Walka rebeliantów z sojusznikami huttańskiego gangstera. „Star Wars: Pałac Jabby” – recenzja gry karcianej

-

Gwiezdne Wojny i wszystko, co z nimi związane, zawsze wzbudzają duże zainteresowanie. W świecie Jedi powstają wszelkiego rodzaju filmy, seriale, gry czy gadżety. Część z nich to strzały w dziesiątkę, ale zdarzają się też wielkie klapy. Do której grupy trafia gra Star Wars: Pałac Jabby?
Star Wars: Pałac Jabby
Star Wars: Pałac Jabby
Witamy w pałacu

Pałac Jabby to prosta i bardzo dynamiczna gra karciana, osadzona w świecie Gwiezdnych Wojen. Mechanika karcianki oparta jest na bardzo znanym Liście Miłosnym. Rozgrywka rozpoczyna się od potasowania talii  i rozdania każdemu z graczy po jednej karcie postaci. Z tego, co zostało, zabieramy wierzchnią kartę i kładziemy ją zakrytą obok stosu (nie uczestniczy ona w danej turze). Następnie każdy z uczestników dobiera kolejną i odrzuca jedną z dwóch, rozpatrując jej efekt. Każda tura może się zakończyć w dwojaki sposób: albo na placu boju zostanie tylko jeden gracz, albo wyczerpie się pula dobieranych kart. W drugim przypadku wygrywają gracze, którzy spełnili cel gry, określony na początku przez specjalną kartę celu. Za zwycięstwo w turze osoba otrzymuje żeton. Po zdobyciu określonej liczby żetonów przez jednego zawodnika, gra kończy się (w zależności od liczby uczestników, liczba wygranych tur, potrzebnych do zwycięstwa w całej grze, zmienia się).

Star Wars: Pałac Jabby recenzja gry
Star Wars: Pałac Jabby
Piękny minimalizm

Opakowanie gry jest stosunkowo niewielkie, tak samo jak jego zawartość. Na zestaw składa się: 19 kart postaci, 4 karty celów, 6 kart pomocy, 13 żetonów zwycięstwa i materiałowy woreczek. To, co od razu przykuło moją uwagę, to jakość wykonania poszczególnych elementów. Karty są niewielkie, ale każda przyozdobiona jest piękną grafiką. Ulubione postacie, takie jak: Luke Skywalker, Leia Organa, Boba Fett czy tytułowy Jabba, wyglądają wspaniale. Karty celów również okraszono bardzo ładnymi ilustracjami. Żetony zwycięstwa to dość grube, plastikowe krążki, na których znajduje się jednolita grafika. To, co dla mnie było najładniejszym elementem całego zestawu, to materiałowy woreczek w brązowym kolorze, do którego można schować karty i żetony. Wygląda on solidnie, na przodzie ma takim sam obrazek, jaki jest na żetonach, do tego mamy nazwę STAR WARS. Woreczek da się zacisnąć złotym sznurkiem, dzięki czemu poszczególne elementy nam nie wypadną. Moim zdaniem jest to dużo lepsze rozwiązanie niż kartonowe pudełka, jednak sprawdzi się tylko przy grze małych rozmiarów.

Star Wars: Pałac Jabby
Star Wars: Pałac Jabby
Można grać w dwójkę, ale po co?

Producent zakłada, że gra jest dla od dwóch do sześciu graczy. Generalnie wszystko się zgadza i w dwie osoby jak najbardziej można zagrać, ale w tej sytuacji karcianka traci urok i zdecydowanie nie wykorzystujemy jej potencjału. Pałac Jabby prezentuje dość duży poziom losowości i niestety, grając w dwie osoby, często zdarzały się sytuacje, gdy tura kończyła się już po zagraniu pierwszej karty. Na plus trzeba przyznać, że producent trochę zmniejszył losowość przy dwuosobowej rozgrywce poprzez zabranie z talii trzech kart przed startem tury (w grze od trzech graczy usuwa się tylko jedną kartę). Rozgrywka wieloosobowa pozwala na dłuższą zabawę, większą interakcję między uczestnikami, stosowanie taktyk, na przykład atakowanie gracza, który ma najwięcej wygranych tur. Dwuosobowa potyczka jak najbardziej ma sens, ale dużo więcej frajdy sprawi gra w liczniejszym gronie.

Star Wars: Pałac Jabby recenzja gry
Star Wars: Pałac Jabby
Zabiorę cię właśnie tam

Największe atuty Star Wars: Pałac Jabby to niewątpliwie prostota i mobilność gry. Niski próg wejścia sprawia, że po dwóch-trzech minutach instruktarzu zagrać może każdy, a po kilku turach nikt już nie ma problemu ze zrozumieniem jakichkolwiek zasad. Jeśli ktoś ma jednak jakieś wątpliwości, to producent przygotował specjalne karty pomocy, które gracze mogą mieć cały czas przy sobie. Na nich opisano działania wszystkich kart postaci, co jest bardzo pomocne przy obmyślaniu taktyki gry i próbie odgadnięcia, jakie karty mogą mieć przeciwnicy.

Z założenia, karcianka jest dla osób od dziesiątego roku życia. Wydaje mi się, że to realna ocena sytuacji. Najmłodsza osoba, z którą grałem, miała czternaście lat i bez problemu potrafiła mnie ograć. Zestaw zajmuje mało miejsca i jest zapakowany w estetyczny i praktyczny woreczek, dzięki któremu można go wszędzie zabrać, nie bojąc się, że poszczególne elementy wypadną. Ze względu na swój rozmiar, ale też wymaganą ilość miejsca do rozgrywki, Pałac Jabby idealnie nada się do zabrania na wycieczkę. Czy to górski szlak, centrum miasta, czy plaża, zagrać można w zasadzie wszędzie. Jedyne, na co trzeba uważać, to wiatr, karty są dość lekkie i może je wywiać.

Walka rebeliantów z sojusznikami huttańskiego gangstera. „Star Wars: Pałac Jabby” – recenzja gry karcianejTytuł: Star Wars: Pałac Jabby

Liczba graczy: 2-6

Czas gry: ok. 20 minut

Wiek: 10+

Wydawnictwo: Rebel

 

 

Za przekazanie gry Star Wars: Pałac Jabby do recenzji dziękujemy wydawnictwu Rebel, więcej o grze przeczytacie tutaj.

Walka rebeliantów z sojusznikami huttańskiego gangstera. „Star Wars: Pałac Jabby” – recenzja gry karcianej

 

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Pałac Jabby” to wyśmienite karciane spotkanie z ulubionymi postaciami ze świata Star Wars. To gra szybka i prosta, ale dająca ogrom satysfakcji.
Artur Karpeta
Artur Karpeta
Ma zdecydowanie dużo więcej książek niż powinien. Literatura, film czy serial - wszystko, co związane z kryminałem, pochłania w ogromnych ilościach. Wielki fan Harry’ego Pottera i Star Wars. Ceni też Stephena Kinga i Sherlocka Holmesa. Piłka nożna to jego drugie życie, dlatego wszelkie piłkarskie biografie nie są mu obce. Na jego półce, obok książek, stoi kolekcja figurek Funko Pop.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Pałac Jabby” to wyśmienite karciane spotkanie z ulubionymi postaciami ze świata Star Wars. To gra szybka i prosta, ale dająca ogrom satysfakcji.Walka rebeliantów z sojusznikami huttańskiego gangstera. „Star Wars: Pałac Jabby” – recenzja gry karcianej