Historia w kaczym wydaniu. „Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Rozpuszczalnik Uniwersalny” – recenzja komiksu

-

Uwielbiam Dona Rosę i jego podejście do mieszkańców Kaczogrodu. Autor jest nie tylko świetnym rysownikiem i twórcą wciągających historii, ale dodatkowo wplata w swoje opowieści ogromną wartość edukacyjną. Wzmianki o Kolumbie, Templariuszach, dawnych podróżnikach czy Kanadyjskiej Policji Konnej to stały punkt programu w jego komiksach. Powyższy tytuł jest przykładem twórczości Dona Rosy w najlepszej formie, dodatkowo wzbogacone o własne przemyślenia i notatki.

Lektura tego krótkiego zbioru komiksów była dla mnie powrotem do beztroskich lat dzieciństwa. Jeszcze w szkole podstawowej dorwałem się do tomów opowieści o Wujku Sknerusie autorstwa Dona Rosy. Pamiętam zaskoczenie moich rodziców, kiedy po przeczytaniu kilku komiksów zacząłem ich zasypywać informacjami o Zakonie Templariuszy, Saracenach czy nieznanymi faktami z życia Krzysztofa Kolumba. Dowiedziałem się tego wszystkiego z banalnych historyjek obrazkowych o przygodach gadających kaczorów? A tak, proszę państwa – tak właśnie działają prace Dona Rosy!

Król kaczych komiksów

Autor może być z łatwością zaliczony do mojego osobistego kręgu królów komiksu (spotkacie  w nim jeszcze takie osobistości jak Stan Lee, Albert Uderzo czy Rene Goscinny). Nie chodzi tu nawet o świetne rysunki, wciągające fabuły czy postaci, o których ciężko zapomnieć, ale także o swoistą zabawę konwencją. Niemal każdy kadr stworzony przez Rosę zawiera ogromną liczbę szczegółów trudnych do zauważenia na pierwszy rzut oka. Analiza poszczególnych okienek i wynajdywanie mrugnięć okiem do czytelnika mogą stać się zabawą, która przedłuży czytanie nawet o kilka godzin. Przykładowo, w tytułowej historii wynalazca Diodak testuje swój słynny rozpuszczalnik na kilku najtwardszych materiałach na świecie. Co ciekawe, jednym z nich jest „Kontrakt z Disneyem”. Czyżby Don Rosa miał problemy ze swoim pracodawcą?

Wśród Pradawnych demonów, zamkniętych w gablocie muzealnej, możemy też zobaczyć postać Myszki Miki. Nie będę zdradzał kolejnych tajemnic ukrytych w komiksach, ale gwarantuję, że jest ich całe mnóstwo.

O samej zawartości słów kilka

Rozpuszczalnik uniwersalny jest już szóstym tomem najnowszej serii wydawniczej dzieł Rosy od Egmontu. W tej części znajdziemy takie tytuły, jak Kaczor, którego nie było, Skarbiec Krezusa, Sokole oko, Zaginione mapy Kolumba, Stąd do małości, Dwa serca w Jukonie oraz historię, od której wzięła się nazwa całej pozycji.

Niektóre z tych opowieści są typowymi, krótkimi fabułami, osadzonymi w Kaczogrodzie – przedstawiają zmagania z braćmi Be, ochronę skarbca Sknerusa McKwacza czy też codzienne starania pechowego Kaczora Donalda o lepszą pracę. Jednak tytuły takie jak Skarbiec Krezusa albo Zaginione mapy Kolumba zasługują na dużo większe uznanie dzięki swojej wartości edukacyjnej, o której więcej napiszę już za chwilę.

Ostatnie strony książki zawierają suplement Za kulisami autorstwa Rosy. Jest to omówienie każdej z wymienionych wyżej historyjek, pełne ciekawostek, anegdot i opowieści o ich powstaniu. Znajdziemy tam także dodatkowe kadry ze storyboardów, szkice koncepcyjne autora, a nawet alternatywne zakończenia komiksów! Co więcej, Don Rosa zamieścił tu w prezencie dla swoich czytelników dzieło, które stworzył jeszcze w czasach studenckich. Phalanx to krótki komiks, osadzony w czasach starożytnych. Bohaterami są dwaj wojownicy – jeden pochodzący ze Sparty, drugi z Aten. Ich celem jest dotarcie do armii Aleksandra Wielkiego i walka w jednej z jego falang. Brzmi ciekawie? Ciekawe są także rysunki, zupełnie inne od beztroskich ukazań bohaterów Disneya, do których przyzwyczaił nas Rosa.

