Polowanie na nazistów. „Hunters” – recenzja serialu

-

Temat Holokaustu rozbrzmiewa coraz głośniej i wyraźniej, zarówno na dużych jak i małych ekranach. Twórcy nie traktują go już jako sfery tabu, przez co kolejne realizacje stają się śmielsze. Udowodnił to Quentin Tarantino w Bękartach wojny, niedawno Taika Waititi w Jojo Rabbit, a teraz pora na propozycję od Amazon Prime i Jordana Peele’go – The Hunters.
Rozrachunki z przeszłością

Podczas gdy Europa uregulowała rachunki ze zbrodniarzami wojennymi, ukarała odpowiedzialnych za Holokaust i eksterminację ludu semickiego, Ameryka buduje swoją potęgę z pomocą nazistowskich uciekinierów, głównie przedstawicieli inteligencji oraz oficjeli III Rzeszy. Zwolennicy Hitlera wtapiają się w otoczenie, kryjąc się za maską praworządnych Amerykanów, żyjąc w dostatku i luksusie.

Jednak nie ma winy bez kary – ekscentryczny milioner, Meyer Offerman (w tej roli Al Pacino), świadek zbrodni na swoich pobratymcach w  Auschwitz, postanawia powołać mścicieli, tytułowych Hunters. Grupa ma na celu odnalezienie oraz ukaranie ukrywających się nazistów, dzięki wspólnym wysiłkom i Arce – świadectwu po ocalałych. Po śmierci babci do Łowców dołącza również młody Jonah (grany przez Logana Lermana), nastolatek pracujący w sklepie z komiksami. Do niedawna o stawianiu czoła przeciwnościom losu wiedział tyle, co przeczytał w kolorowych magazynach, które codziennie sprzedawał. Teraz miał zmierzyć się z brutalną omertą na ludziach bez sumienia.

Polowanie na nazistów. „Hunters” – recenzja serialu
Kadr z serialu
Dzisiaj to wczorajsze jutro

Konstrukcja fabularna Hunters opiera się na dwóch płaszczyznach: teraźniejszości i przeszłości. Widz poznaje Amerykę końca lat siedemdziesiątych pod rządami prezydenta Cartera, ale przenosi się również na tereny okupowane przez Niemców podczas drugiej wojny światowej. Za sprawą wspomnień bohaterów, poznajemy życie obozowe i okrutne praktyki sprawujących tam władzę oficjeli. Przejście od aktualnych do dawnych wydarzeń odbywa się płynnie, co pozwala na dogłębne poznanie świata przedstawionego, jak również historii postaci. Jedynym mankamentem jest niekonsekwentne obdarowywanie czasem poszczególnych osób, czego przyczyną może być pozostawienie furtki do kolejnego sezonu.

Problematyka utworu nie zamyka się wyłącznie na sprawach dawnych, poruszone zostają również ówczesne bolączki walczących o równouprawnienie Afroamerykanów czy brak akceptacji orientacji homoseksualnej przez społeczeństwo i Kościół. Przewija się także motyw powracających z wojny w Wietnamie żołnierzy, którzy walczą z traumą po przeżytych doświadczeniach. Zakres tematyczny jest dość szeroki, czasem problem zostaje tylko zasygnalizowany, innym razem poświęca się mu więcej uwagi. Odwzorowanie nastrojów społecznych epoki, niepokoju oraz zachodzących w świecie zmian na pewno stanowi mocny filar do budowy ciekawej opowieści.

Współczesna rozrywka niewspółczesnego świata

Serial zrealizowano w imponujący sposób. Zabawa konwencją, nawiązania do programów rozrywkowych, reklam i kiczu telewizji, przywodzi na myśl kino klasy B. Co więcej, slapstickowe scenki odnoszące się do poważnych tematów budzą kontrowersje. Stylizowana na lata siedemdziesiąte scenografia wiernie odtwarza realia Ameryki w wystroju wnętrz, użytych wzorach, kolorach i materiałach. Oprócz strony wizualnej, która pozostaje niewątpliwym atutem serii, twórcy działają również na wyobraźnię słuchową. W ścieżce dźwiękowej odnajdujemy legendarne hity z epoki, przeplatane klasycznymi utworami instrumentalnymi oraz motywami zaczerpniętymi z muzyki klezmerskiej.

