Nowe wiersze starych poetów. „Kirke” – recenzja książki

-

Czarownica z Ajai, tytanka (czy też nimfa) Kirke, tylko przelotnie pojawia się w Odysei Homera. Jest jedynie niewielkim przystankiem podczas długiej, morderczej podróży greckiego herosa. Madeline Miller ujrzała jednak coś w tej postaci, zauważyła jej potencjał i morze opowieści, które może o niej opowiedzieć. Feministyczna wizja pierwszej literackiej czarownicy przedstawiona przez pisarkę zawiera wszystkie elementy, które sprawiają, że od nie można się oderwać od powieści.
Reinterpretacja, to takie postmodernistyczne

Współczesne literackie interprertacje starożytnych tekstów mają wiele twarzy. Rick Riordan, na przykład, jest mistrzem w gatunku YA (możecie zapoznać się z naszą recenzją Apollo i boskie próby), a Miller zwraca się do starszego czytelnika. Kirke to drugie, po Achillesie. W pułapce przeznaczenia (przeczytajcie ten tytuł bez parsknięcia lub dramatycznego gestu ręką!), dzieło tej autorki – nauczycielki greki i łaciny. Miller świetnie łączy znane z mitologii historie z własnymi pomysłami i ich interpretacją w powieściach, które wzruszają i zaskakują. Achilles doprowadza do łez, ale to w Kirke autorka naprawdę pokazała umiejętności tkania fantastycznych opowieści.

Jako nieśmiertelniczka, córka Heliosa i nimfy Perseis, jest świadkiem wielu legendarnych wydarzeń, a na swojej drodze spotyka całą plejadę próżnych greckich bogów, pustych herosów i znamienitych osób. Jej opowieść w zaskakujący sposób splata się z historiami Prometeusza, Dedala, Jazona i oczywiście Odysa. Dzięki autorce Kirke nabiera osobowości i z jednowymiarowej homerowskiej uwodzicielki staje się pełnokrwistą, złożoną postacią.

Bogini o ludzkim głosie

Miller wzięła grecki oryginał, po czym dopisała homerowskiej Kirke przeszłość i przyszłość. Podobnie jak Margaret Atwood w Penelopiadzie (nomen omen także nie oszczędza Iliady), skupiła się na interesującej kobiecie, jej wersji znanej historii, odbrązawiając mit szlachetnego Odysa.

Kirke idzie tam, gdzie wskazują inni, robi to, czego wymagają. Zgadza się na wyroki, kaprysy i humory silniejszych bogów. Wydaje się, że własne decyzje może podejmować jedynie w błahych kwestiach, tylko kiedy dotyczą wyłącznie jej życia i jeśli nie zawraca nimi głowy innym. Nie jest to jednak oznaką słabości czy wadą, wręcz przeciwnie. Na swój sposób Kirke to potężna i odważna kobieta-bogini, w wielu sprawach niemająca sobie równych. Wie, kiedy musi ustąpić, a kiedy może się postawić, ostatnie rozdziały książki pokazują to najwyraźniej. Miller umiejętnie kreuje postać osoby stojącej od początku na przegranej pozycji, która nie wzbudza negatywnych uczuć, a raczej podziw swoją determinacją i nieugiętą wolą. I nie mam tu na myśli jedynie życia bohaterki książki, ale także szerszego, literackiego wizerunku wiedźmy z Odysei. Nie będę się rozwodzić nad tym, jak osoby płci żeńskiej zostały przedstawione w tej epopei, ale Kirke „wyciągnęła jedną z najkrótszych słomek”. W swojej pozycji autorka oddała im (nie tylko protagonistce!) trochę honoru i godności.

Kirke to opowieść o życiu w zgodzie ze swoim sumieniem i zasadami, o popełnianiu i naprawianiu błędów, o szukaniu własnej ścieżki, determinacji i o tym, że pochodzenie nie musi nas definiować. Role kobiet i mężczyzn także stanowią motyw przewodni powieści. O ile panowie stanowią obiekt westchnień Kirke, od nich pragnie aprobaty i miłości (przynajmniej w młodości), to często nie są to zdrowe relacje. Dopiero dojrzalsza, mądrzejsza czarodziejka potrafi stworzyć związek z mężczyzną, u którego podstaw leżą równość, miłość i szacunek, a nie tylko pożądanie czy szczenięce zauroczenie. Równie głębokie, ale też bardziej zawiłe relacje tworzy z innymi kobietami, jak siostra czy Penelopa. Złożoność i siła ich osobowości oraz fakt, że nie zawsze są pozytywnymi postaciami, cieszy czytelników (a przynajmniej mnie).

Piękno na zewnątrz, piękno wewnątrz

Polskie wydanie Kirke jest cudowne. Twarda oprawa i złota, misternie ozdobiona obwoluta są przepiękne. W subtelny sposób oddają też treść oraz greckie korzenie historii; rośliny i barwy przywołują pochodzenie i umiejętności czarownicy.

O stylu Madeline Miller napisano już wiele, więc od siebie mogę dodać tylko, że wszystko, co czytaliście, jest prawdą. Autorka używa barwnego, przepięknego języka, a tłumaczenie Pawła Korombela świetnie to oddaje.

Od początku wiedziałam, że Kirke mi się spodoba. Znalazła się nawet na mojej liście najbardziej wyczekiwanych pozycji 2018 roku. Nie mogłam jednak przewidzieć, jak bardzo będę nią zachwycona. Za każdym razem, gdy wracałam do lektury po przerwie, czułam, jakby otulało mnie magiczne zaklęcie bohaterki; jakbym nigdy nie odeszła. Nie zdziwię się, jeśli Kirke znajdzie się na wielu topkach na zakończenie roku.

Nowe wiersze starych poetów. „Kirke” – recenzja książki

 

 

Tytuł: Kirke

Autor: Madeline Miller

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 416

ISBN: 978-83-8125-304-8

Diana Cereniewicz
Diana Cereniewicz
Science fiction, boks, joga - to ulubieńce. Szczególnie science fiction, ale (często) zdarzają jej się też guilty pleasures w postaci filmów i seriali klasy c. Nie lubi spacerów w deszczu i smętnego gapienia się przez okno.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu