Our Vanity Fair. „Targowisko próżności – powieść bez bohatera” – recenzja książki

-

William Makepeace Thackeray to niezwykle płodny pisarz angielski epoki wiktoriańskiej, tworzący tak pod (zabawnymi często) pseudonimami, jak i pod własnym nazwiskiem. Był wszechstronnie wykształconym, oczytanym i niezwykle wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, charakteryzującym się doskonałym dowcipem, ironią i cięta ripostą. Dziennikarz, satyryk i podróżnik, obnażał wady społeczeństwa swoich czasów. Czasów, które – z jednej strony – były rozkwitem imperium brytyjskiego, pełnym odkryć, wynalazków, rewolucji przemysłowej, dobrobytu i stabilizacji, z drugiej zaś – okresem uprzedmiotowienia kobiet, przesadnych konwenansów, radykalnej i rygorystycznej moralności oraz ogromnego rozwarstwienia społeczeństwa i wielkiej biedy jego najniższych grup.
Sehnsucht nach der Liebe [1]

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854” class=”” size=”18″]Pozwolę sobie sformułować bezsporną prawdę:

każda kobieta bez widocznego garbu potrafi

w średnio sprzyjających okolicznościach

poślubić każdego, kogo zechce [1].[/perfectpullquote]

Najnowsze polskie wydanie Targowiska próżności ukazało się nakładem Wydawnictwa Replika. Ten niemal dziewięćsetstronicowy tom w twardej oprawie to kwintesencja epoki wiktoriańskiej w Wielkiej Brytanii, zamknięta w sześćdziesięciu siedmiu rozdziałach). Doskonały, precyzyjny portret ery babki Europy. Historia, kultura, sztuka, a – przede wszystkim – społeczeństwo i jego zwyczaje, obyczaje, normy poddane ocenom jasno i precyzyjnie. Zachowania bohaterów puentuje autor czasem lekko i z dowcipem, częstokroć jednak podlewa sarkazmem i używa ostrych żądeł ironii.

Vanitas vanitatum! [1]

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854” class=”” size=”18″][…] widzisz, to nie zabawa zdobywać coś, o co wcale nie trzeba walczyć[1].[/perfectpullquote]

Osierocona przez malarza i nauczyciela rysunku oraz statystkę operową Rebecca Sharp posiada jedynie urodę, spryt i doskonałą znajomość języka francuskiego (po swojej rodzicielce, Francuzce z pochodzenia). Dzięki czystemu, paryskiemu akcentowi oraz temu, że jej ojciec uczył kiedyś w angielskiej szkole dla młodych panien z dobrych domów – zostaje w wieku lat siedemnastu przyjęta na ową pensję jako „bezpłatna praktykantka”. Mając tam zapewniony wikt i opierunek oraz niewielki zarobek, wykłada język ojczysty matki. Uczy się też – w miarę możliwości – wraz z innymi dziewczętami „muzyki, tańca, ortografii oraz wszelkich haftów i robótek niewieścich” [1], a także geografii, „wdzięcznej godności ruchów i postawy tak nieodzownej każdej wykwintnej damie” [1]. Becky jest jako nauczycielka bardzo nieszczęśliwa, gdyż brak jej interesujących partnerów do dyskusji i wyzwań intelektualnych, na dodatek zaś właścicielka szkoły, panna Pinkerton, próbuje wykorzystać dziewczynę jako darmową pomoc do wszystkiego. I tak pobyt panny Sharp w szkole kończy umowa na przyszłe zatrudnienie jej jako guwernantki przez arystokratyczną rodzinę z Queen’s Crawley.

Kompletne przeciwieństwo Rebeki Sharp to córka zamożnego londyńskiego kupca, Amelia Sedley. Trafia ona do szkoły już jako jedenastolatka, by w wieku lat siedemnastu opuścić ją jako w pełni ukształtowana młoda dama. Panienka serca wielkiego, wrażliwości ponadprzeciętnej, naiwności wielkiej, a do tego śpiewająca jak słownik i kochająca świat cały.

Początkowo Becky gości dni kilka u Amelii (swojej jedynej przyjaciółki z pensji), wkrótce jednak musi wyruszyć na spotkanie przeznaczenia. Wyposażona jedynie w bystrość umysłu, determinację i znajomość świata, którą posiadła dzięki ojcu. Pojawia się w posiadłości sir Pitta Crawleya, gdzie zostaje guwernantką dwóch jego córek z drugiego małżeństwa.

I tak zaczyna się wielka przygoda obu przyjaciółek, mająca na celu głównie zostanie żoną i matką, ale – przede wszystkim – uzyskanie odpowiedniej (czytaj: wysokiej) pozycji społecznej.

Nous regardons à deuxfois [1]

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854” class=”” size=”18″][…] w każdej sercowej sprawie są dwie strony: jedna kocha, druga pozwala się kochać*.[/perfectpullquote]

Targowisko próżności to najsłynniejsze dzieło Williama Makepeace Thackeraya, pierwsza powieść, którą wydał pod własnym nazwiskiem (jej roboczy tytuł brzmiał Powieść bez bohatera; zaczęła ukazywać się w odcinkach w prasie w roku 1847). Charlotte Brontë tak zachwyciła ta powieść, że dedykowała autorowi swoją Jane Eyre. Niektórzy twierdzą bowiem, że to szczytowe osiągniecie pisarskiej kariery Thackera i nigdy wcześniej ani później nie pisał już tak doskonale. Potwierdzać to może fakt, że książka zajmuje zawsze bardzo wysokie miejsca w wielu rankingach literackich, takich jak „100 najwspanialszych powieści wszech czasów” czy „100 najlepszych powieści anglojęzycznych” oraz była wielokrotnie przenoszona na ekran tak na duży, jak i mały.

Pax in bello [1]

Ta powieść to karuzela przepychu arystokracji, bogactwa szlachty i biedy tych, którzy mieli nieszczęście urodzić się poza wyższymi sferami społecznymi. Są tu i niekończące się bale, proszone kolacje, zabawy, pikniki, polowania, wyścigi, ale i trudne decyzje, złe wybory, kłamstwa, oszustwa i manipulacje. Wspaniałe kreacje, bezcenne klejnoty, bajeczne rezydencje oraz malutkie klitki i brak majątku, choćby najpodlejszego. Wszechobecne pławienie się w luksusie lub usiłowanie wydostania z biedy, czyli po prostu – czasy regencji w Wielkiej Brytanii. Wspaniały, pełny i niezwykle bogaty obraz malowany jest przez autora z lekkością, ale i drobiazgowością, konkretnie, acz bez zadufania.

Thackeray był wirtuozem pióra i choć nie jest mistrzem krótkich wypowiedzi, doskonale i zrozumiale buduje zdania, ma bardzo dobry styl oraz klarowny i pozbawiony egzaltacji język. Nie nadużywa metafor, nie szasta inwersją. I choć epitetów tu sporo, to jednak nie rażą one zbytnim wydumaniem, komponując się idealnie, oddając ducha powieści. Język jest przyjemny i jasny, nieprzesadzony. Mimo że barwiony zapożyczeniami z francuskiego, niemieckiego czy łaciny to przecież zgodny z epoką i sposobem komunikowania się portretowanej warstwy społecznej. Autor przeplata opisy dialogami, barwi je korespondencją czy artykułami z prasy przedstawiającymi rzeczywistość protagonistów. Narrator raz po prostu snuje swoją opowieść, raz zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Tekst, mimo że dziewiętnastowieczny, czyta się świetnie. Postaci są żywe, konkretne, o wyraźnie zarysowanym charakterze i poglądach. Każda z nich ma swoją własną historię, drogę i język.

Manchen Sturm erlebt [1]

Targowisko próżności jest ponadczasowe, bo aktualne w pełni także dzisiaj. Bo czy blichtr, splendor i czerwony dywan nie są dziś dla – zbyt wielu – wyznacznikiem statusu społecznego i wyobrażenia o szczęściu i powodzeniu? Czy dzisiejsze wyścigi szczurów nie mają na celu jedynie zgromadzenia majątku i uzyskania jak najlepszej pozycji? Rzeczy bez znaczenia wciąż górują nad prawdziwymi wartościami, a ludzie bez skrupułów częstokroć idę do celu po tak zwanych trupach, podobnie jak wiele postaci z arcydzieła Thackeraya.

Our Vanity Fair. „Targowisko próżności – powieść bez bohatera” – recenzja książki

 

Tytuł: Targowisko próżności Vanity Fair

Autor: William Makepeace Thackeray

Wydawnictwo: Replika

Ilość stron: 896

ISBN: 978-83-7674-743-9

 

 

 


[1] Cytat z recenzowanej pozycji – książki „Targowisko próżności” Williama Makepeace Thackeraya.

Anka Misztal
Anka Misztal
Redaktor, korektor i Treser Słów. Czyta i pisze, odkąd pamięta - zawsze, wszędzie, o wszystkim i na wszystkim. Kocha szeroko pojętą sztukę i kulturę oraz naturę (zwłaszcza morza, lasy oraz wilki, gryfy i konie). Lady Vader, miłująca czarną herbatę, gorzką czekoladę i suszone pomidory oraz podróże małe i duże. Smoczy jeździec, firewalker i zjogowana miłośniczka Drogi Mlecznej

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu