Słodko-gorzki sen. „The Haunting of Sharon Tate” – recenzja filmu

-

Ostatnio dość głośno zrobiło się o Sharon Tate – zmarłej żonie Romana Polańskiego. Wszystko przez najnowszy film Quentina Tarantino – Pewnego razu… w Hollywood. Wiele osób przypomniało sobie o głośnej sprawie morderstwa dokonanego w 1969 roku, inni zaś dopiero dowiedzieli się o makabrycznej historii amerykańskiej aktorki. Jedno jest pewne – to wydarzenie, zabicie piątki młodych ludzi i nienarodzonego dziecka, wstrząsnęło Hollywood (i nie tylko).

Do porodu zostały dwa tygodnie, a od ślubu z Polańskim minął zaledwie rok. Niestety Tate niedługo cieszyła się życiem u boku męża, została bowiem brutalnie zamordowana przez wyznawców sekty Charlesa Mansona. Początkowo o dokonanie zbrodni piątki osób był podejrzany William Garretson, dozorca domu przy Beverly Hills, w którym mieszkała aktorka, po jakimś czasie jednak prawda wyszła na jaw, jeśli chodzi o prawdziwych winnych.

Słodko-gorzki sen. „The Haunting of Sharon Tate” – recenzja filmu
Kadr z filmu „The Haunting of Sharon Tate”

Powstało kilka filmów opowiadających o makabrycznych wydarzeniach nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 roku lub inspirujących się nimi, jak choćby Wataha u drzwi czy Charlie Says. W tym roku światło dzienne ujrzała jeszcze jedna produkcja, The Haunting of Sharon Tate, w której w rolę Tate wcieliła się Hilary Duff. Jak wypadł film Daniela Farrandsa?

Prorocze sny

Sharon nie może się już doczekać porodu. Zostało jej kilka tygodni, ostatni etap ciąży chce więc spędzić w domu w Hollywood, z przyjaciółmi. Roman pracuje w Londynie, wciąż opóźniając swój powrót, co odbija się na humorze Tate. Kobieta ma dość tego, iż nie posiada oparcia w mężu, Wojciech i Abigail, przyjaciele jej i Polańskiego, powoli zaczynają działać protagonistce na nerwy. Sytuacji nie polepsza fakt, iż boryka się ona z dręczącymi koszmarami, w których widzi śmierć swoją, nienarodzonego dziecka i znajomych.

Bohaterka nie wie, że najbliższe dni będą ostatnimi w jej życiu, a sny nie są zwykłymi koszmarami, tylko zapowiedzią tego, co nadejdzie.

Nie trzyma w napięciu

Historia Sharon Tate chwyciła wszystkich za serce. To był okrutne morderstwo, które odcisnęło swoje piętno na wielu osobach. Przerażające, brutalne, w imię szatana, makabryczne. Niestety film The Haunting of Sharon Tate nie do końca spełnia swoje zadanie – w jakimś stopniu przybliża nam historię aktorki i wydarzenie z pamiętnej nocy, jednak odbiorca czuje rozczarowanie, kiedy seans dobiega końca.

Słodko-gorzki sen. „The Haunting of Sharon Tate” – recenzja filmu
Kadr z filmu „The Haunting of Sharon Tate”

Mimo tego, że wiemy, co się stanie, twórcy obrazu powinni postarać się nas zainteresować snutą opowieścią, odpowiednio zbudować napięcie, wprowadzić choć szczyptę niepokoju. Tymczasem opowieść zostaje niejako okrojona – wydarzenia skupiają się na Tate i jej ciążowych humorach, jedynie sny o rzezi stanowią jakiś przerywnik i dostarczają dawki emocji.

Tak naprawdę możne by wyciąć większą część filmu, sporo scen okazuje się niepotrzebnych, nijakich i nic nie wnosi do fabuły. Może i skupienie się na rozterkach Sharon nie było złym pomysłem, niestety twórcy nie podeszli do tego konceptu z odpowiedniej strony. Widz najzwyczajniej w świecie się nudzi. I nie ma to nic wspólnego z tym, iż zna zakończenie, tylko z faktem, że to obraz nie dostarcza żadnych bodźców. Powinno się wzbudzić jakiś emocje w odbiorcy, wprowadzić napięcie, przestraszyć, zniesmaczyć czy chociażby zaciekawić, tymczasem dostajemy jedynie wgląd w ostatnie dni życia Tate i jej przyjaciół. I tyle. Oczywiście jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o tym okresie, śmiało możecie włączyć The Haunting of Sharon Tate, dzięki niemu poznacie historię morderstwa żony Polańskiego. Jeżeli jednak oczekujecie opowieści, która was zmrozi, poruszy i w jakiś sposób zapadnie w pamięci, nie tędy droga.

Słodko-gorzki sen. „The Haunting of Sharon Tate” – recenzja filmu
Kadr z filmu „The Haunting of Sharon Tate”

Ten obraz to dobra produkcja do rozpoczęcia zbierania wiedzy o losie Sharon. Widzimy, co się stało, jak do tego doszło, jakie sprawy obrały kierunek. Ciekawym twistem są sny bohaterki o tym, co ją czeka. Niestety jako horror czy nawet thriller film się nie broni. Aktorsko także nie wypadło najlepiej – „gwiazdą” show okazuje się jedynie Hilary Duff, reszta aktorek i aktorów to nic nieznaczące pionki. Pisząc „gwiazdą”, nie mam tutaj jednak na myśli, że rola znanej z produkcji Disneya aktorki okazała się przełomowa. Była poprawna, najlepsza w filmie, ale daleko jej do godnej zapamiętania i pochwalenia.

Podsumowanie

The Haunting of Sharon Tate nie wzbudza zbyt wielu emocji. Aktorzy nie zachwycają, scenariusz nie wzbudza zainteresowania, nie czuć grozy nadchodzących wydarzeń. Tak jak pisałam wcześniej, jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o morderstwie Tate i jej znajomych, w tym obrazie poznacie sporo szczegółów, jeżeli jednak pragniecie dobrego kina grozy, rozczarujecie się.

Słodko-gorzki sen. „The Haunting of Sharon Tate” – recenzja filmu

Słodko-gorzki sen. „The Haunting of Sharon Tate” – recenzja filmu
Lionsgate plakat promujący „The Haunting of Sharon Tate”

 

Tytuł oryginalny: The Haunting of Sharon Tate

Reżyseria: Daniel Farrands

Rok produkcji: 2019

Czas trwania: 1 godzina 34 minuty

podsumowanie

Ocena
4

Komentarz

Nie jest to straszny horror czy wciągający thriller. Dobra pozycja, jeśli chce się dowiedzieć czegoś o morderstwie Sharon Tate. Ale tylko wtedy.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Nie jest to straszny horror czy wciągający thriller. Dobra pozycja, jeśli chce się dowiedzieć czegoś o morderstwie Sharon Tate. Ale tylko wtedy. Słodko-gorzki sen. „The Haunting of Sharon Tate” – recenzja filmu