W podróży do przeszłości. „Rick i Morty Przedstawiają. Tom 4” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Rick i Morty Przedstawiają. Tom 4, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Czas na moją kolejną przygodę z komiksami o perypetiach Ricka i Morty’ego. Tym razem autorzy zabierają nas w podróż do zgoła odmiennych części wykreowanego przez nich uniwersum. Mamy okazję poznać Ricka z trochę innej, bardziej ludzkiej strony, a i Morty będzie mógł pokazać, na co go stać. Dodatkową atrakcją jest ukazanie przeszłości kilku postaci z serialu, co z pewnością zainteresuje fanów całej serii.

Na początek trochę o fabule

Jak twórcy zdążyli nas już przyzwyczaić w swoich komiksach, seria podzielona jest na kilka odrębnych historii, które raczej nie tworzą spójnej całości, w imię zasady wygłoszonej przez złego Morty’ego w 10. odcinku 3. sezonu: „keep it episodic”. Autorzy pokusili się o większą oryginalność w kwestii budowania historii, nie ma tutaj aż tak wielu szablonów w stylu „mądry i arogancki Rick ratuje niezbyt rozgarniętego Morty’ego”. W zamian napotykamy więcej sytuacji, w których to inne postacie przejmują inicjatywę  lub są głównymi bohaterami. Na przykład: możemy śledzić detektywistyczne poczynania wnuka Ricka, próbującego rozwikłać tajemniczą śmierć w parku rozrywki. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że nadało to komiksowi powiewu świeżości, ponieważ mimo że ludzie pokochali serię właśnie między innymi za te różnice pomiędzy głównymi bohaterami, to jak mówi przysłowie: „co za dużo, to nie zdrowo”. Zauważyłem również, że autorzy pokusili się w tym zeszycie o wiele nawiązań do popkultury, dlatego też będzie to niemała gratka dla ludzi obeznanych w tej materii, znajdzie się między innymi coś dla fanów Diuny.

Czy szata zdobi komiks?

Cóż, podobno nie wolno oceniać książki po okładce, jednak w tym przypadku pokuszę się o to. Jak zwykle, przedstawia ona scenę z udziałem dwójki głównych bohaterów. Jest ona dość tajemnicza, ukazuje egipski grobowiec, w którym widnieje wiele podobizn Ricka. Kto wie, może to zapowiedź kolejnej przygody? Wnętrze komiksu również zachwyca. Tym, co zwraca szczególną uwagę, jest zmienność kreski w poszczególnych rozdziałach, co zwłaszcza widać w drugim, gdzie wszystko jest zniekształcone i lekko karykaturalne, z uwagi na to, że opowiada on o przeszłości Ricka. Być może to celowy zabieg, który miał ukazać zatarte wspomnienia. Całość prezentuje się bardzo przyzwoicie i jakością z pewnością nie odbiega od innych części.

Powrót do przeszłości

Tym, co moim zdaniem najbardziej przemawia na korzyść komiksu, jest ukazanie przeszłości postaci, które mieliśmy okazję poznać w serialu. Nie będę oczywiście zdradzał o kogo chodzi, jednak napiszę, że to ktoś, kto zostawił po sobie głęboki ślad w przeszłości Ricka. Przyznam, że tego mi właśnie było trzeba w serii komiksowej, która stała się dla mnie raczej większą ilością powtarzalnych schematów niż rozwinięciem jakichś wątków lub wyjaśnieniem niektórych sytuacji. Oczywiście samo to nie jest niczym złym, ostatecznie w końcu to więcej dobrych i ciekawych historii, niemniej brakowało mi jakiegoś domknięcia wątków z serialu lub pokazania ich genezy. W czwartym tomie widać zalążek tego procesu; pytanie, w którą stronę pójdą twórcy.

Czy jest coś, co nie zagrało?

Zazwyczaj moją główną doczepką były koślawo przetłumaczone nazwy własne i w dziwny sposób zmienione wulgaryzmy, które mogły psuć całe wrażenie. Wydawcy jednak chyba przeczytali moje wcześniejsze recenzje i wyciągnęli wnioski z uwag w nich zawartych. Poskutkowało to tym, że może i nie do końca usunięto wszystkie „potworki” językowe, ale znacznie zredukowano ich liczbę, co przełożyło się na skok w jakości komiksu. Czy w takim razie znajdzie się coś, do czego mógłbym się przyczepić? Jedynym mankamentem, który tak naprawdę przychodzi mi do głowy, jest dość drastyczna różnica w stylu rysunku. Mimo wszystko, jeśli czytamy komiks oparty na animacji z charakterystyczną kreską, to mamy prawo wymagać, aby grafiki były w tym samym stylu. Natomiast wersje papierowe przygód Ricka i Morty’ego często odbiegają od pierwowzoru, niestety zdarza się, że na niekorzyść.

Kilka słów podsumowania

Komiks ten to jeden z lepszych zeszytów z serii, jakie miałem okazję czytać. Niemal idealnie wyważony – został głupkowaty czarny humor z nutką inteligencji, który rozświetla niejedną sytuację. Znacznej poprawie uległo tłumaczenie, już nie ugrzecznia na siłę i nie stosuje dziwnych, pokrętnie przetłumaczonych nazw własnych. Autorzy zdecydowanie idą dobrą drogą i mam szczerą nadzieję, że z niej nie zboczą.

rick i morty

 

Tytuł: Rick i Morty Przedstawiają. Tom 4

Autorzy: Alex Firer, Alejandro Arbona, Chris Daniels, Amy Chu, Alexander Chang

Liczba stron: 136

Wydawnictwo: Egmont

podsumowanie

Ocena
8.6

Komentarz

Kawał dobrego komiksu.
Filip Linski
Filip Linski
Miłośnik fantastyki, napędzany hektolitrami kawy. Ciągnie go zarówno do mroków lovecraftowego Innsmouth, jak i do piękna tolkienowskiego Rivendell. W prawdziwym życiu zajmuje się fotografią i zwierzętami, a najbardziej lubi łączyć oba te zainteresowania.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kawał dobrego komiksu. W podróży do przeszłości. „Rick i Morty Przedstawiają. Tom 4” – recenzja komiksu