Kolorowa Enigma bez puenty. „Hanabi: Wielki pokaz” – recenzja gry

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego gry Hanabi: Wielki pokaz do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Rebel.

Wyobraźmy sobie sylwestrową imprezę. Nie jakiś wielki koncert na miejskim rynku, lecz domówkę w gronie znajomych. Dobrze się bawicie, jadła wszelakiego na stole w bród, a i kolorowych napitków nie brakuje. Gra muzyka, toczą się rozmowy, na stole ląduje nieskomplikowana karcianka. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale gdy wybija północ… nic się nie dzieje. Cisza i ciemność, żadnych okrzyków radości, strzelających fajerwerków czy laserowych pokazów. Brak spodziewanego i wyczekiwanego finału psuje całą imprezę.

Dokładnie ten problem ma Hanabi.

Hanabi: Wielki pokaz
Hanabi: Wielki pokaz
Składniki

Na pierwszy rzut oka, do dobrej zabawy niczego nie brakuje. Pudełko nie zmieści się co prawda w kieszeni, ale do małego plecaka czy damskiej torebki (takiej „normalnej”, nie kopertówki) już tak – możecie więc spokojnie je przemycić niezauważeni przez niechętnych karciankom znajomych. Instrukcja nie powala szczegółowością, ale w jasny sposób wyłoży wszystkim podstawowe zasady. Zresztą, nie ma ich wiele, całość reguł można zmieścić w kilku zdaniach złożonych (pomijając, rzecz jasna, dodatki, ale o nich na końcu). Sama zawartość Hanabi powinna zainteresować nie tylko niedzielnych graczy: niespotykane, wąskie karty, podstawki do ich układania, woreczek z żetonami… Całość została utrzymana w minimalistycznym stylu, inspirowanym japońską kaligrafią (Hanabi to z japońskiego: „fajerwerki”), choć przyozdobiona kolorami oraz wzorami wybuchających fajerwerków. Jest na czym oko zawiesić, estetyka tytułu naprawdę zachęca do zabawy.

Znajomi szybko dadzą się przekonać do „tylko jednej” partyjki, zwłaszcza że to kooperacja: na starcie eliminuje to wątek kłótni oraz międzyzwiązkowych fochów. Czas leci, gra się toczy, tury mijają, wreszcie nadchodzi finał. A fajerwerków, choć zostały ułożone, paradoksalnie brak.

Hanabi: Wielki pokaz
Hanabi: Wielki pokaz
Masz dwójki?

Po potasowaniu dość nieporęcznej talii, każdy otrzymuje po pięć kart (lub po cztery, w wariantach z mniejszą liczbą osób) i umieszcza je na specjalnych podstawkach, awersem do pozostałych. Jakiego rodzaju kartoniki tak naprawdę mamy przed sobą, będziemy dowiadywać się podczas kolejnych tur. Wyciągniecie z woreczka Żetonu Wskazówki pozwala poinformować wybranego gracza o jednej z cyfr, bądź konkretnym kolorze, jakie posiada. Brzmi to zawile, więc może przykład: dokładnie pokazuję palcem dwa prostokąty u znajomego i stwierdzam „te karty są zielone”. Albo „tu i tu masz trójki”. Jest to dosyć oszczędny sposób porozumiewania się, ale pozwala w miarę skutecznie zbierać informacje potrzebne do zwycięstwa. Punkty otrzymuje się bowiem za wyłożenie (zdjęcie z podstawki – to drugi po wskazówce rodzaj akcji do wykonania) przed siebie jednokolorowego zestawu w kolejności rosnącej: od jedynki, do piątki. Im pełniejszy szereg, tym większy końcowy wynik. A ponieważ to gra kooperacyjna i wspólnie staracie się o jak najlepszy pokaz fajerwerków, odpada tu jakikolwiek wątek negatywnej interakcji czy nawet chęć bycia pierwszym, który ukończy rząd.

By jednak zabawa nie okazała się zbyt prosta, gracz ma do wyboru jeszcze jeden rodzaj działania: odrzucenie karty z podstawki (wtedy może ją już odsłonić) i pociągnięcie „na ślepo” nowej z talii. Czasem chce to zrobić, ponieważ nie ma odpowiednich kawałków układanki, zazwyczaj jednak zmusza go do tego rozgrywka: tylko w ten sposób bowiem można wrzucić żeton z powrotem do woreczka. A tam zostanie wykorzystany przez kogoś innego do udzielenia następnej wskazówki.

