Gdzie Batman nie może, tam Supermana pośle. „Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów” – recenzja komiksu

-

Niezależnie od tego, czy czytamy komiksy lub oglądamy filmy o superbohaterach, wzór jest przeważnie ten sam: ludzkości grozi zagłada z rąk oprychów lub innych potężnych bytów, które dążą do stworzenia swojego własnego świata, i kiedy znikąd nie ma już nadziei, pojawiają się oni – protagoniści o nadnaturalnych siłach lub… grubych portfelach, nieznający strachu. I choć w tych historiach wszystko kończy się dobrze, to wciąż nie brakuje fanów Batmana i Supermana. Nie inaczej jest w przypadku tego tytułu, który tylko potwierdza fakt, że Batman jest nieśmiertelny.

Tym razem Batman został zmuszony do połączenia sił z Supermanem, ponieważ miastu Gotham grozi zagłada z rąk Kryptonijczyków. Za ich pojawienie się odpowiedzialna jest córka Supermana, która nieświadomie przyczynia się do owej apokalipsy. Chcąc uratować lud swojego ojca, nawet nie zdaje sobie sprawy, do jakich konsekwencji ostatecznie doprowadzi ów wyczyn. Bitwa potoczy się na kilku frontach, dlatego oprócz wcześniej wspomnianych bohaterów, do walki dołączy Zielona Latarnia, Aquaman oraz Wonder Woman. Nie zabraknie zwrotów akcji, zaskoczeń, upadków… oraz zbuntowanych nastolatek.

Wrażenia wizualne

Za rysunki w komiksie odpowiadają Andy Kubert i Frank Miller. Oprawa graficzna pierwszego rysownika wprowadza czytelnika w klimat uniwersum bohaterów DC Comics i przedstawia protagonistów z uwzględnieniem najdrobniejszych detali. Każda zmarszczka, wyraz twarzy oraz kolorystyka postaci i otoczenia mogą być tego najlepszym dowodem. Zupełnie inne wrażenia artystyczne miałam podczas czytania i przeglądania rysunków Franka Millera. Bohaterowie w jego wykonaniu wyglądają dosyć karykaturalnie, co można rozpoznać po zupełnie innej kresce. Rozumiem, że artysta przyjął taki, a nie inny styl i dzięki temu jego rysunki są charakterystyczne, a co za tym idzie rozpoznawalne wśród fanów uniwersum DC Comics.

Tytuł jest podzielony na rozdziały, nazwane w komiksie Księgami, oraz podrozdziały zatytułowane „Uniwersum Mrocznego Rycerza przedstawia”. Księgi przedstawiają główny trzon historii, natomiast podrozdziały dedykowane są pojedynczym superbohaterom i przedstawiają rozwój wydarzeń widziany ich oczyma. Rozdziały występują na przemian i ze względu na innych autorów ilustracji (wspomnianych wcześniej), wpływa to niekorzystnie na całościowy odbiór podczas czytania, ponieważ jak zauważyłam poprzednio, każdy z rysowników reprezentuje inny styl i posługuje się inną techniką rysowania, przez co komiks nie jest jednolity artystycznie. Jest to jedyny element, który przeszkadzał mi w trakcie.

W obliczu niebezpieczeństwa

Na brak akcji nie można narzekać, co uważam za duży plus, ponieważ komiksy nie należą do tanich hobby i nikt nie chciałby zapłacić za nudną, ciągnącą się fabułę. Wydaje mi się, że przy tego typu tytułach największy problem stanowi sposób, w jaki należy przedstawić daną historię tak, aby nie okazała się ona nudna lub przewidywalna. Muszę przyznać, że osoby odpowiedzialne za scenariusz, Frank Miller i Brian Azzarello, stanęły na wysokości zadania, dopracowując fabułę w najmniejszym detalu. Każda scena, nawet ta z pozoru nieistotna, ma znaczenie dla dalszego rozwoju wydarzeń. Co ciekawe w komiksie spotkamy również dzieci wielkich bohaterów: Supermana i Wonder Woman. O ile o najmłodszym synku Jonathanie zbyt wiele się nie dowiemy, ponieważ jest tylko kilkuletnim szkrabem, o tyle nastoletnia Lara da się we znaki rodzicom i czytelnicy na bieżąco będą śledzić jej wewnętrzną przemianę ze zbuntowanej nastolatki w dojrzałą kobietę. Podobną metamorfozę przejdzie prawa ręka Batmana, czyli Batgirl, gdyż walka z tak silnym antagonistą wpłynie na jej sposób postrzegania świata.

Wewnętrznych zmian doświadczają także główni bohaterowie komiksu, którzy w pewnym momencie stają się zupełnie bezradni w obliczu niebezpieczeństwa, z jakim przyszło im się zmierzyć. Wydaje mi się, że ich postawa w takich chwilach, czyli wciąż niegasnąca wola walki, wpływa na fenomen uniwersum superbohaterów i nie mam tutaj na myśli tylko protagonistów z DC Comics. Aby nie zdradzić fabuły i jej najlepszej części, dodam tylko, że Batman jeszcze przez długie lata nie będzie miał szans, żeby nawet pomarzyć o emeryturze.

Gdzie Batman nie może, tam Supermana pośle. „Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów

Autorzy: Brian Azzarello, Frank Miller

Wydawnictwo: Egmont

Liczba stron: 330

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Zwroty akcji, sytuacje pozornie bez wyjścia oraz wciąż nieustająca wola walki to główne składowe komiksu „Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów” i jeśli czytaliście poprzednie części, to koniecznie musicie dowiedzieć się, co tym razem spotka człowieka-nietoperza.
Sylwia Smolińska
Sylwia Smolińska
Miłośniczka gier planszowych, karcianych oraz fanka dram koreańskich. Lubi otaczać się pozytywnie zakręconymi ludźmi, nigdy nie odmówi wyjścia do Escape Roomu. W wolnym czasie czyta książki fantasy i próbuje swoich sił w szydełkowaniu. Nie wyobraża sobie życia bez kina i seriali.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Zwroty akcji, sytuacje pozornie bez wyjścia oraz wciąż nieustająca wola walki to główne składowe komiksu „Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów” i jeśli czytaliście poprzednie części, to koniecznie musicie dowiedzieć się, co tym razem spotka człowieka-nietoperza.Gdzie Batman nie może, tam Supermana pośle. „Batman: Mroczny Rycerz – Rasa Panów” – recenzja komiksu