Podręcznik do historii pod przykrywką

Już parę razy powyżej wspomniałem o wielkiej wartości edukacyjnej kaczych opowieści spod pióra i ołówka Dona Rosy. Nawet tak fantastyczna historia jak Rozpuszczalnik uniwersalny przekazuje nam wiedzę o budowie geologicznej planety, a dodatkowo zapoznaje czytelnika z postacią Juliusza Verne’a. Co więcej, ten francuski pisarz pojawia się nawet w jednym z kadrów!

Pozostałe historyjki to także cały ogrom ciekawych informacji. Skarbiec Krezusa opowiada o tym starożytnym królu Lidii, a nawet pokazuje odbudowę Świątyni w Efezie – jednego ze starożytnych cudów świata. Zaginione mapy Kolumba przybliżają różne teorie na temat odkrycia Ameryki. Czy pierwsi byli Wikingowie, Chińczycy, a może żeglarze z Kartaginy? Dowiemy się tego z komiksu Rosy. Także finałowa opowieść tego tomu, Dwa serca w Jukonie, pełna jest nawiązań do historii gorączki złota w Kanadzie i prawdziwych postaci. Jeden z głównych bohaterów tego rozdziału to Samuel Benfield Steele, słynny pułkownik Kanadyjskiej Północno-Zachodniej Policji Konnej. Co więcej, nawet jego pomagier – pedantyczny inspektor William Scarth, który pragnie zawłaszczyć sobie ziemię Sknerusa, też jest postacią wyjętą z kart historii!

Don Rosa ma niezwykłą umiejętność łączenia fikcji z prawdziwymi zdarzeniami w tak misterny sposób, że obie te kategorie idealnie się przenikają. Dwa serca w Jukonie to opowieść w stylu Jacka Londona, który… tak, zgadliście! Ten słynny pisarz także pojawia się w komiksie, jako osobisty kronikarz pułkownika Steele’a!

Don Rosa w suplemencie do tego tomu odniósł się do tak uwielbianego przeze mnie odwoływania się do prawdziwej historii w swoich pracach:

Łatwo stworzyć opowieść przygodową pozbawioną wszelkiego autentyzmu. Ale wplecenie prawdziwych wydarzeń historycznych w interesującą fabułę wydawało mi się ciekawym wyzwaniem. Osobiście wolę czytać opowieści wykonane w taki właśnie sposób i mogę tylko żywić nadzieję, że część czytelników ma podobne zapatrywania.[1]

Zdecydowanie zaliczam się do czytelników o podobnych poglądach!

Słowem zakończenia

Komiksy o przygodach mieszkańców Kaczogrodu autorstwa Dona Rosy są dla mnie archetypem powieści obrazkowych, do którego powinni dążyć wszyscy pozostali twórcy spod znaku Disneya. Wystarczy przeczytać dowolny tom z serii Gigant o tej samej tematyce – jakże wielka przepaść w jakości i przekazywanych wartościach dzieli te historyjki od dzieł Rosy! Warto wspomnieć, że zakończenie ostatniej historii w tomie, Dwóch serc w Jukonie, jest bardzo sentymentalne, a nawet smutne. Tym zabiegiem Rosa po raz kolejny rozprawia się z mitem komiksu jako „głupiej i prostej rozrywki dla mało wymagających odbiorców”.

Historia w kaczym wydaniu. „Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Rozpuszczalnik Uniwersalny” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Rozpuszczalnik uniwersalny, Tom 6

Autor: Don Rosa

Liczba stron: 208

Wydawnictwo: Egmont

 


[1] D. Rosa, Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Rozpuszczalnik uniwersalny, Tom 6, przeł. J. Drewnowski, Warszawa 2021, Egmont, s.195.

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Świetne rysunki, wciągająca fabuła, ogromna wartość edukacyjna. Don Rosa wciąż jest mistrzem komiksu!
Piotr Tomczuk
Piotr Tomczuk
Futbolista amerykański, jeździec, bokser i podróżnik na część etatu. W wolnych chwilach czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce, nadrabia klasyki światowego kina i spędza godziny na próbach poznania najlepszych historii, które stworzyła kultura popularna. Miłośnik wszystkiego, co amerykańskie - znany też jako the Polish Cowboy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Świetne rysunki, wciągająca fabuła, ogromna wartość edukacyjna. Don Rosa wciąż jest mistrzem komiksu!Historia w kaczym wydaniu. „Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Rozpuszczalnik Uniwersalny” – recenzja komiksu