Pomiędzy światami, pomiędzy istnieniami. „Anioł burz” – recenzja książki

-

Trudi Canavan to ilustratorka, która pracuje jako szefowa działu graficznego australijskiego czasopisma o tematyce fantastycznej – Aurealis. To także publicystka oraz autorka książek i opowiadań. Opowiadań od których jej kariera wprawdzie się zaczęła, ale – ze względu na „problem” z utrzymaniem swych pomysłów z ryzach (jak ujmuje to sama pisarka) – gros z nich rozrasta się do rozmiarów powieści.

Prawo Millenium jest – zaraz po Cyklu o Kyralii oraz Cyklu o Ithanii – trzecią serią, która wyszła spod pióra Australijki. Pierwszy tom – Złodziejska magia – ukazał się w 2014 roku. Księga druga Prawa MilleniumAnioł burz – została wydana zaledwie dwanaście miesięcy później. Tworzy ją dziesięć części, na które składa się od dziesięciu do dwóch rozdziałów różnej długości. Części te to przeplatające się ze sobą Rielle i Tyen oraz epilog, na który składają się dwa rozdziały – Tyen i Rielle.

Raen powrócił. Stało się. Część pogrążonych w chaosie światów wiwatuje, ciesząc się z odrodzenia się władcy. Cześć panicznie się boi, nie wiedząc, jakie będą reperkusje tego zdarzenia. Reszta – zastanawia się, co teraz będzie, skoro „najgorsze” już się stało. I po czyjej stronie należy się opowiedzieć. Oraz jak szybko.

Kilka lat spędzonych wśród tkaczy gobelinów w Schpecie zaowocowało. Zbrodniarka Rielle jest obecnie utalentowaną rzemieślniczką. Wciąż  jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, jak potężną mocą została obdarzona. W niespokojnym czasie wszechobecnych walk po raz kolejny spotyka Valhana i zgadza się wyruszyć do jego świata. Kiedy jednak Inekera, której pieczy powierzył ją Anioł Burz, porzuca ją na pustyni, skazując tym samym na śmierć, życie dziewczyny znów przewraca się do góry nogami. Uratowana przez Podróżników, natrafia wśród nich na ludzi, którzy chcą nauczyć ją magii. Wśród nich spotyka kolejnego ważnego dla siebie mężczyznę. Niespodziewane pojawienie się Valhana znów zmienia ścieżki jej losów.

Przybysz ze steampunkowego świata, Tyen, pozbawiony możliwości nauczania magii mechanicznej (wszystkie szkoły zostały zamknięte w związku z powrotem Władcy Światów), zabiera Vellę i opuszcza Liftre. Czeka go najważniejsza decyzja życia – czy zasilić formujący się powoli ruch oporu, czy poprzeć najpotężniejszego w historii maga. Traf chce, że spotyka samego Raena i… zawiera z nim pakt. Następnie trafia pomiędzy buntowników, a w końcu jego drogi krzyżują się ze ścieżkami Rielle.

Tu nie ma postaci kryształowo dobrych ani zdecydowanie złych. Nie ma decyzji bez konsekwencji, wyborów idealnych. Trudi Canavan doskonale maluje portrety bohaterów, ukazując ich wewnętrzną walkę, moralne dylematy, płynne granice pomiędzy tym, co właściwe a tym, co słuszne. Wszystko bowiem zależy od punktu widzenia. A ten… potrafi się zmienić. Nie raz.

I tak – Rielle to znów heroina idealna – piękna, zdolna, nagle odkrywająca w sobie niezwykłe talenty. Kochająca i kochana. Ciepiąca. Trochę kalka innych bohaterek Canavan. Nieśmiertelność aka wieczna młodość bohaterki może wywoływać uśmiech, ma jednak – jak się okazuje – głębsze znaczenie. Ale za to Tyen nie daje się tak łatwo zaszufladkować. Co prawda wielkie dylematy moralne raczej nie przystają do tak młodego wieku, niemniej „znajomość” z niezwykłą Vellą owocuje tym, że postać chłopaka przyciąga. Warto zwrócić uwagę na Podróżników, którzy – nie mając własnego świata – jako wieczni wagabundzi wędrują pomiędzy światami, handlując, zwiedzając, wchłaniając języki, kultury, wierzenia, dzięki czemu ich język i miara czasu stają się uniwersalnymi wzorcami. Ponadto ogromne różnice pomiędzy „zwykłymi” ludźmi a wszechpotężnym magami czasami są nieco przejaskrawione, bo ktoś, kto nie posiada choćby odrobiny magii – nie za bardzo ma szansę zaistnieć.

I znów Trudi Canavan tworzy uniwersum, w którym magia rządzi się konkretnymi regułami – można jej używać, ale… jej zasoby są ograniczone. Można je odnowić ale… to wymaga pracy. Koło się zamyka. Magia, którą akt twórczy maga wyczerpuje, zużywa, uzupełniana jest przez każdorazowy inny akt kreacji. Czy to artysty, czy rzemieślnika. Równowaga w przyrodzie musi być. Równocześnie jednak kreatorzy to osobnicy wyjątkowi i nieliczni, zaś bycie magiem wyklucza bycie kreatorem. Czyli można albo zjeść ciastko, albo mieć ciastko.

Bogactwo światów, które Canavan tka niby kolejne arrasy, niepomiernie zachwyca i zaskakuje. Fantazja autorki zdaje się niewyczerpana, a jej granice rozciągają się w miarę jej używania. O ile pierwsza część cyklu Prawo Millenium toczyła się w zasadzie w konkretnych, acz zupełnie od siebie odmiennych miejscach, o tyle druga odsłona to podróż po niemal nieskończonej ilości światów. Bohaterowie przemieszczają się między nimi, ucząc jednocześnie skomplikowanych powiązań. Wszystko to przypomina ogromną, wielobarwną mozaikę polityki, religii, stosunków społecznych, kultury i sztuki.

Pomiędzy światami, pomiędzy istnieniami. „Anioł burz” – recenzja książki

 

Tytuł: Anioł Burz

Autor: Trudi Canavan

Liczba stron: 640

Wydawnictwo: Galeria Książki

ISBN: 9788364297588

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

Chaos, który wprowadza pojawienie się Władcy Światów. Panika zataczająca coraz szersze kręgi. Wybory, które są nie tyle trudne, ile wręcz niemożliwe do podjęcia. Drugi tom „Prawa Millenium” to smakowita kontynuacja kolejnego iście fantastycznego cyklu australijskiej królowej fantasy.
Anka Misztal
Anka Misztal
Redaktor, korektor i Treser Słów. Czyta i pisze, odkąd pamięta - zawsze, wszędzie, o wszystkim i na wszystkim. Kocha szeroko pojętą sztukę i kulturę oraz naturę (zwłaszcza morza, lasy oraz wilki, gryfy i konie). Lady Vader, miłująca czarną herbatę, gorzką czekoladę i suszone pomidory oraz podróże małe i duże. Smoczy jeździec, firewalker i zjogowana miłośniczka Drogi Mlecznej

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Chaos, który wprowadza pojawienie się Władcy Światów. Panika zataczająca coraz szersze kręgi. Wybory, które są nie tyle trudne, ile wręcz niemożliwe do podjęcia. Drugi tom „Prawa Millenium” to smakowita kontynuacja kolejnego iście fantastycznego cyklu australijskiej królowej fantasy.Pomiędzy światami, pomiędzy istnieniami. „Anioł burz” – recenzja książki