Gry planszowe kuszą nas z półek olbrzymimi pudłami i przepięknymi grafikami, zwykle obiecując kilka godzin dobrej zabawy. A co, gdy szukamy czegoś mniejszego? Tu też się nie zawiedziemy: rynek jest na szczęście różnorodny. I właśnie taką, nieco krótszą, grę chcę wam dzisiaj przedstawić – Kingdom’s Candy Monsters od Wydawnictwa Moria.
Na pierwszy rzut oka
Pierwszym, co rzuca nam się w oczy, gdy dostajemy w ręce pudełko z grą, jest oczywiście szata graficzna. Tu nie mam nic do zarzucenia – Kingdom’s Candy Monsters to wydanie zwyczajnie urocze, wydrukowane na przyjemnym papierze o niezłej jakości. Oprócz dziewięćdziesięciu kart, znajdziemy w opakowaniu sto piętnaście kostek (białych i czarnych łącznie) i trzydzieści osiem kolorowych znaczników.
Oceniając sam wygląd, jedyne, do czego mogę się przyczepić to fakt, że taka oprawa z miejsca sugeruje grę dla dzieciaków, a to w przypadku KCM niekoniecznie prawda. Dlaczego? Mimo prostych zasad, które łatwo zapamiętać, gra oferuje niewiele interakcji między graczami. Samo to nie stanowi wady, ale nawet w gronie dorosłych pojawiały się momenty, gdy było to zauważalne i nieco nużące.
Mimo atrakcyjnej formy, gra w sumie sprowadzała się do wykonania własnej tury i biernego obserwowania poczynań reszty. I tu zresztą pojawił się drugi problem – czas oczekiwania na swoją kolejkę. Zwłaszcza na późniejszym etapie, był on zwyczajnie za długi. Dlatego też, mimo cukierkowej szaty graficznej, myślę, że gra średnio sprawdziłaby się wśród dwunastolatków (to minimalny wiek graczy, jaki sugeruje wydawca), a z kolei do starszych osób takie ilustracje mogą już nie przemówić.
Jeśli chodzi o sam design kart, to oprócz estetyki, warto wspomnieć o symbolach na nich umieszczonych – dzięki nim zdecydowanie łatwiej jest się zorientować w tym, co się dzieje na stole. A to ważne, zwłaszcza jeśli nieco rozproszy nas przydługi czas oczekiwania na naszą kolej. Dobrym pomysłem było też wykorzystanie kolorowych kostek w ramach znaczników; sprawdziły się znacznie lepiej niż, na przykład, kolejne tekturowe elementy. Z drugiej strony wydawca mógł pokusić się o ich ciekawsze wystylizowanie, tak by lepiej wpisywały się w całość.
Dodatkowym atutem gry jest też to, że zapewnia ona graczom różnorodne możliwości rozwoju, co z kolei dobrze wpływa na regrywalność. W końcu jedna taktyka nie wystarczy, żeby wygrać, więc każda rozgrywka będzie inna, co zdecydowanie pomaga.
Kolejną zaletą, o czym wspominam we wstępie – to znaczy Kingdom’s Candy Monsters to gra raczej szybka, bo jedna partia nie powinna przekroczyć godziny. Zwłaszcza gdy przyzwyczaimy się zarówno do setupu, jak i samych zasad w trakcie rozgrywki. Muszę jednak przyznać, że jeśli chodzi o pierwsze rozłożenie, to było nieco męczące – instrukcja mogłaby lepiej przeprowadzać przez ten proces.
Trochę soli
O kilku wadach piszę już wyżej – ale niestety to nie jedyne, co mogę zarzucić tej planszówce. Chociaż sama gra nie należy do trudnych, to efekty, które uruchamiają się w późniejszym etapie partii, mogą przytłoczyć. Jest ich dużo, są różnorodne i czasem, zwłaszcza przy pierwszej rozgrywce, ogarnięcie ich było kłopotliwe. Zwłaszcza, że od gry przeznaczonej na godzinę nie oczekujemy raczej rozbudowanych strategii – to ma być szybka i dynamiczna rozgrywka.
I tu pojawia się kolejny problem – bo dynamika zwyczajnie leży. Długie oczekiwanie między turami i wymieniony już brak interakcji dosyć szybko powoduje, że gracze się nudzą. A szkoda, bo to mógł być naprawdę przyjemny familijny tytuł.
Na zakończenie
Mimo wad, Kingdom’s Candy Monsters to niezła gra, która chyba ma trochę problem z tym, do kogo jest skierowana. Oprawa graficzna sugeruje raczej osoby młodsze (chociaż chyba niezależnie od wieku, wszyscy potrzebujemy w życiu odrobiny słodyczy), natomiast sam przebieg rozgrywki wydaje się być raczej skierowany do dorosłych. Większość dzieciaków będzie nim zmęczona, zanim na dobre się rozkręci.
Jakości wykonania niczego nie mogę zarzucić – pudełko jest solidne, karty wydrukowane dobrze, podobnie jak znaczniki, i oczywiście niezbędne potworom kostki cukru. Tu jednak uwaga, zwłaszcza do tych, którzy w grę będą grać z młodszymi dziećmi – kostki są małe, więc ciekawskie maluchy mogą próbować je skonsumować.
Liczba graczy: 2-5
Wiek: 8+
Czas rozgrywki: 30 – 60 minut
Wydawnictwo: Moria Games
Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Moria Games, więcej o grze przeczytacie tutaj.