Słuchaj nie tylko mamy – propozycje muzyczne (część 1)

-

Dobre wychowanie to też prezentowanie dziecku dobrej muzyki. Zaszczepienie od najmłodszych lat kilku klasycznych kawałków zwiększa szansę na osiągnięcie życiowego sukcesu – tak twierdzą wszyscy amerykańscy badacze – tyle, że nie. Oprócz mamy, należy słuchać ciekawej muzyki. Jest to oczywiście rzecz gustu (melodia, a nie mama), lecz warto sprawdzać wszelkie sugestie. Nigdy nie wiadomo, co może zaskoczyć i wywołać miłość.

Poniżej znajdują się utwory z mojej subiektywnej listy, które to królowały w słuchawkach i głośnikach przez ostatni tydzień. Sprawdźcie czy odkryjecie coś lub przypomnicie sobie stary hit. Sam chętnie przeglądam Radar premier na Spotify oraz włączam playlistę z odkryciami. Jeśli coś wpadnie mi w ucho, to się tym podzielę.

RAU Performance – Odkryj w sobie lato

RAU umie skleić bit i uderzyć basem. Kawałek z zeszłego roku jest tego potwierdzeniem. Choć nie zawiera zbyt wiele tekstu, to za to ma w sobie sporo pozytywnej energii. Głośne odtworzenie za pomocą dobrych głośników jest gwarancją kiwania głową.

OKI feat. GEDZ – SIRI

Oki pokazał w Gorzkiej wodzie Pezeta, że potrafi rapować. To było moje pierwsze spotkanie z tym artystą, które przekonało mnie, iż warto dać mu szansę. Numer SIRI ma świetny klip, wykorzystujący ciekawą kolorystykę oraz dobrze przedstawiający moc płynącą od muzyka. Dodatkowo zwrotkę dograł Gedz, którego styl także mi odpowiada (Onigiri jest złotem).

Vorso – Waterfront

Z racji, że moja podzielność uwagi jest na tak wysokim stopniu, jak zdolność recytacji wierszy u Groota, to często sięgam po piosenki bez tekstu. Kiwanie głową, chłonięcie dźwięków i zajmowanie się czymś jeszcze. W Waterfront brzmienia są bardzo wyraziste, a wręcz ciężkie. Przygniatają swoją chropowatością. Niegdyś Noisia nauczyła mnie, że takie odgłosy winny pojawiać się w mojej głowie (jakkolwiek to brzmi. Pozdro Senua).

Just Loud feat. Debbie Harry of Blondie – Soul Train

Nie potrafię śpiewać, ale lubię w samotności ponucić sobie pod nosem. Zwłaszcza wysokie tony (niczym Grzegorz Hyży, który jest moim guilty pleasure). W Soul Train już pierwsze słowa wyjaśnią o co chodzi.

Blue Stahli ­– ULTRAnumb

Na koniec coś mocniejszego. Gitara niczym Limp Bizkit. Pierwsze sekundy teledysku niczym Monty Python czy inne zgrywusy. Później jest jeszcze lepiej.

GrafikaPexels
Artur Sobala
Artur Sobala
Miłośnik dwuznaczności, cytatów, patosu i śmieszkowania. Eskapizm i fantastyka świetnie się uzupełniają, tworząc światy, w których doskonale się czuje. Ma więcej pomysłów, niż zapału, by je zrealizować. Zmienia zdanie częściej niż Kylo Ren.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu