Po której staniesz stronie? „Inhumans kontra X-Men” – recenzja komiksu

-

Nad Ziemią krąży chmura terrigenu – substancji, która uaktywnia ukryty gen Inhumans, sprawiając, iż przedstawiciele rasy zyskują moce, ale odbiera życie mutantom, powodując u nich bezpłodność i wywołując zabójczą chorobę – Ospę M. Rodzi to poważny konflikt interesów między grupami, mimo to zawarły one kruchy rozejm, aby rozwiązać śmiertelny dla posiadaczy genu X problem. Jednak czas właśnie im się kończy. X-Meni staną przed niewyobrażalnie trudnym wyborem: opuścić rodzimą planetę albo zniszczyć terrigen. Jednak czy Inhumans pozwolą na unicestwienie świętej dla nich substancji? 

Oto punkt kulminacyjny tej dramatycznej historii z uniwersum X-Men, która opowiedziana została  w trzech tomach. Akcja rozwija się bardzo dynamicznie, dlatego najlepiej czytać zeszyty w kolejności: Śmierć X, Inhumans kontra X-Men, Extraordinary X-Men. Inhumans kontra X-Men, tak, by nie umknął nam żaden istotny szczegół. 

Kilka faktów

Inhumans kontra X-Men to drugi z trzech albumów opowiadających historię znaczącego konfliktu między tymi dwoma frakcjami. Na wstępie mamy krótki opis tego, co wydarzyło się wcześniej w Śmierci X, oraz, rzecz bardzo przydatną przy takiej liczbie istotnych bohaterów – spis postaci z ich przynależnością i małymi portretami. Zeszyty oddzielone są od siebie ilustracjami będącymi autentycznymi okładkami bądź ich alternatywną wersją, które zresztą znalazły się też jako dodatek na końcu albumu. Zostały one w widoczny sposób ponumerowane. 

Scenariusz zeszytów składających się na Inhumans kontra X-Men napisali Jeff Lemire i Charles Soule. Autorami rysunków są Javier Garrón (3-5) oraz Leinil Francis Yu (1,2,6), za wypełnienie komiksu kolorem we wszystkich numerach odpowiada David Curiel, co moim zdaniem świetnie wpłynęło na odbiór albumu. Dzięki temu, nawet mimo odmiennych kresek rysowników, całość jest spójna. 

Jak to wygląda…

W komiksie najważniejsze są dwie rzeczy. Jedną z nich jest fabuła, tutaj dobrze obmyślona, wszystko okazuje się logiczne, spójne i wynika z siebie. Akcja zaś toczy się w odpowiednim tempie. Jedynym, do czego możnaby się przyczepić, okazuje się lekka stronniczość twórców, jaką wyczuwamy, wczytując się w historię sporu Inhumans i mutantów. Narracja prowadzona jest w ten sposób, by dopingować X-Menom, pomimo znaczących błędów w ich poczynaniach. Mutanci walczą o przeżycie, a Inhumans jedynie o rozrastanie się swojej populacji. 

Wojna o to, kto ma większe prawa do przetrwania oraz czy chmura terrigenu należy zniszczyć, czy dla dobra Inhumans należy zadbać o istnienie tej ostatniej staje się być nieunikniona. Te dwa problemy niewątpliwie są istotne, jednak udałoby się je rozwiązać szczerą i zapewne niełatwą rozmową oraz wspólnym działaniem, co zdaje się zauważać tylko jeden z X-Menów. Niestety przez intrygę i manipulację innej postaci o porozumieniu nie może być mowy, a walka wydaje się obu stronom konfliktu jedynym rozwiązaniem. 

Drugim najważniejszym elementem obok fabuły w komiksie jest grafika. Szkice zostały poprawione przez tusz, tworząc idealnie czysty i surowy lineart, który nabiera życia dzięki nałożeniu koloru.Tutaj każdy z elementów pracy jest istotny. Szkic to podstawa, fundament. Rewelacyjny lineart wypełniony nieodpowiednią gamą kolorów traci na wyrazistości. Tak samo źle wykonanego nie uratują nawet piękne barwy. Jak to się ma w przypadku Inhumans kontra X-Men

Tutaj wszystko współgra ze sobą. Kreska w każdym z zeszytów jest prosta, a jednocześnie widać dbałość o szczegóły, cieszy oko czystymi liniami i dobrymi proporcjami, każdy z artystów ma swój styl, jednak pasują one do siebie w takim stopniu, iż przechodząc między nimi nie mamy rozpraszającego przeskoku, a to ogromny plus. Możliwe, że płynny odbiór całości ułatwia fakt, iż za kolory we wszystkich zeszytach odpowiedzialna była jedna i ta sama osoba. Kolorystyka wydaje się być dobrana idealnie, żywe i nasycone barwy, perfekcyjnie oddają nastrój zilustrowanych wydarzeń. 

Wojna i po wojnie

Album Inhumans kontra X-Men to przykład komiksów, za jakie uwielbiamy Marvela. Wartka akcja, duża liczba postaci, z czego każda ma swój niepowtarzalny charakter, pełen jasnych i ciemnych obliczy. Do tego ładna, dopracowana kreska wypełniona idealnie dobranym kolorem. Nie jest to może artystyczne dzieło sztuki z filozoficznymi rozważaniami przemycanymi w kadrach, ale nie tego oczekuje się od komiksów Marvela. Mają być rozrywką dla szerokiej grupy odbiorców, z ciekawą fabułą wypełnioną akcją i dobrze wykreowanymi postaciami. I to właśnie otrzymujemy w Inhumans kontra X-Men.

Po której staniesz stronie? „Inhumans kontra X-Men” – recenzja komiksu

Tytuł: Inhumans kontra X-Men

Autor: Charles Soule, Jeff Lemire

Liczba stron: 208

Wydawnictwo: Egmont

EAN: 9788328142008

Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Dwie podobne do siebie, a jednocześnie tak różne grupy. Inhumans i mutanci. Tym, co różni ich najbardziej, jest sposób, w jaki wpływa na jednych i drugich terrigen. Jednym pozwala rozwinąć ukryte głęboko możliwości, drugich zabija, powodując straszliwą chorobę. Konflikt jest więc nieunikniony. Kto przetrwa? A może uda im się dojść do porozumienia? Czy któraś ze stron będzie w stanie się poświęcić?
Paulina Komorowska-Przybysz
Paulina Komorowska-Przybysz
Mól książkowy, marzący o wydaniu własnej książki, zapalony gracz konsolowy i planszówkowy o zapędach artystycznych i zamiłowaniu do rękodzieła. Wychowana na Gwiezdnych Wojnach, Obcym i książkach Stephena Kinga. Trochę roztrzepana, często zbyt szczera i nieustannie ciekawa świata.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Dwie podobne do siebie, a jednocześnie tak różne grupy. Inhumans i mutanci. Tym, co różni ich najbardziej, jest sposób, w jaki wpływa na jednych i drugich terrigen. Jednym pozwala rozwinąć ukryte głęboko możliwości, drugich zabija, powodując straszliwą chorobę. Konflikt jest więc nieunikniony. Kto przetrwa? A może uda im się dojść do porozumienia? Czy któraś ze stron będzie w stanie się poświęcić? Po której staniesz stronie? „Inhumans kontra X-Men” – recenzja komiksu