Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

-

Jest całkiem spore prawdopodobieństwo, że każdy w swoim życiu natrafił na Alicję w Krainie Czarów. Ba, istnieje szansa, że ktoś ją nawet przeczytał. Jeżeli zaś to uczynił, to możliwe, iż kojarzy scenę w domku Szaraka bez Piątej Klepki. I cały ten wywód wstawiłem tutaj tylko dlatego, że bohaterowie pili wtedy herbatkę. No i oczywiście warstwę fabularną, jeśli można tak to nazwać, Herbatki dla Dwojga, oparto właśnie na tej klasycznej opowieści.

Jak sama nazwa wskazuje, najnowsza propozycja od Rebela jest skierowana do dwóch osób. Siedząc naprzeciwko siebie, przeszywają się one wzrokiem, sącząc herbatę. Atmosferę można kroić piłą. Sięgają do talii, niczym rewolwerowiec chwytający za broń. Zwycięzca może być tylko jeden.

Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

Filiżanka w kwiatki

Gra trafia do nas w bardzo typowym pudełku, barwnie ozdobionym i naprawdę dobrze wyglądającym. Grafika na froncie, przedstawiająca Alicję i Królową Kier, doskonale oddaje klimat tytułu. W środku znajdziemy prostą instrukcję, małą planszę, tekturowy zegarek, żetony, dwa pionki i oczywiście karty.

Plansza jest specyficzna.  Zawiera tor punktacji oraz miejsca na stosy kart, które zostały ciekawie „ucięte”, jedynie symbolizując, gdzie powinna się znaleźć konkretna „kupka”. Mamy jeszcze wydzieloną część na zniszczone karty oraz kafelki z dodatkowymi celami.

Wspomniany zegarek zaś to swego rodzaju „koło fortuny”, które daje nam podczas gry różnorakie bonusy. W przeciwieństwie do pierwowzoru, to gracz, a nie los, wybiera pole, na jakim zatrzyma się strzałka.

Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

Żetony zawarte w grze to tekturowe Ciasta, Klepsydry i mityczny Flaming, będący najmocniejszym sprzymierzeńcem w trakcie rozgrywki. Przy nim nawet Król Kier w rękawie nie pomoże.

Do tego otrzymujemy jeszcze karty, wszak to one są bazą gry. Dzielą się na trzy typy: dwa stosy kolorowych, będące startowymi taliami graczy, oraz „kupka” kart szarych, zdobywanych w trakcie gry. Każdy kartonik jest ozdobiony uroczą grafiką oraz symbolem określającym efekt zagrania.

W moje ręce trafiła wersja limitowana gry, w której dodatkowo znajdziemy metalową, kolekcjonerską monetę. Ciekawy detal, godny pochwały, chociaż niestety nie mamy możliwości użycia pieniążka w rozgrywce. Ale może da się za niego kupić bułkę do herbaty, kto wie…

Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

Słodzona?

Rozgrywka podzielona jest na tury. Podczas każdej z nich odkrywamy wierzchnie kartoniki ze swojej talii i umieszczamy je na stosie kart odrzuconych. Ten, który z nas wyciągnął wyższą cyfrę w lewym górnym rogu, wygrywa rundę. Ma wtedy dwie opcje: użycie efektu dobranego bohatera bądź kupno nowego nabytku z planszy, który po zdobyciu ląduje w stosie kart odrzuconych. Wartość karty, jaką możemy nabyć, determinuje różnica pomiędzy numerami dociągniętych przez nas kartoników. Brakującą część da się za to dopłacić Ciastami, zdobywanymi ze zdolności bohaterów.