Hanabi: Wielki pokaz
Hanabi: Wielki pokaz
No i po ptakach

Wszystko jest w porządku przy grze w dwie osoby. Wskazówka za wskazówkę, sukcesywne zbieranie informacji, wymiana niepotrzebnych kart. O ile współgraczem jest znajomy potrafiący się skupić i zauważyć, jakie liczby oraz kolory są już na stosie odrzuconych, w miarę przyzwoity wynik nie okazuje się czymś nieosiągalnym. Co prawda emocje podczas zabawy sięgają poziomem tych, które mam podczas zbierania grzybów mglistym, zimnym porankiem… ale to tylko mój gust. Szachy też nie przysparzają (nomen omen) fajerwerków, a mają fanów na całym świecie.

Problem zaczyna się, gdy zaczynamy partię w więcej niż dwie osoby: im nas więcej, tym bardziej wszystko zwalnia. Karty muszą być wymieniane w ciemno, byleby odzyskać możliwość udzielania dalszych wskazówek. Rodzaje konkretnych cyfr występują w ograniczonej liczbie: po trzy jedynki danej barwy, dwie sztuki trójek i tak dalej. W większości partii bardzo szybko okaże się, że nikt nie jest w stanie ułożyć szeregu wyższego niż trójka. A fakt, iż w talii występuje aż pięć różnych kolorów, tylko wzmaga zamieszanie, prowadząc do jednego z dwóch zakończeń. Albo wszyscy wiedzą, co mają przed sobą, ale potrzebne elementy układanki zostały już dawno odrzucone, albo zmuszeni poprzez brak wskazówek, wykładamy karty w ciemno. To z kolei bardzo szybko prowadzi do końca zabawy – trzy błędy (dołożenie liczby, która nie pasuje do istniejącego już ciągu) skutkują przedwczesnym podsumowaniem punktów. Tak czy siak, wszyscy są wdzięczni, że to już finał.

Hanabi: Wielki pokaz
Hanabi: Wielki pokaz
Nagroda pocieszenia

Hanabi w nowej edycji składa się nie tylko z oryginalnej, odświeżonej wersji, ale też trzech małych dodatków. Lawina Kolorów dodaje dziesięć tęczowych cyfr, wobec czego mamy tu kolejny zestaw do ułożenia. Przy czym wielokolorowe karty mogą spełniać rolę jokerów, przy nazywaniu należy określić je jedną, konkretną barwą. Czarny Proch działa podobnie, zawiera jednak dziesięć czarnych (a we wskazówkach „bezbarwnych”) kart, i trzeba je ułożyć w odwrotnej, czyli malejącej kolejności. Najwięcej uwagi warto poświęcić Pięciu Wspaniałym – to minirozszerzenie wprowadza kafelki nagród, które znacznie ułatwiają grę. Tylko co z tego, kiedy odkrywane są one dopiero po ułożeniu całego rzędu fajerwerków? To naprawdę rzadko się zdarza…

Całość jest ładnie wykonana i zgrabnie zapakowana, niestety po dłuższym obcowaniu z tym tytułem wydaje się on być pięknie pomalowaną wydmuszką. Próba zaprzęgnięcia logiki i prawdopodobieństwa (a tak naprawdę to o to tu chodzi) nie musi być skazana na porażkę – wystarczy spojrzeć na Everdell, także od Rebela, które pod płaszczem urokliwości też skrywa w sobie niemałe pokłady matematyki. W tym wypadku nie udało się w przyjemny sposób połączyć strategii i dobrej zabawy. A przynajmniej ja nie potrafię jej tu odnaleźć.

Kolorowa Enigma bez puenty. „Hanabi: Wielki pokaz” – recenzja gryTytuł: Hanabi: Wielki Pokaz

Liczba graczy: 2 – 5

Wiek: 8+

Czas rozgrywki: ok. 30 minut

Wydawnictwo: Rebel

podsumowanie

Ocena
4

Komentarz

Jeśli lubicie chodzić na grzyby albo wędkować, ta gra jest dla was (ale tylko w towarzystwie, nie ma tu trybu solo!). W innym przypadku… na pewno znajdziecie bardziej emocjonującą kooperację.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Jeśli lubicie chodzić na grzyby albo wędkować, ta gra jest dla was (ale tylko w towarzystwie, nie ma tu trybu solo!). W innym przypadku… na pewno znajdziecie bardziej emocjonującą kooperację.Kolorowa Enigma bez puenty. „Hanabi: Wielki pokaz” – recenzja gry