Zabawna sprawa: Koniec śmierci to najgrubszy tom z serii, o niemal dwukrotnie większej objętości niż Problem trzech ciał. Kiedy pierwszy raz wzięłam książkę w ręce, nie mogłam się nagłowić: co też autor tam jeszcze powymyślał?
Przypomnijmy: Koniec śmierci to zwieńczenie cyklu Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Fabułę pierwszego tomu osnuto wokół problemu matematycznego: niemożności stworzenia opisu dla układu trzech wzajemnie przyciągających się ciał. W drugim skupiono się na kwestii znacznie dla literatury SF powszedniejszej: nadciągającej inwazji obcych. Idąc tym tropem, tematem trzeciej części określiłabym próbę przedstawienia historii w skali kosmicznej.
Kwestia perspektywy
Tym razem postacią, za którą podąża czytelnicza perspektywa, jest Cheng Xin – chciałoby się rzec, bohaterka z przypadku. Po studiach zaangażowano ją w prace Planetarnej Agencji Wywiadowczej. Później zaś literalnie powierzono w jej ręce losy dwóch światów – Ziemi i Trisolaris. Protagonistka jest postacią łagodną i pełną matczynej troski, a przez to często niezdolną do stanowczego działania, choć nieustannie poczuwającą się do odpowiedzialności za dzieje całej ludzkości. Często się hibernuje i wybudza w kolejnych erach – i to właśnie ten zabieg umożliwia czytelnikowi metodą „żabich skoków” poznanie historii, której ostateczna rozpiętość w czasie przekracza wszelkie oczekiwania.
Lecz rozmach zawartej w Końcu śmierci wizji to jednocześnie mocna strona powieści, a także jej wada. Momentami wymyka się autorowi spod kontroli, jakby ugryzł zbyt duży kęs i miał problemy z przełknięciem. Podoba mi się, w jaki sposób Liu rozwija teorię ciemnego lasu, bawi się zagadnieniami dotyczącymi przestrzeni o liczbie wymiarów innej niż trzy, ba, bardzo podoba mi się sformułowana hipoteza, czym jest Wszechświat i w jakim kierunku zmierza.
Zdecydowanie słabo natomiast wyszło przedstawienie ludzkości jako bohatera zbiorowego. Po pierwsze, Ziemianie raz po raz wpadają w pułapki fabularne, które czytelnik bez problemu rozszyfrowuje z wyprzedzeniem. Po drugie, wyobrażenia o tym, jak rozwinie się życie przez kolejnych kilkaset lat, wyszły jakoś tak bez polotu. Po trzecie, diagnozowanie problemów społecznych – wątek raczej poboczny, ale jednak się przewijający – to rzecz, którą autor nie powinien się zajmować, bo najwyraźniej nie ma o niej pojęcia.
(Powyższe niedociągnięcia wynikają zapewne po części z obranej perspektywy: w skali kosmicznej ludzkość zlewa się w monolit, detale się zacierają, a szczegółowość naszego małego „tu i teraz” traci na znaczeniu).
Rozlewistość stylu i głowa pełna pomysłów
Nie mogę powstrzymać się od wrażenia, że Koniec śmierci dało się napisać krócej. Może nie radykalnie krócej, lecz pewne fragmenty rozpatrywane w kontekście całości wydają się zwyczajnie zbędne, podobnie jak przypominanie czytelnikowi niektórych informacji (bo a nuż zapomniał?).
Zamknięcie trylogii Wspomnienia o przeszłości Ziemi, tak jak poprzedniczki, ma przyjemną, nieśpieszną narrację. Wplata elementy baśni pod postacią opowieści Yun Tianminga – i chociaż na trzy rozdziały diametralnie zmienia to nastrój, zabieg bardzo mi się spodobał. Poza tym znów można liczyć na plejadę dobrze napisanych bohaterów – nawet tym epizodycznym autor zarysowuje tło, historię, relacje. Śledzenie ich działań wywołuje reakcje emocjonalne (choć nie jestem pewna, czy sympatyzowałam z tymi postaciami, z którymi autor planował…).
Ostatecznie odłożyłam książkę z mieszanymi uczuciami. Jako hard SF sprawdza się świetnie. Jako literatura – nieco gorzej. Są miejsca, gdzie autor zdaje się składać spójność fabularną w ofierze na ołtarzu niesamowitych pomysłów, które koniecznie chciał zaprezentować. Nie, że pozbył się jej całkowicie, lecz czuć wyraźnie mniejszą koherentność w stosunku do dwóch poprzednich tomów, zwłaszcza na „ostatniej prostej”, czyli – bagatela – jakichś dwustu stronach. I tak w sumie cieszę się, że w Końcu śmierci dostałam znacznie więcej, niż się spodziewałam, ale trochę też żałuję, że fabularny klej nie trzyma lepiej.
Słowo podsumowania całej trylogii: to naprawdę monumentalna, drobiazgowa wizja. Już pierwszy tom robił wrażenie, choć nie zapowiadał skali, jaką osiągną kolejne części. I za ten fakt należy szanować Cixina Liu – za to, że próbował zabrać czytelników w wyprawę na same obrzeża niepoznanego.
Tytuł: Wspomnienie o przeszłości Ziemi. Koniec śmierci
Autor: Cixin Liu
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Liczba stron: 840
ISBN: 978-83-8062-285-2
Visitor Rating: 8.5/10
Uwielbiam tę serię i cieszę się, że na nią trafiłam. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać zwieńczenia trylogii, ale pewnie zachwycę się nią tak samo, jak poprzednimi tomami.
Trzeci tom jest słabszy, ale to nadal dobre zwieńczenie cyklu, a całość oceniam naprawdę wysoko. Teraz nic, tylko przeczytać pozostałe utwory Liu Cixina 🙂
Visitor Rating: 9.5/10