Fantastyczna niefantastyczność. „Pół króla” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Pół króla do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Rebis.

Dzięki wydawnictwu Rebis miałem możliwość zapoznać się z tym pięknym wydaniem nowej trylogii Morze Drzazg autorstwa Joego Abercrombiego. Podchodziłem do niej z niemałym zaciekawieniem. To reprezentant bardzo ciekawego odłamu fantastyki, który mógłbym nazwać fantastyką umierającą lub przemijającą. Jest ona w tym cyklu raczej tłem. Próżno szukać różnorodności i przesycenia magią jak w świecie Śródziemia. Czy znaczy to, że Pół króla jest tworem złym? Absolutnie nie!

O historii słów kilka

Już sama okładka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Na myśl przywodzi ona jedną z części Pieśni Lodu i Ognia George’a R. R. Martina, co nie jest rzeczą przypadkową, gdyż sam Martin wymieniony został w osobach rekomendujących powieść. Nic w tym dziwnego, sposób budowy świata jest mocno podobny do tego w Westeros. Tam również magia i fantastyka ustąpiły pola antropocentryzmowi, a z ich odejściem nastała tak zwana „szara rzeczywistość”. W takiej oto rzeczywistości poznajemy Yarviego, najmłodszego potomka panującego w Gettlandzie władcy Uthrika. Synem jest on niestety niezbyt królewskim, przez swoje kalectwo, nie w pełni rozwiniętą jedną z rąk, nie może walczyć, a co za tym idzie, władać królestwem wojowników. Nigdy jednak nie było to jego pragnieniem, zamiast umiejętności bitewnych i tężyzny fizycznej ma umysł ostrzejszy od większości mieczy znajdujących się w zbrojowni jego ojca. Yarviemu nie w głowie rządzenie, on chce zostać Ministrem – urzędnikiem pełniącym funkcję doradcy i myśliciela. Los jednak ma dla niego inne plany. W wyniku intrygi giną jego ojciec oraz starszy brat, dlatego zgodnie z prawem dziedziczenia, to właśnie główny bohater musi objąć rządy nad państwem. Co więcej, niedługo po koronacji zostaje zdradzony i trafia do niewoli w odległym kraju. Poprzysięga zemstę na każdym, kto przyłożył rękę do śmierci jego bliskich. Czy mu się to uda? Przekonacie się podczas lektury.

Jak Abercrombie zbudował świat

Jak już wcześniej wspomniałem, jest to świat umierającej i przemijającej fantastyki. Składają się na nią głównie różnego rodzaju legendy, podania czy historie, które jednak nie mają jakiegoś głębszego wpływu na ogólną fabułę. Pozycji Pół króla zdecydowanie bliżej do fikcji historycznej niż do pełnoprawnej fantastyki. Jednak nic w tym złego! Abercrombie stworzył niesamowitą historię z wciągającą fabułą i z niezwykłymi bohaterami. Zawarł tam tak naprawdę wszystko, co potrzebne w dobrej książce przygodowej. Jest tam odpowiednia doza intrygi oraz, co najważniejsze, żywe dialogi, dzięki którym mogłem niemal poczuć się jak uczestnik jednej z rozmów. Skoro wspomniałem o bohaterach, to nie sposób nie zatrzymać się przy postaci Yarviego. Na pierwszych stronach może on irytować swoją nieporadnością, a w niektórych momentach wręcz użalaniem się nad sobą. Szybko jednak dochodzimy do wniosku, że jego zachowanie i odczucia są jak najbardziej uzasadnione. Gdy przychodzi nam bliżej poznać królestwo Gettlandu, zauważamy, że żyć może tam jedynie ten, kto potrafi walczyć, a szacunek zdobywa się jedynie na polu bitwy. W takim właśnie społeczeństwie przyszło dorastać głównemu bohaterowi, który pomimo przynależności do rodziny królewskiej, był szeroko pogardzany. Biorąc pod uwagę bardzo skandynawski klimat całej trylogii, możemy odnieść wrażenie, że autor przy budowaniu postaci Yarviego oparł się delikatnie na Czkawce z Jak wytresować smoka. Oczywiście Pół króla to twór o wiele dojrzalszy, jednak czasem trudno oprzeć się wrażeniu, iż już gdzieś się to widziało. Nie jest to wrażenie negatywne, miło znajdować takie smaczki między linijkami.

Dla kogo jest, a dla kogo nie jest ta książka?

Pół króla to bardzo lekka lektura. Nie znajdziemy tu długich i szczegółowych opisów ani głębokich, filozoficznych przemyśleń. Książka przede wszystkim stoi dialogami i postaciami, które dodają życia całemu tworowi. Czyta się ją na tyle lekko i przyjemnie, że aż dziw bierze, jak szybko uciekają kolejne strony. Każdy dialog pcha nas do przodu w fabule i zdradza następne smaczki, dzięki czemu czujemy się jak żywy uczestnik tych wydarzeń, a nie jedynie jako obserwator. Jest to idealna książka do zabrania w podróż czy do poczytania w letnie wieczory. Nie doprowadzi nas ona do głębokich, egzystencjalnych przemyśleń, ale z pewnością da nam satysfakcję z przeczytania dobrej opowieści. Delikatnym mankamentem, a raczej dziwnym zabiegiem, jest to, że autor dość szybko kończy poszczególne rozdziały. Przeskoki pomiędzy kolejnymi są co kilkanaście stron. Niektórym może to odpowiadać, jednak z mojej perspektywy często powodowało to niepotrzebne przyspieszanie akcji i „gonitwę” za zakończeniem rozdziału.

Kilka słów na koniec

Abercrombie w swojej powieści Pół króla, która jest jednocześnie pierwszą częścią trylogii Morze Drzazg, pokazał dobitnie, w jaki sposób chce prowadzić historię. Przedstawił nam solidny, lekki, a zarazem wciągający wstęp do interesującej powieści pełnej przygód i intryg. Z wielką chęcią chcę zaprosić was do przeżywania razem ze mną tej wspaniałej trylogii. Do przeczytania wkrótce!

pół królaTytuł: Pół Króla

Autor: Joe Abercrombie

Ilość stron: 400

Wydawnictwo: Rebis

ISBN: 978-83-8338-058-2

Więcej informacji TUTAJ

 


podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Lekkie jak piórko, porywające jak wicher, takie właśnie jest „Pół króla”.
Filip Linski
Filip Linski
Miłośnik fantastyki, napędzany hektolitrami kawy. Ciągnie go zarówno do mroków lovecraftowego Innsmouth, jak i do piękna tolkienowskiego Rivendell. W prawdziwym życiu zajmuje się fotografią i zwierzętami, a najbardziej lubi łączyć oba te zainteresowania.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Lekkie jak piórko, porywające jak wicher, takie właśnie jest „Pół króla”.Fantastyczna niefantastyczność. „Pół króla” – recenzja książki