Nie ma zbrodni bez kary. „Alienista” – recenzja książki

-

Ostatnio brakuje mi na polskim rynku wciągających kryminałów. Mam wrażenie, że wszystko pisane jest na jedno kopyto – morderstwo połączone z wątkiem obyczajowym, grupa śledczych i dość prymitywne rozwiązanie zagadki. Dlatego przed sięgnięciem po powieść z tego gatunku muszę kilka razy dobrze się zastanowić, czy aby nie trafię na kolejną, schematyczną historię. Tak samo było w przypadku Alienisty Caleba Carra. Chociaż w tym przypadku zachęcił mnie serial na Netflixie, nakręcony dla TNT na podstawie książki. Głośna zapowiedź sprawiła, że najpierw musiałam sięgnąć po lekturę, zanim usiadłam przed ekranem komputera. Carr stworzył naprawdę niezwykły kryminał, który wciągnął mnie na całego.

Zacznę jednak od wyjaśnienia tytułu książki. Otóż dzisiaj alienistą nazwalibyśmy profilera kryminalnego, czy też specjalistę od chorych psychicznie. Jednym słowem osobę, która dla potrzeb policji tworzy porter psychologiczny poszukiwanych przestępców, zwłaszcza morderców. Dzięki znajomości zakamarków ludzkiego umysłu taka persona jest w stanie zrozumieć działanie zbrodniarza i być może wskazać miejsce jego pobytu, albo też wytypować kolejne ofiary.

W grupie siła

Akcja książki rozgrywa się w 1896 roku. Wczesną wiosną, kiedy poranki były jeszcze mroźne, w mieście, które dopiero zaczynało przypominać znany nam Nowy Jork, doszło do serii makabrycznych morderstw. Ofiarami są małoletni chłopcy, uprawiający najstarszy zawód świata. Ich zmaltretowane i okaleczone ciała świadczą o tym, że morderca działał z premedytacją. Theodore Roosevelt (późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych), obawiając się, że śmierć młodych imigrantów, nawet jeśli należą do marginesu społecznego, wywoła zamieszki na ulicach miasta, postanawia zebrać grupę ludzi, która bez udziału policji, w nowatorski sposób, ma rozwiązać makabryczną zagadkę.

Zaszczytu tego (albo wręcz przeciwnie) dostąpił przyjaciel Roosevelta ze studiów, alienista Laszlo Kreizler, a także pracująca na komendzie sekretarka Sara, która pragnie zostać pierwszą kobietą policjantką, oraz dziennikarz John Schuyler – narrator powieści. Przy  sprawie pomaga im dwóch młodych, nieskorumpowanych oficerów. Razem mają posłużyć się niekonwencjonalną metodą badawczą, polegającą na odtworzeniu porteru psychologicznego mordercy, poczynając od jego dzieciństwa, aż do chwili obecnej.

Dziewiętnastowieczny Nowy Jork

Zacznijmy od osadzenia akcji powieści. Nowy Jork pod koniec XIX wieku to przede wszystkim wybuchowa mieszanka imigrantów. Policja, która powinna utrzymywać porządek pośród nowo przybyłych, jest skorumpowana i dobrze opłacana przez mafiosów, a więc często działa pod ich dyktando. Nikt szczególnie nie przejmuje się tym, że kilku uchodźców straciło życie w niewyjaśnionych okolicznościach. Jednak jednemu człowiekowi ten stan rzeczy nie odpowiada. Podczas swej legislatury w Nowym Jorku, Theodore Roosvelt staje się pierwszym, który odważył się stawić czoła korupcji i prawnym zaniedbaniom. To właśnie jemu najbardziej leży na sercu los imigrantów, a zwłaszcza małoletnich, pomimo że pochodzili z marginesu społecznego.

Caleb Carr świetnie wplótł w fabułę postać historyczną, czyli Roosevelta. Chociaż na kartach powieści pojawia się rzadko, to sam jego autorytet jakby dopełnia całą historię. Fakty z życia oraz zachowanie przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych są przedstawione w tak delikatny sposób, że czasami odczuwa się niedosyt i jeszcze większe zainteresowanie jego osobą. Jednak na piedestał zostaje wyniesiony Laszlo Kreizler, czyli tytułowy alienista. Prezentuje stanowisko, że nie każda zbrodnia jest popełniona z premedytacją czy świadomością i na tym opiera swoje działania, które są tak niekonwencjonalne (badania psychiatryczne i wszystko, co się z nimi wiąże, nie były jeszcze popularne w latach dziewięćdziesiątych), że budzą trwogę wśród amerykańskiego społeczeństwa. Dlatego często jest wyśmiewany w brukowcach. Jednak dzięki metodom Kreizlera wielu ludzi uniknęło stryczka, chociażby dlatego, że potrafił udowodnić ich niepoczytalność w chwili popełnienia danej zbrodni. Jego przyjaźń i współpraca z dziennikarzem Johnem Schuylerem przypomina nieco relację Sherlocka Holmesa z Johnem Watsonem. I oczywiście nie można zapomnieć o Sarze. Cel, jaki sobie postawiła, by zostać pierwszą kobietą policjantką, nie przynosi jej popularności wśród kolegów, wręcz przeciwnie – jest szykanowana na każdym kroku. Jednak dzięki swojej wytrwałości, osiąga postawione przez siebie cele.

To trzeba przeczytać!

Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czytałam tak dobrze napisanej pod kątem najdrobniejszych szczegółów powieści kryminalno-historycznej. Na naszych oczach rozgrywa się wyścig z czasem, gdyż grupa śledczych chce uniknąć kolejnego, makabrycznego morderstwa i jak najszybciej złapać przestępcę. A szukanie jednego człowieka w Nowym Jorku, gdzie korupcja niemal wylewa się na ulice miasta, znacznie utrudnia śledztwo. Książka jest niesamowicie wciągająca i interesująca. Nie trzeba znać wszystkich psychologicznych terminów, bo zostają one jasno wyłożone, przez co czytelnik nie tylko może dowiedzieć się czegoś nowego odnośnie ludzkiego umysłu, ale również sam spróbować złożyć wszystkie elementy w całość i wytypować mordercę. Naprawdę godna polecenia lektura!

Nie ma zbrodni bez kary. „Alienista” – recenzja książki

 

Tytuł: Alienista

Autor: Caleb Carr

Wydawnictwo: Rebis

Liczba stron: 544

ISBN: 978-83-8062-388-0

Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu