Give me the brain! „iZombie” – recenzja 4. sezonu

-

Według mnie iZombie to aktualnie najlepszy serial o żywych trupach. Już dawno przestałam wypatrywać kolejnych odcinków The Walking Dead, a Fear The Walking Dead porzuciłam po pierwszym sezonie. Natomiast Z Nation wyłączyłam po piętnastu minutach oglądania – podobno to i tak za długo. Tymczasem w iZombie dzieje się mnóstwo rzeczy –oprócz problemu nieumarłych, mamy jeszcze wątki kryminalne, a żeby rozwiązać sprawę, główna bohaterka zjada mózg denata, po czym przejmuje jego osobowość. Brzmi niecodziennie, prawda? Tutaj nie znajdziemy typowej apokalipsy zombie, do której jesteśmy przyzwyczajeni od czasu Nocy żywych trupów (1968). W tym serialu nieumarli zachowują się i wyglądają jak normalni ludzie, a nie krwiożercze kanibale. Jednak problem za każdym razem pozostaje ten sam – zdobyć mózgi.
Miasto zombie

Pod koniec trzeciego sezonu świat dowiedział się o istnieniu zombie. Aby zapobiec masowej histerii, armia Stanów Zjednoczonych postanowiła odgrodzić nieumarłych od reszty świata. W tym celu postawiono mur wokół miasta, które nazwano Nowym Seattle, i zaostrzono w nim prawo: między innymi wprowadzono godzinę policyjną, a żołnierze Fillmore Graves zaczęli pilnować porządku na ulicach. Jednak to nie przeszkadza ludziom w popełnianiu kolejnych zbrodni. Liv, Ravi i Clive mają ręce pełne roboty przy takich sprawach, jak śmierć beznadziejnej romantyczki czy złapanie seryjnego zabójcy. W międzyczasie w jednym z kościołów zjawa się prorok zombie, który gromadzi wokół siebie wyznawców, a Liv podejmuje się niebezpiecznej pracy.

Give me the brain! „iZombie” – recenzja 4. sezonu
Kadr z serialu „iZombie”
Problem z mózgami

Głównym problemem w piątym sezonie jest brak mózgów, czyli pożywienia dla zombie. A tych przybywa coraz więcej (chociaż Fillmore Graves próbuje zapobiec dalszym przemianom), więc trzeba zapewnić im pożywienie. W tym celu rząd armii Stanów Zjednoczonych przysyła zaopatrzenie. Niestety to nie wystarczy, żeby zapełnić brzuchy całej rodzinie wygłodniałych nieumarłych, dlatego coraz więcej osób zwraca się z prośbą o pomoc do proroka, którym jest Angus, ojciec Blaine’a. To on nakłania swoich wyznawów do odwraca się od ludzi i brania tego, co im się należy. I przez niemal cały sezon dziwił mnie fakt, że nikt nie próbował go powstrzymać. Wszyscy, nawet Fillmore Graves, wiedzieli o jego praktykach, ale nie podjęli żadnej próby poskromienia kapłana. Tymczasem jego syn dostrzega potencjał w ruchu oporu stworzonym przez ojca i wykorzystuje to na swój sposób.

W między czasie Ravi nadal próbuje wynaleźć lek na zombizm. Pod koniec sezonu niemalże zdarza się cud – do miasta przybywa młoda dziewczyna. Po śmierci Isobel (tak miała na imię) okazuje się, że jej mózg sam w sobie jest lekarstwem na wirus, dzięki czemu Ravi po raz pierwszy zbliża się do odkrycia szczepionki. Jego królikiem doświadczalnym zostaje pewna kobieta, która na powrót staje się człowiekiem. I zapewne wyleczenie wszystkich zombie będzie głównym wątkiem kolejnego, ostatniego już, sezonu.

Natomiast Liv i Clive każdy kolejny odcinek spędzają na rozwiązywaniu spraw kryminalnych. Jest to mój ulubiony punkt serialu, kiedy kobieta zjada mózg zamordowanej osoby i przejmuje jej osobowość. Dzięki temu możemy zobaczyć kilka wcieleń Liv – od fanatycznego kibica zatrudnionego w zakładzie przetwórstwa mózgów, po pretensjonalną aktorkę i playgirl Z ciekawością śledzi się kolejne losy głównej bohaterki, która co odcinek praktycznie jest inną osobą. Ale Liv nie pozostaje obojętna na losy obcych ludzi. Po śmierci Renegade przyjmuje na siebie jej obowiązki, czyli nielegalnie sprowadza do Nowego Seattle umierających ludzi zza muru i zamienia ich w zombie, dzięki czemu dostają oni drugą szansę od życia. Ta działalność nie podoba się jednak Fillmore Graves. Wszak nie mają czym wykarmić swoich zombie, a pojawienie się kolejnych zwiastuje same kłopoty. Dlatego Liv musi działać w ukryciu, aby nie stracić głowy – i to dosłownie.

Give me the brain! „iZombie” – recenzja 4. sezonu
Kadr z serialu „iZombie”
Coraz bliżej końca

Strasznie żałuję, że szósty sezon zapowiedziany został jako ostatni. Twórcy obiecują godne zakończenie, aby żaden fan nie poczuł się rozczarowany, ale już teraz wiem, że będzie mi brakować przybierania różnych osobowości przez Liv i rozwiązywania kryminalnych zagadek. I oczywiście zombie! Piąta odsłona okazała się równie ciekawa co poprzednie, a działalność Renegade tylko podsycała atmosferę oczekiwania na to, co wydarzy się w kolejnym odcinku. Czy Fillmore Graves uda się złapać przestępczynię, albo czy prorok dopnie swego i przejmie władzę nad całym światem, zamieniając wszystkich ludzi w zombie? O tym musicie przekonać się sami. A jeżeli ktoś zastanawia się, czy w ogóle odpalić iZombie na Netflixie – nie wahajcie się! Naprawdę warto, bo takich ciekawych seriali jest coraz mniej.

Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu