Psychopatów nie brak na tym łez padole. „Uciszyć zło” – rozmowa o filmie

-

Od czasu do czasu trzeba sięgnąć po filmy, które wywołają ciarki na plecach, a po seansie widzowie odczują taki strach, że nie odważą się pójść samemu do własnej łazienki. Tym razem twórcy tego typu obrazów postanowili połączyć kilka historii w jednej produkcji oraz miejscami dodać swoje własne oryginalne elementy. Co z tego wyszło? Przekonacie się o tym, czytając rozmowę dwóch naszych redaktorek. Ostrzegamy, że rozmowa nie jest wolna od spoilerów.

Paulina: Już na samym początku muszę stwierdzić, że opis filmu mnie zaintrygował. Niby zdradzał trochę z fabuły, ale tak naprawdę nie dawał odczuć tego, co można ujrzeć w tym obrazie. W sumie nie spodziewałam się żadnego efektu „wow” ani kolorowych fajerwerków, choć liczyłam na to, że dzięki obrazowi przyjemnie spędzę wieczór. A ty? Co skłoniło cię do obejrzenia Uciszenia zła?

Anna: Czytam sporo książek, w których występują zjawiska paranormalne, a opis tego filmu brzmiał jak blurb jednej z nich. Łowcy duchów, szwindel i stary dom pełen tajemnic – to zabrzmiało intrygująco.

Paulina: Nie wiem, jak tobie, ale w moim przypadku początkowe minuty strasznie się dłużyły. Już nawet nadeszły mroczne myśli, że sięgnęłam po kolejną produkcję Netflixa i znowu się zawiodę. Zwyczajnie cały ten wstęp był dla mnie po prostu nudny, zbytnio rozciągnięty w czasie.

Psychopatów nie brak na tym łez padole. „Uciszyć zło” – rozmowa o filmie
Kadr z filmu „Uciszyć zło”

Anna: Tu się z tobą nie zgodzę – film oglądało mi się przyjemnie od początku do końca i nie odczuwałam dłużyzn. Napięcie rosło stopniowo, a ja czułam się wciągnięta w seans, chociaż muszę przyznać, że część chwytów była do bólu przewidywalna.

Paulina: Ciekawym zabiegiem (chociaż nie wiem, czy zamierzonym) było umieszczenie w omawianym obrazie lekkich nawiązań do innych filmów o podobnej tematyce. Kręcenie wszystkiego kamerą do złudzenia przypomina serię Paranormal Activity, wraz ze wszelkimi dziwnymi odgłosami, trzaskaniem drzwi, przesuwaniem przedmiotów. Dwójka głównych bohaterów, Angela i Jackson, chociaż w tym przypadku byli rodzeństwem, od razu na myśl przywodzili parę znaną z Obecności, która również zajmowała się wyjaśnianiem dziwnych spraw.Do tego trochę przypominali mi Łowców Duchów. Sporo tych nawiązań i odniesień, prawda?

Anna: Żyjemy w kulturze remiksu, tak naprawdę wszystko odwołuje się do czegoś. Nie jestem fanką horrorów i nie oglądałam wspomnianego przez ciebie Paranormal Activity. Zabieg z kamerą przypominał mi trochę [REC], albo jedno z tych reality show, gdzie widzowie podążają krok w krok za kimś znanym. A jeśli chodzi o Jacksona i Angelę, to patrząc na nich widziałam bardziej Winchesterów z Nie z tego świata.

Paulina: Muszę z przykrością stwierdzić, że żaden z bohaterów w stu procentach nie przypadł mi do gustu. Swoją rolę najlepiej odegrał Ben Lloyd-Hughes, wcielający się w Jacksona, młodego chłopaka, który zwietrzył interes i był w stanie zrobić naprawdę wszystko, aby tylko zarobić jak największą sumę pieniędzy. Budził we mnie odrazę oraz niechęć i szczerze mówiąc, dziwiłam się, że jest tak odporny na wszelkie ciosy zadawane przez antagonistów.

Na słowa uznania zasłużyła także Celia Imrie, która zagrała rolę zimnej i dość mocno sfiksowanej panny Green. Mnie osobiście odrobinę dziwnie było patrzeć na nią właśnie w takiej postaci, zwłaszcza gdy w pamięci miałam jej role raczej ciepłych charakterów, przeważnie w komediach romantycznych.

Anna: Widzę, że dziś mamy mocno rozbieżne opinie – mnie podobali się Elliot (Scott Chambers) i Angela (Florence Pugh). Jackson trochę zbyt mocno odwoływał się do stereotypów, ale muszę też przyznać, że został całkiem zagrany. Z panią Green miałam ten problem, że była bardzo przewidywalna. Jedyna postać, która w ogóle mnie nie kupiła, to Beth, grana przez Georgine Bevan. Mam wrażenie, że została wprowadzona na doczepkę, trochę po to, żeby Jackson nie był singlem. Szkoda, że tak wyszło.

Psychopatów nie brak na tym łez padole. „Uciszyć zło” – rozmowa o filmie
Kadr z filmu „Uciszyć zło”

Paulina: No właśnie, oprócz Celii Imrie, nie uraczy się tutaj żadnych znajomych twarzy. Aktorów widziałam po raz pierwszy i jestem pewna, że za kilka dni już nie będę o nich pamiętać. Nie zagrali jakoś wybitnie, chociaż starali się przekazać widzom jak najwięcej emocji i w jak najbardziej realistyczny sposób. Lecz nie wyszło im to aż tak, by zostali w naszych umysłach na dłużej.

Anna: Nie podzielam twojego zdania i szczerze mówiąc z ciekawością zerknę, w czym jeszcze grała Pugh, żeby lepiej się przyjrzeć temu, co potrafi.

Paulina: Tym, co okazało się niezwykle irytujące, był fakt, iż w każdej produkcji tego typu bohaterowie po prostu muszą zachowywać się nielogicznie. Wchodzą tam, gdzie nie powinni. Nie wiedzieć skąd, mają nagrania zmarłych osób, których rodziny próbują później oszukać (co budziło we mnie niesmak i w pewnym stopniu ucieszyłam się, jak pani Green zdemaskowała całą trójkę oszustów i to za pomocą jednej wypowiedzi, pojedynczego zdania!). Zadziwiające było też to, że pomimo ugodzenia protagonisty tasakiem poprzez jego przeciwnika, i to kilka dobrych razy, ten żyje i ma się całkiem dobrze (o ile w takim stanie to możliwe).

Anna: Oglądając horrory, nigdy nie spodziewam się, że postaci będą zachowywać się logicznie. Raz, że wtedy filmy kończyłyby się szybciej, dwa… w panice człowiek robi różne, często głupie, rzeczy. Te nagrania przecież preparowali sami – duch nie musi brzmieć jak zmarła osoba, byleby tylko płeć się zgadzała. Zresztą pokazany był fragment planowania tego co i kiedy zrobią. Samo żerowanie na ludziach pogrążonych w żałobie mnie również wydaje się odrażające, ale znowu, to dosyć częsty motyw. Wszystkie osoby podające się za medium, wróżki, uzdrowiciele… to ten sam rodzaj ludzi, obecny niemal od zawsze.

Czy on nie dostał tępą częścią tasaka? Jeśli nie trafiło w nic istotnego, to, że przeżył nie jest aż tak dziwne.

Paulina: Tak jak już wspominałam wcześniej, pierwsze minuty niemiłosiernie mi się dłużyły i zwyczajnie miałam przez chwilę ochotę wyłączyć ten film i nie oglądać go dalej. Zaparłam się jednak i brnęłam w coraz mroczniejszą akcję. I muszę przyznać, że dobrze zrobiłam. Im dalej, tym akcji jest coraz więcej, za każdym rogiem czyha kolejna tajemnica i film w pewien sposób zmusza do logicznego myślenia.

Psychopatów nie brak na tym łez padole. „Uciszyć zło” – rozmowa o filmie
Kadr z filmu „Uciszyć zło”

Anna: Nie przesadzałabym z tym logicznym myśleniem – to znaczy mnie do niego nie zmusił. Film obejrzałam z przyjemnością, ale fabularnie był raczej prosty.

Paulina: Zakończenie to dla mnie majstersztyk. Celia Imrie świetnie odnalazła się w swojej zwariowanej roli. Oddała jej całe swoje serce i widzowie z pewnością to odczuli.Bardziej wrażliwych informuję, że nie zabrakło tutaj obrzydliwych scen. Łamanie szczęki, zszywanie ust na żywca i wiele innych – tego wszystkiego tutaj doświadczymy. Ale przyznaję też to, że im więcej faktów wychodziło na jaw, tym lepiej mogłam zrozumieć postępowanie pani Green. Próbowałam wczuć się w jej rolę, w to, co odczuwała, i w to czym kierowała się w życiu, i myślę, że w znacznym stopniu mi się to udało. Trochę żałuję, że jej motywy postępowania nie zostały lepiej na koniec wyjaśnione. Ostatnia scena sugeruje, że Angeli nie opuściły demony. Daje nadzieję na to, iż w przyszłości może powstać druga część przygód tej dziewczyny.

Anna: Mnie zakończenie średnio przypadło do gustu, chociaż była w nim scena warta uwagi: to moment śmierci Hermana, który tak bardzo bał się matki, że umierał w ciszy. A to przecież musiało boleć!

Co do Angeli – mam cichą nadzieję, że ten cień, który widzimy na końcu rzucił jej brat lub matka, niekoniecznie duchy dziewczynek. Zresztą wydaje mi się, iż sprawa dziewcząt została rozwiązana, prawda wyszła na jaw, a duchy przestały być związane z tym miejscem.

Paulina: Wiesz, czego mi tu zabrakło? Muzyki. Było tyle momentów, w których można by zastosować jakieś przejmujące dźwięki, a w Uciszeniu zła zapadała wtedy kompletna cisza. Trochę psuło to ogólny efekt.

Psychopatów nie brak na tym łez padole. „Uciszyć zło” – rozmowa o filmie
Kadr z filmu „Uciszyć zło”

Anna: A dla mnie to właśnie było całkiem ciekawe! W końcu cały film mówił o próbie uciszenia, a zatem pozbawienie go w dużej mierze dodatkowych dźwięków wydaje mi się interesującym i świadomym zabiegiem.

Paulina: Czymś, co niewątpliwie wyszło na dobre tej produkcji, jest to, iż akcja ograniczała się tak na dobrą sprawę tylko do jednego domu, tego, w którym mieszkała pani Green. Owszem, z początku były również gospodarstwa innych osób, ale akcja jednak skupiała się na tym pierwszym. Myślę, że to jeszcze bardziej wywoływało w widzu napięcie i niecierpliwość, jak to wszystko się zakończy.

Anna: Ograniczenie przestrzeni to dobry zabieg, tak samo jak krótka scena z poprzedniej sprawy.

Paulina: No dobrze, przyszedł czas na podsumowanie. Nie uważam, by obraz ten był zły, chociaż średnia ocen na Filmwebie raczej nie zachęca do oglądania. Na początku się dłuży, ale z czasem twórcom udało się go dopracować na tyle, by wciągnął widza. Zakończenie wywołuje zniesmaczenie, obrzydza, ale i zadziwia. Istna mieszanka wybuchowa! Poza tym świetnie odegrane role pani Green oraz Jacksona. Reszta aktorów sprawiała wrażenie, jakby robiła jedynie za tło całej produkcji. Ostatecznie jestem zadowolona z seansu, bo po prostu się na nim nie nudziłam, a dałam się wciągnąć w przedstawioną historię. Śmiało wystawiam ocenę siedem punktów na dziesięć możliwych.

Anna: W moim odczuciu pani Green, Angela, Jackson i Elliot spisali się nieźle. Również epizodyczna rola dziadka (James Cosmo) zasługuje na uwagę. Jedynie postać Beth mnie rozczarowała. Sama fabuła była mocno przewidywalna, opierała się mocno na znanych schematach. Mimo tego film oglądałam bez znużenia i czerpiąc przyjemność z seansu. Jednak w mojej ocenie Uciszyć zło zasłużyło bardziej na pięć i pół lub ewentualnie sześć na dziesięć.

Psychopatów nie brak na tym łez padole. „Uciszyć zło” – rozmowa o filmie

Tytuł oryginalny: Malevolent

Reżyseria: Olaf de Fleur Johannesson

Rok powstania: 2018

Czas trwania: 1 godzina 28 minut


Podobna recenzja – No i gdzie ten mrok?. „Powstrzymać mrok” – recenzja filmu

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu