Skok na kasę od końca. „Kalejdoskop” – recenzja serialu

-

Jak obejrzeć serial, w którym nie obowiązuje chronologia i się nie pogubić?

To, co zdecydowanie przykuwa uwagę w najnowszej produkcji Netflixa, to właśnie sposób, w jaki można ją oglądać. Jak twierdzą twórcy, oglądanie Kalejdoskopu jest możliwe z dowolnego punktu: od początku, od środka, a nawet od końca! Daje nam to kilka tysięcy różnych zestawień, jeśli za każdym razem weźmiemy pod uwagę odcinek Biały jako finał. Bez takiego zabiegu kombinacji jest dobrze ponad czterdzieści tysięcy! Mamy więc niezwykle ciekawy i oryginalny sposób przedstawienia historii, ale idą za tym oczywiste trudności i problemy, jak poprowadzić taki serial, aby się nie pogubić i nieustannie zachowywać uwagę i zainteresowanie widza.

Kalejdoskop – z czym mamy do czynienia?

Serial ten operuje w tematyce heist movie, którego chyba najbardziej reprezentatywną pozycją jest słynna trylogia Ocean’s. Serial przedstawia nam historię Raya Vernona (w tej roli Giancarlo Esposito, znany z Breaking Bad czy Better Call Saul), mistrza w swoim złodziejskim fachu, montującego ekipę na skok wszechczasów – napad na najnowocześniejszy skarbiec i wykradnięcie z niego obligacji wartych 7 miliardów dolarów. W skład drużyny Raya wchodzą: Ava (Paz Vega), prawniczka i specjalistka od broni, Judy (Rosaline Elbay), zajmująca się materiałami wybuchowymi, Bob (Jai Courtney), zaklinacz sejfów, Stan (Peter Mark Kendall), przemytnik i Hannah (Tati Gabrielle), córka Raya i szefowa działu cyberbezpieczeństwa w SLS. Ich przeciwnik to Roger Salas (Rufus Sewell), dyrektor SLS i właściciel skarbca. Zadanie nie jest jednak takie łatwe, jak mogłoby się wydawać i wymaga skomplikowanego planu, w czym nie pomagają zatargi z przeszłości, zemsta, intrygi i zdrady, a także agenci federalni, depczący bohaterom po piętach.

kalejdoskop
Kadr z serialu Kalejdoskop / Netflix
Dlaczego warto włączyć Kalejdoskop?

Przy takim nagromadzeniu seriali i filmów o podobnej tematyce, może się wydawać, że Kalejdoskop nie ma nic nowego do zaoferowania, oprócz innej kolejności oglądania. Co prawda, to prawda, ale to właśnie przez tę (nie)przypadkową kolejność, szczególnie relacje między bohaterami są tak interesujące. Zdecydowanie sprawdza się to w przypadku Raya i Hannah, których wątek jest jedną z głównych osi w serialu. W zależności od tego, jak zaczniemy oglądać, tak będziemy też dowiadywać się o tej niezwykłej więzi córki z ojcem. Dramatyczne sceny, które się pojawiają w niewielkich ilościach, wyszły w ich przypadku bezbłędnie.

Niesamowitym zabiegiem w Kalejdoskopie jest kolorystka całości projektu, jak i każdego odcinka z osobna, oraz ich tytuły, które są powiązane z głównym elementem danej części fabuły. Patrząc na znaczenie użytych kolorów, sprawa jawi się jako jeszcze bardziej intrygującą i nadająca całej pracy niezwykłej głębi, o jaką początkowo ciężko byłoby taką historię posądzić. Praca kamery też zasługuje tutaj na pochwałę, ponieważ znalazło się kilka ujęć, bez dwóch zdań zasługujących na miano prawdziwych perełek. Co również jest godne uwagi i uznania, to muzyka oraz pojawiające się dość często piosenki, które są naprawdę świetnie dobrane i uzupełniają nam cały obraz w przyjemny, nienarzucający się sposób.

Nie jest jednak to serial dla wszystkich

W przypadku Kalejdoskopu warto postawić sprawę jasno – nie jest to pozycja dla osób, oczekujących rozrywki jak ze znanych klasyków o widowiskowych napadach – tutaj znajdziemy to w ograniczonej ilości.

kalejdoskop
Kadr z serialu Kalejdoskop / Netflix

Co trzeba przyznać, bohaterowie posiadają niezwykłe umiejętności i rozległą wiedzę w swoich dziedzinach, ale jednak nie są to postacie idealne, które poradzą sobie z każdym wyzwaniem. Targają nimi emocje i wewnętrzne pobudki, nie są ze sobą szczerzy, a także mają wobec siebie zastrzeżenia i uprzedzenia, co czyni ich jeszcze bardziej realnymi oraz wręcz do bólu prawdziwymi. I nie uważam tego za wadę w tej produkcji – na pewno nadaje to świeżości i intrygującego dreszczyku, ponieważ chyba już za bardzo przywykliśmy do filmów i seriali tego typu, w których postacie, zgrane ze sobą jakby znały się całe życie, nawet tracąc grunt pod nogami, wychodzą z wszystkiego bez szwanku. Niektórych niedoskonałość bohaterów może oczywiście denerwować, ale patrząc z drugiej strony, jest w tym coś równie przyciągającego jak perfekcyjnie zaplanowane skoki bez żadnych potknięć.

W takim razie pozostaje pytanie: czy twórcom udał się ten eksperyment?

Odtwarzanie serialu z dowolnego miejsca, przyjmując odpowiedzi wcześniej od pytań, to zdecydowanie nietuzinkowy sposób na prowadzenie narracji. O dziwo, serial radzi sobie z tym całkiem dobrze. W przypadku, gdy rozpoczniemy oglądanie od samego końca – wiemy praktycznie wszystko, a reszty możemy się domyślić na samym starcie. Tak, na pierwszy rzut jest to zniechęcające, ale jednak nie wypada aż tak źle, ponieważ z każdym odcinkiem dowiadujemy się więcej, odkrywamy konkretne wydarzenia z przeszłości, które doprowadziły do poznanych wcześniej sytuacji, a także motywacje bohaterów oraz ich relacje między sobą, zmieniające się nieustannie, jak w kalejdoskopie, w zależności od odcinka.

kalejdoskop
Kadr z serialu Kalejdoskop / Netflix

Zabieg, choć intrygujący, może niektórych irytować poprzez ciągłe przeskakiwanie w czasie, nieraz na naprawdę długi dystans ze względu na rozległą linię czasową. Niemniej jednak jest to coś innego. Eric Garcia, wraz ze scenarzystami, wywiązali się, lepiej lub gorzej, z obranego sobie zadania i wprowadzili coś, co już znamy, przedstawiając nam to w zupełnie odwrotny, może nawet trochę szalony sposób.

Kalejdoskop – serial, który można kochać lub nienawidzić

Kalejdoskop zabiera nas w typową podróż z bohaterami przygotowującymi się do największego skoku w życiu. Ale prezentuje ją oryginalnie, dla każdego widza z innej perspektywy, przedstawiając finał (lub inny fragment) na starcie, aby następnie, rzucając w stronę odbiorców poszczególnymi kawałkami historii, dać nam cały obraz, który, choć jawi się jako to, czego już się domyślaliśmy, to ostatecznie nie rozczarowuje. Jest to zdecydowanie ciekawa pozycja, w sam raz na jeden wieczór, warta zobaczenia i przekonania się na własne oczy, czy taki sposób opowiedzenia historii ma w ogóle rację bytu.

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

Przyznaję Kalejdoskopowi tyle punktów przede wszystkim za sam oryginalny pomysł pokazania tej historii i to, jak wpłynęło to na relacje między bohaterami i nasze odbieranie produkcji. Fabularnie serial nie wnosi niczego nowego do tematyki, ale dzięki niecodziennej narracji sprawia, że jest ona intrygująca i pozwala nam z zaciekawieniem śledzić dalsze przygody bohaterów – nawet jeśli wiemy, jak się zakończą.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Przyznaję Kalejdoskopowi tyle punktów przede wszystkim za sam oryginalny pomysł pokazania tej historii i to, jak wpłynęło to na relacje między bohaterami i nasze odbieranie produkcji. Fabularnie serial nie wnosi niczego nowego do tematyki, ale dzięki niecodziennej narracji sprawia, że jest ona intrygująca i pozwala nam z zaciekawieniem śledzić dalsze przygody bohaterów – nawet jeśli wiemy, jak się zakończą.Skok na kasę od końca. „Kalejdoskop” – recenzja serialu