Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej

-

Katedra Koszmarów gdy pojawiła się z moich dłoniach już od pierwszych chwil, czarowała swoim wyglądem i gabarytami. Nie mogłam doczekać się, kiedy w końcu rozłożę ją na stole i rozpocznę swoją wędrówkę do mrocznego świata snów i koszmarów. Entuzjazm szybko opadł w momencie czytania jej zasad. Ale po kolei…

Za przekazanie egzemplarza do recenzji gry Katedra Koszmarów do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Czacha Games.

Polska edycja gry pod tytułem Katedra Koszmarów jest produktem ekskluzywnym, to znaczy, że nie nabędziecie jej w żadnym innym sklepie z grami planszowymi, poza tym oficjalnym wydawnictwa Czacha Games. Co więcej, nakład gry jest ściśle ograniczony, więc nie spodziewajcie się dodruków. Dziś zastanowimy się, czy warto spieszyć się z nabyciem tego tytułu, zanim skończą się dostępne egzemplarze, czy może jednak dać sobie spokój i zatrzymać parę stówek w portfelu.

Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej

Krótka lekcja historii sztuki

Co czyni Katedrę Koszmarów tak wyjątkową? Bez wątpienia jednym z punktów jest jej oprawa wizualna oparta na dorobku artystycznym wybitnego polskiego malarza Zdzisława Beksińskiego. Jeśli nie kojarzycie jego dzieł, z całego serca polecam wam się z nimi zaznajomić. Naprawdę warto! Twórczość artysty jest niezwykle unikalna, ekscentryczna i niekiedy przerażająca. Malarz zdobył sławę głównie dzięki swoim surrealistycznym obrazom, które przekraczały granice konwencjonalnej sztuki. Beksiński był mistrzem w tworzeniu ponurej i mrocznej atmosfery w swoich pracach. Dzieła jego autorstwa często przedstawiają pejzaże apokaliptyczne, surrealistyczne kompozycje oraz postacie i istoty o nienaturalnych formach. Jednym z najpopularniejszych obrazów mistrza jest AA83, który przedstawia szkielet złocistej katedry. To właśnie to dzieło zdobi okładkę gry planszowej Błażeja Kubackiego i stało się tytułową Katedrą Koszmarów.

Dobrze, wystarczy tej krótkiej lekcji historii sztuki i przejdźmy dalej.

Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej

Ogromna katedra

Katedra Koszmarów to zdecydowanie jedna z cięższych gier, jaką posiadam w kolekcji. I tak naprawdę nie mam tutaj na myśli poziomu trudności czy złożoności tego tytułu, ale jego faktyczną wagę. Pudło jest bardzo duże i wypełnione po brzegi komponentami z gry. W środku znajdziemy między innymi: karty, planszę główną, znaczniki drewniane, jak i tekturowe oraz ponad sto pięćdziesiąt figurek. Należy przyznać, iż liczba elementów robi wrażenie, a ich jakość wykonania oceniam dobrze. Choć karty mogłyby być odrobinę solidniejsze i grubsze. Prawie wszystko zostało idealnie dopasowane do mrocznego i pełnego niepokoju klimatu. Prawie, ponieważ kolor gracza zielonego nie do końca wpisuje się w tę atmosferę. Barwa ta wydaje się zbyt jaskrawa, jak na tak grobową aurę. Myślę, że lepszym wyborem byłaby zgniła lub butelkowa zieleń. Oprócz tego jednego szczegółu całość oceniam bardzo dobrze. Oprawa wizualna z wykorzystaniem dzieł Beksińskiego i świetnie przygotowane figurki Koszmarów, jak i Jednostek, oraz sama Katedra Koszmarów, działają ze sobą wyśmienicie, nadając planszówce unikalnego charakteru.

Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej

Fatalne zasady

Wśród komponentów gry znalazł się jeden, który znacząco obniżył moją ocenę i odbiór tego tytułu, a mianowicie instrukcja. Przebrnięcie przez nią okazało się nie lada wyzwaniem, a wręcz niemożliwe. Jest bardzo chaotyczna i napisana do kogoś, kto doskonale zna pojęcia występujące w grze, bez większego wyjaśnienia. Choć rzadko mi się to zdarza, to w tym przypadku, aby w pełni zrozumieć przebieg rozgrywki, musiałam obejrzeć kilka gameplay’ów na YouTube. Jak się okazało, Katedra Koszmarów wcale nie jest, aż tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać. Niestety została opisana w niezrozumiały sposób. W instrukcji pojawiły się również nieścisłości, braki oraz błędy – pierwszy zauważymy już w miejscu wyjaśniającym setup gry. Numery na grafice z rozstawieniem komponentów nie odpowiadają przypisanym ich objaśnieniom. Wielu rzeczy niestety trzeba się domyślać. Taka sytuacja pojawia się w przypadku akcji Dowodzenia Koszmarami. W akapicie poświęconym temu działaniu, pierwsze zdanie zaczyna się tak: „Podczas wykonywania tego efektu…”, ale nie ma informacji, w którym momencie tury należy rozpocząć. W skrócie: instrukcja jest naprawdę fatalna.

Obawiam się, że wpłynie na odbiór tego tytułu wśród początkujących, a nawet średnio zaawansowanych graczy. Po prostu odbiją się od tej planszówki jak bumerang. Natomiast wytrawni planszówkowicze poczują złość i rozczarowanie. W końcu nie jest to tani produkt.

Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej

Krótko o rozgrywce

W czasie rozgrywki gracze będą między innymi: przejmować kontrolę nad obszarem, rozstrzygać konflikty, budować fortece, wykonywać rytuały czy werbować nowe jednostki. Każdy z uczestników ma do dyspozycji własny zestaw kart Akcji, które wraz z postępem rozgrywki ma szanse dowolnie rozwijać. Karty te mogą być wykorzystywane zarówno podczas tury aktywnego gracza, jak i również jako reakcja na działania innych uczestników rozgrywki. To ciekawa mechanika, która pozwala na strategiczne podejście i wymaga podejmowania dobrych decyzji.

Cała rozgrywka została podzielona na dwie fazy. W czasie trwania pierwszej z nich tytułowa Katedra Koszmarów z rundy na rundę będzie materializować się na środku planszy. Kiedy budowa zostanie ukończona, przechodzimy do fazy drugiej. W tym momencie do akcji wkraczają również Koszmary, czyli potężne istoty, którymi każdy z graczy raz na rundę może dowodzić i pożerać inne Jednostki z planszy. Dwuetapowość rozgrywki to dobry element, pozwala na kontrolowanie czasu danej partii oraz sprawia, iż nie jest ona zbyt monotonna. Co prawda, na planszy dużo się dzieje, ale pojawienie się Kamaszów na planszy daje nowe możliwości.

Gra kończy się, gdy wskaźnik na Torze Czasu dotrze na miejsce finalne lub zostanie pożarta określona przez karty Koszmarów liczba jednostek. Wtedy następuje podliczenie Punktów Zwycięstwa. Te zdobywać możemy na kilka sposobów między innymi za pozycję na Torze Rytuałów, zagrane karty Snów, wybudowane Fortece czy wprowadzone ulepszenia.

Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej

Kilka przemyśleń

Sama rozgrywka, kiedy już zrozumiemy dobrze zasady albo obejrzymy kilka filmów z gameplay’ami, jest satysfakcjonująca. Dzięki możliwościom reagowania na zagrywane przez przeciwników akcje nie musimy czekać na swoją turę, aby wykonać dodatkowe działania. Element area control i wprowadzanie do niego neutralnych jednostek również oceniam pozytywnie. Prowadzi to do rozstrzygania wielu konfliktów i prowadzenia walk. Na planszy sporo się dzieje, pomimo tego, że możliwości akcji wcale nie jest tak dużo. Nie do końca przekonana jestem do Toru Rytuałów i opłacalności w jego inwestowanie. Często nie warto poświęcać jednostki, aby w rezultacie zdobyć kilka Punktów Zwycięstwa.

Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej

Koszmarek

Należy przyznać, że Katedra Koszmarów prezentuje się fantastycznie. Obrazy Beksińskiego nadały planszówce wyjątkowego klimatu oraz wprowadziły sztukę w świat gier planszowych. Tutaj pojawia się duży plus za walor kulturowy tego tytułu. Imponująca liczba figurek i ich jakość również zasługują na uznanie. Po kilku rozegranych partiach i ogarnięciu zasad można czerpać z tego tytułu satysfakcję. To dobra strategia z elementami kontrolowania mapy upiększona pięknymi grafikami. Zdecydowanie moje klimaty. Niestety, źle przygotowana instrukcja nie pozwoliła mi na w pełni pozytywną ocenę. Gra nie jest tania, więc wydając ponad czterysta złotych, oczekujemy pełnowartościowego produktu. Takiego, którego już po pierwszej rozgrywce będziemy chcieli ponownie rozłożyć na stole przy najbliższej okazji. Ja miałam wręcz odwrotnie. Zmęczyło mnie stale domyślanie się czy dobrze gramy, zastanawiania się co tak naprawdę autor miał na myśli. Katedra Koszmarów ma duży potencjał, niestety nie został on w pełni wykorzystany.

Jeśli gra w jakiś sposób zostałaby naprawiona, z przyjemnością postawiłabym wyższą ocenę.

Liczba graczy: 1 – 4

Czas gry: 60 minut

Wiek: 14+

Wydawnictwo: Czacha Games

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

"Katedra Koszmarów" w takim wydaniu zasługuje na ocenę dostateczną. To dobra planszówka z technicznymi mankamentami. Zdecydowany plus za oprawę wizualną opartą na twórczości polskiego malarza Zdzisława Beksińskiego.
Natalia Jóźwiak Kłysz
Natalia Jóźwiak Kłysz
Zabiegana artystka, stale poszukująca nowych wyzwań. Lubi spędzać wolny czas przy grach komputerowych, jak również pochylić się czasem nad planszą. Próbuje robić ładne zdjęcia. Matka Smoków, a raczej jednego, który jest jeżem.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

"Katedra Koszmarów" w takim wydaniu zasługuje na ocenę dostateczną. To dobra planszówka z technicznymi mankamentami. Zdecydowany plus za oprawę wizualną opartą na twórczości polskiego malarza Zdzisława Beksińskiego. Czy to sen czy koszmar? „Katedra Koszmarów” – recenzja gry planszowej