Powrót do przeszłości. „Jurassic World: Dominion” — recenzja filmu

-

Są takie tytuły, które nerwowo szuka się pośród kinowych nowości. A jak wiadomo — oczekiwania widzów rosną odwrotnie proporcjonalnie do czasu oczekiwania na premierę. Im dłużej musimy uzbroić się w cierpliwość, tym bardziej liczymy na to, że dana produkcja po prostu wbije nas w fotel. O Jurassic World: Dominion pisano już od zeszłego roku, robiąc fanom coraz większy apetyt. Miało być z pompą — jak na zamknięcie „dinozaurowej trylogii” przystało. Sprawdziliśmy, jak wyszło — czy czasem obiecanki reżyserów nie sprawiły jedynie przysłowiowej radości głupiemu.
Dawno, dawno temu…

W 1993 na ekrany wszedł Park Jurajski — głośne dzieło Stevena Spielberga, które nie tylko wzniosło efekty specjalne na nowy poziom, ale przede wszystkim rozpoczęło „dinozauromanię” na całym świecie. Film zarobił setki milionów dolarów. Ja, jako dziecko lat dziewiećdziesiątych, tak samo jak główni bohaterowie filmów, chciałam zostać paleontologiem, by wykopywać dziury w piasku w poszukiwaniu tajemniczych pazurów raptora.

Oczywiście tematykę wielkich gadów pociągnięto dalej i w kolejnych latach powstały jeszcze dwie części, które jednak nie okazały się aż takimi hitami. Później na długi czas wątek prehistorycznych stworów przycichł, by ponownie wejść na wielkie ekrany w 2015 roku.

jurassic world
Kadr z filmu Jurassic World: Dominion (2022), reż. Colin Trevorrow
Szwarc, mydło i powidło

Jurassic World: Dominion miało być pewnego rodzaju połączeniem Parku Jurajskiego i nowego Jurrasic World. Taka sentymentalna podróż w przeszłość, by ci, którzy wychowali się na dziele Spielberga, uronili łezkę wzruszenia. I tak, widząc ponownie cudownych aktorów ze starej serii, aż poczułam na sercu miłe ciepełko. Moi Szanowni Ellie Sattler (Laura Dern), Allan Grant (Sam Neill) i Ian Malcolm (Jeff Goldblum) – wspaniale było się z wami znowu spotkać! To jest coś, czego jako wielka fanka serii, tak bardzo potrzebowałam.

Wracając jednak do fabuły, to szczerze powiedziawszy, nie jest ona specjalnie oryginalna. Wraz z końcem drugiej części trylogii, dinozaury rozpierzchły się po świecie. Teraz weszliśmy w nową erę, kiedy to ludzie i wielkie gady muszą nauczyć się współegzystować. I chociaż sam temat już jest wystarczająco ciekawy, a skupienie się tylko na nim pozwoliłoby na stworzenie czegoś zupełnie nowatorskiego, to jednak dla samego reżysera było to zdecydowanie za mało.

Na wielki plus ukazanie w filmie nielegalnych hodowli dinozaurów czy też stworzenie gadziego czarnego rynku, na którym można kupić każdego stwora lub pooglądać walki w klatkach małych prehistorycznych drapieżców. Takie rzeczy mają miejsce już teraz i wcale nie potrzeba do tego biegających po ziemi T. rexów.

jurassic world
Kadr z filmu Jurassic World: Dominion (2022), reż. Colin Trevorrow

Ale Colin Trevorrow poszedł w swoim zamyśle o wiele dalej. Otóż oprócz dinusiów zaglądających nam do okien, mamy szalonego naukowca, kolejną wyspę pełną wielkich gadów (inkarnację Isla Nubla), wielką korporację bawiącą się w zmiany DNA i zmutowaną szarańczę, która niszczy pola uprawne. No i plus jeszcze oczywiście tajemnica Maisie Lockwood (znanej z Upadłego Królestwa), której wyjaśnieniem okazuje się „genetyczne czary-mary”, zostawiające widza z dużym zaskoczeniem, niesmakiem, zdziwieniem i niedowierzaniem jednocześnie. Liczba wątków ukazanych w filmie zdecydowanie jest zbyt duża, a ciąg przyczynowo-skutkowy zupełnie się nie spina.

Dodatkowo większość scen, którą możemy zobaczyć to kopie wydarzeń z Parku Jurajskiego. Trudno stwierdzić czy taki był zamysł, by wzbudzić jeszcze większą nostalgię w fanach serii, czy może po prostu reżyserowi brakło pomysłów lub liczył na łatwe zdobycie wielu pozytywnych recenzji (bo przecież Spielbergowi się udało!).

Najważniejsza rzecz – DINUSIE!

To trzeba przyznać, że w Jurassic World: Dominion mamy całą masę różnorakich prehistorycznych gadów – latających, biegających, pływających, małych i dużych. Do wyboru, do koloru. Na wielki plus zasługuje fakt, że ukazano niektóre gatunki z piórami! To jest bowiem jedno z bardziej zaskakujących odkryć ostatnich lat, które zmieniło postrzeganie tych wymarłych stworów.

jurassic world
Kadr z filmu Jurassic World: Dominion (2022), reż. Colin Trevorrow
Iść, czy nie iść — oto jest pytanie

Wybierając się do kina na to długo wyczekiwane zakończenie serii i spodziewając się logicznego zamknięcia wielu wątków, będziemy po prostu zawiedzeni. Gdy jednak siądziemy w sali z popcornem bez nadmiernych oczekiwań, chcąc tylko zobaczyć wiele scen pościgów i rozwałki, to zdecydowanie dostaniemy właśnie to, po co przyszliśmy.

Ja film oceniam 6/10. Bo kocham dinozaury (których było sporo!) i wielbię doktorów Sattler, Granta i Malcolma. Z nimi nawet średniostrawne filmy stają się do przełknięcia.

 

Film obejrzeliśmy dzięki uprzejmości Cinema City.
Kliknij w logo, aby sprawdzić godziny seansów Jurassic World: Dominion!

Powrót do przeszłości. „Jurassic World: Dominion” — recenzja filmu

 

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Jurassic World: Dominion” pokazuje, że sama nostalgia czasami nie wystarczy, by ucieszyć fanów serii. Szkoda, że ta nowatorska wizja koegzystencji ludzi i dinozaurów nie została w pełni wykorzystana.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

2 komentarzy

Popularne w tym tygodniu

„Jurassic World: Dominion” pokazuje, że sama nostalgia czasami nie wystarczy, by ucieszyć fanów serii. Szkoda, że ta nowatorska wizja koegzystencji ludzi i dinozaurów nie została w pełni wykorzystana.Powrót do przeszłości. „Jurassic World: Dominion” — recenzja filmu