Król snów powrócił. „Sandman” – recenzja serialu

-

Kiedy słyszymy Sandman, bez wątpienia wielu do głowy przychodzi słynny komiks, stworzony przez Neila Gaimana. Po latach oczekiwań, w końcu możemy też dodać słowo „serial”, bowiem ten został właśnie wypuszczony pod szyldem platformy Netflix

Życie na jawie jest piękne, ale czasem wyjątkowo męczące. Stąd wielu z nas lubi swoją egzystencję we śnie, gdyż bywa wspanialsza, a nasze przygody potrafią być o wiele bardziej ekscytujące niż gdy jesteśmy świadomi. Jednak kiedy wchodzimy do świata snów i koszmarów, oddajemy siebie w ręce króla tej krainy. Ma on wiele imion, chociaż nam znany jest jako Dziadek Sen. 

Gaiman i jego postaci zabierają nas w wyjątkową wycieczkę po wyjątkowym świecie. Akcja serialu rozciąga się na dziesięć odcinków, w których zobaczymy Londyn, kręgi piekła czy krainy snów i pragnień, ale i spotkamy się z bogami. Sandmanem należy się delektować, jednak widz łapczywie pochłania kolejne epizody, wciąż chcąc więcej.

sandman
Kadr z serialu Sandman / Netflix
Kiedy nie śpisz, świat pogrąża się w chaosie, a koszmary stają się faktem… 

Wyobraźcie sobie świat, gdzie nagle, w ciągu jednej nocy, znika ten, który decyduje czy dożyjemy następnego dnia. Ów Pan zostaje pojmany i uwięziony przez człowieka pragnącego mieć władzę nad Śmiercią. 

Okazuje się jednak, że zamiast niego, w ręce porywacza trafia Władca Snów, niebędący skory do tego, by ze swoim oprawcą rozmawiać, a co dopiero spełniać jego wygórowane życzenia. Trzeba zadać sobie zatem pytanie: jak długo trzymanie takiej istoty w piwnicy będzie dobrym pomysłem? W końcu sytuacja w pewnym momencie eskaluje i nadejdzie czas zemsty. 

Morfeusz musi powrócić do swojego królestwa oraz odzyskać narzędzia, by naprawić wszystkie zniszczenia powstałe podczas jego nieobecności. Czy jednak uda mu się osiągnąć zamierzony cel, wszystko inne wróci do normy, a ci, którzy zgotowali mu ten los, zapłacą za popełniony błąd? Z tymi pytaniami was zostawiam, bo uważam, iż wątek fabularny to jest coś, czego każdy powinien doświadczyć osobiście. 

sandman
Kadr z serialu Sandman / Netflix
Sandman was oczaruje… sobą!

Gdyby ktoś dosłownie parę dni temu powiedział mi, że Tom Sturridge, który wciela się w tytułowego Sandmana, sprawi, że zakocham się w tej postaci bez chwili zastanowienia, nie uwierzyłbym. Teraz jednak przyznałbym mu rację. 

Zmierzam do tego, iż Sturridge świetnie radzi sobie z uchwyceniem mrocznej i melancholijnej natury Morfeusza, aczkolwiek jednocześnie zachowując wrażliwość wymieszaną z władzą. Aktor jest w stanie zademonstrować te cechy poprzez swój występ, niepozwalając swojej postaci stać się jednowymiarowym samotnikiem. Zamiast tego, utrzymuje tożsamość tragicznego bohatera, z jakim wielu z nas może znaleźć pewnego rodzaju połączenie. 

Oczywiście trzeba tutaj zaznaczyć również, iż nie jest to jedyny aktor, który pokazał, że potrafi stworzyć niesamowitego bohatera na ekranie. Obok niego znajdziemy również wiele innych postaci, choć odgrywających pomniejsze role w tej opowieści, to jednocześnie sprawiające, że o każdej z nich chcemy wiedzieć coraz więcej. Idealnym przykładem są chociażby Gwendoline Christie wcielająca się w Lucyfera czy bardzo dobra Jenna Coleman, grająca Johannę Constantine. Każda ze wspomnianych przeze mnie postaci kradnie całą uwagę oglądającego, kiedy tylko pojawia się na ekranie, nawet jeśli tylko na bardzo krótki moment. 

sandman
Kadr z serialu Sandman / Netflix
Fabuła wciąga bez trudu

Od początku serialu widz siedzi na skraju swojego fotela i z zapartym tchem czeka na to, co za moment wydarzy się na ekranie. Mimo tego, że fabuła ma swoje tempo, które rozwija się stopniowo na przestrzeni odcinków, ciągle odnosi się wrażenie, że za moment wszystko zostanie wywrócone do góry nogami. Zupełnie jakby cała fabuła była kolejnym snem, stworzonym przez samego Sandmana, ukrywającego się za kurtyną i tylko czekającego na moment, by jeszcze dosypać swojego magicznego piasku. 

Ten serial jest po prostu piękny… i chce się w nim zostać! 

Wizualnie Sandman co chwilę zaskakuje odbiorcę. Raz robi to przez piękne kadry, gdzie możemy zobaczyć takie miejsca jak piekło czy krainę snów, i inne tereny, osadzone w naszym „normalnym” świecie. Jeśli mieliście jakiekolwiek wyobrażenia na temat wyglądu nieba czy czyśćca, albo Hadesu, to serialowe kreacje tych lokacji w Sandmanie sprawią, że wyrzucicie je do kosza i zamiast tego zachwycicie się przedstawionymi przez twórców produkcji wizjami. 

Jest świetnie, ale może być jeszcze lepiej! 

W końcu doczekaliśmy się świetnego serialu na motywach komiksu Gaimana i prawda jest taka, że Sandman dla wielu fanów, ale i nowych odbiorców, to coś niesamowitego i jednocześnie pokazującego, że na niektóre ekranizacje warto czekać. Jeśli drugi sezon będzie trzymał ten sam (lub wejdzie na wyższy) poziom, to mamy hit. 

podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

„Sandman” to serial pokazujący, że wyobraźnia i talent Gaimana nie znają granic, a połączenie ich z możliwościami takiego giganta, jak Netflix, dało nam coś świetnego.
Karol Riebandt
Karol Riebandthttp://improbite.pl/
Gość, do którego dzwoni Rick, gdy Morty ma wolne. Maruda i gracz, ale nie pogardzi też dobrym komiksem i książką.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Sandman” to serial pokazujący, że wyobraźnia i talent Gaimana nie znają granic, a połączenie ich z możliwościami takiego giganta, jak Netflix, dało nam coś świetnego. Król snów powrócił. „Sandman” – recenzja serialu