Efekt, jaki wywołuje dobrana postać, jest zależny od karty – każda bowiem ma indywidualne działanie. Zasadniczo można je podzielić na trzy typy. Pierwszy z nich to dostarczenie zasobów, czyli Ciast i Klepsydr. Zdobywamy je z banku surowców. Jeżeli ten jest pusty, to zabieramy precjoza przeciwnikowi. I proszę mi wierzyć, to bardzo negatywna interakcja. Drugi typ to niszczenie blankietów, co jest zasadniczo mechaniką tej gry. Możemy usuwać karty z wszelakich miejsc na planszy, zależnie od opisu. Dostajemy za to punkty. Każdy kartonik posiada gwiazdki w prawym górnym rogu, w różnej liczbie, od zera do dwóch. Zniszczenie danej karty przesuwa nas w punktacji o tyle właśnie oczek. Dobre wybieranie celów jest zatem kluczowe. Trzeci typ zawiera nieszablonowe kartoniki, pozwalające nam na przykład na przesuwanie wskazówki zegarka lub zmuszenie przeciwnika do odrzucenia (nie zniszczenia!) trzech kart z talii.

Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

Po wykonaniu akcji, zwycięzca rundy ma dodatkowo możliwość wykorzystania dowolnej liczby Klepsydr ze swojej puli, w celu przesunięcia zegarka o odpowiadającą im liczbę pól i rozpatrzenie efektu docelowego przystanku. Mają one zróżnicowane działanie, wszechstronnie wspierające naszą drogę do zwycięstwa.

Ważną mechaniką jest Flaming. Podczas wyciągania kart z talii co rundę często natrafią się remisy. Wtedy wygrywa gracz posiadający właśnie ten żeton. Ma on ogromną wartość, toteż należy walczyć o jego odzyskanie, jak tylko go stracimy.

Jeżeli na koniec tury któryś z graczy ma pustą talię, to dociąga ze środka stołu Królika, będącego najsłabszą kartą w grze, a następnie tasuje swój stos i gra toczy się dalej. W momencie, gdy nie da się już wykonać tej reguły z powodu braku kart, następuje koniec rozgrywki. Sprawdzane są wtedy kafelki z dodatkowymi zasadami punktacji oraz tor, na którym przesuwaliśmy się za niszczenie kartoników. Osoba posiadająca po podsumowaniu najwięcej gwiazdek, wygrywa. Może wtedy triumfalnie osuszyć dzbanek.

Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

Herbatę każdy lubi. Chyba.

Herbatka dla Dwojga to sympatyczna produkcja z ciekawym klimatem. Doskonale sprawdzi się jako pretekst do spędzenia z kimś czasu. Niszczenie sobie wzajemnie kart oraz ściganie się na torze punktów daje sporo frajdy. Z racji dużego opierania się na losowości, gra jest lekka i niewymagająca. Po prostu idealna do pogrania podczas odwiedzin na kawę. Oczywiście ten czarny trunek jest niepożądany przy partii w tę karciankę. Psuje klimat i nikt go nie chce (jestem amatorem–baristą, możecie mi zaufać).

Partie są szybkie i niezbyt angażujące, ale to nie jest problemem. Miłośnikom ciężkich i złożonych gier nie przypadnie ta gra do gustu, ale osoby oczekujące tylko prostego i przyjemnego zajęcia dla dwojga z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie. Mamy bowiem losowość, elementy strategii, negatywną interakcję i przepiękną oprawę graficzną. Herbatki możemy dodatkowo napić się z różnymi osobami, zaczynając od drugiej połówki, na dziadkach kończąc. Gra ma niski próg wejścia, więc nie będzie problemu z wyjaśnianiem zasad.

Regrywalność nie poraża, ale ta produkcja nie została zaprojektowania do spędzania nad nią nocy. Ot, warta zagrania czasem, aczkolwiek potrafi dostarczyć wiele frajdy.

Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

 

 

Tytuł: Herbatka dla dwojga

Liczba graczy: 2

Wiek: 10+

Czas rozgrywki: ok. 20-30 minut

Wydawnictwo: Rebel

 

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Rebel, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Podsumowując: Lekka, prosta karcianka dla dwojga, która ma sporo negatywnej interakcji i losowości.
Jakub Socała
Jakub Socała
Indywidualista, intelektualista, idealista, informatyk. Miłośnik Gothica, dobrej kuchni i eksperymentowania. Geek, nerd i kujon, co w domu wysiedzieć nie może.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Podsumowując: Lekka, prosta karcianka dla dwojga, która ma sporo negatywnej interakcji i losowości. Łyczek. „Herbatka dla dwojga” – recenzja gry planszowej