Polowanie na nazistów. „Hunters” – recenzja serialu
Kadr z serialu

Producenci nie szczędzili także na efektach specjalnych – widowiskowe wybuchy, wtórujące walkom z użyciem broni palnej, a nawet samodzielnie skonstruowanych bomb, są nieodzownymi towarzyszami bohaterów. Wraz z zagęszczeniem akcji, rozrasta się ich skala i rozmach. Mimo to, widz nie zostanie oślepiony przez kiepskie CGI, a zachwyci się starannie dopracowanymi detalami. Niejeden miłośnik kina akcji będzie ukontentowany.

Wszystkie odcienie czerni i bieli

Postaci są przerysowane, zgodnie z manierą komiksowych uniwersów. Naziści to szaleni złoczyńcy, marzący o dominacji nad światem. Powracające retrospekcje nie pozwalają widzowi zapomnieć o skali zbrodni, jakiej się dopuścili. Całkowity brak sumienia członków Trzeciej Rzeszy oraz jej następców utożsamia psychopatyczny pretendent Travis Leich (przerażająco przekonywująca kreacja Grega Austina). To wyjęty z podręcznika o idealnym przedstawicielu rasy inteligentny, młody blondyn, centymetr wyższy od Führera, śpiewający arie z musicali podczas rozczłonkowywania zwłok piła mechaniczną. Wynaturzona do granic możliwości sylwetka przeciwników nie pozostawia wątpliwości co do moralności ich osądu. Iście tarantinowskie spojrzenie.

W kontrapunkcie do wyrachowanych Nazistów pozostają dotknięci przeżyciami wojennymi Żydzi, a także ich potomkowie. Nowa generacja uczy się na doświadczeniach swych przodków, przekazywanych w opowieściach rodowych. Każdy z bohaterów ma swoją własną historię, walczy w jednej sprawie, ale kierują nim różne pobudki. Psychologiczna trauma skutkuje wykształceniem się mechanizmu obronnego, a potrzeba rozliczenia się z demonami przeszłości rodzi frustrację i złość. Z początku oczywista czystość intencji postaci, szczególnie przywódcy Hunters, z czasem przestaje być klarowna. To intrygujące spojrzenie na słuszność zemsty powraca przy kolejnych potyczkach między dobrymi i złymi. Co jest słuszne? Na to pytanie nie uzyskujemy odpowiedzi wprost.

Zbrodnia i kara

Serial Hunters sięga do prawdziwych wydarzeń, czyniąc z nich współczesną opowieść o zbrodni i karze. Konflikt toczący się między dwoma żywiącymi do siebie urazę nacjami to baza do zanurzenia się w przeszłości, ale także odkrywania wizji przyszłości. Pomiędzy melanżem brutalnych, komediowych, czy dramatycznych scen można odnaleźć historię o człowieku, jego słabościach, urazach, a z drugiej strony – sile idącej w parze z uporem. Choć nie wszystko jest dopięte na ostatni guzik – podczas seansu odczuwa się momentami brak konsekwencji w podejmowaniu tematów – to ostatecznie główne założenia zostają spełnione. Kropką nad „i” jest koniec historii, więc zanim zdecydujecie o porzuceniu serialu, zastanówcie się dwa razy.

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Hunters” to dobrze zrealizowany serial, łączący różne konwencje, więc każdy znajdzie w nim coś dla siebie. To słodko-gorzkie spojrzenie na trudną historię, zaktualizowaną w ciekawy i przystępny sposób. Produkcji nie brak rozmachu utrzymanego w dobrym tonie.
Weronika Tryksza
Weronika Tryksza
Enfant terrible, wychowane przez francuską Nową Falę. Z głową w chmurach, bezustannie poszukująca nowych inspiracji. Utrwala chwile na płótnie, kliszy filmowej i kartkach papieru. Miłośniczka niekonwencjonalnych eksperymentów formalnych w kinie artystycznym, szczególnie w wykonaniu Lyncha, Lantimosa, czy Béla Tarra.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Hunters” to dobrze zrealizowany serial, łączący różne konwencje, więc każdy znajdzie w nim coś dla siebie. To słodko-gorzkie spojrzenie na trudną historię, zaktualizowaną w ciekawy i przystępny sposób. Produkcji nie brak rozmachu utrzymanego w dobrym tonie. Polowanie na nazistów. „Hunters” – recenzja serialu