Czy życie pisze najlepsze scenariusze? „All American” – recenzja serialu

-

Czarna dzielnica, wojny gangów, męski sport, w głośnikach rap, na twarzach groźne miny. All American z zewnątrz wygląda na mocną, wgniatającą w fotel historię, tymczasem okazuje się lekko naiwną teen dramą, która niby wciąga, a jednak rozczarowuje.

W ofercie The CW nie brak produkcji dla miłośników seriali superbohaterskich i paranormalnych, ale temat dobrych młodzieżówek obyczajowych wciąż wydaje się mało wykorzystany. All American, z akcją osadzoną w amerykańskiej szkole średniej, opowiadający o losach sportowca z biednej dzielnicy, zapowiadał się na tytuł, który tę lukę zapełni. Czy tak się stało? Nieszczególnie.

Czy życie pisze najlepsze scenariusze? „All American” – recenzja serialu
Kadr z serialu „All American”
Ameryka to lubi

All American zdobył w Stanach niemałą popularność. W kraju, w którym futbol jest jak religia, nietrudno pokochać opartą na rzeczywistych wydarzeniach historię chłopaka wyrywającego się z biedy, by zdobyć sportową sławę.

I choć my także lubimy pielęgnować mit amerykańskiego snu, na pewno z większym dystansem podchodzimy do opowieści tego rodzaju. Szczególnie że kolejny raz przekraczamy mury szkoły średniej, gdzie wszyscy są piękni, zgrabni i wypielęgnowani. I oczywiście gdzie w obrębie grupy znajomych nieustannie rozgrywają się romanse.

Ta historia wydarzyła się naprawdę

Opowieść o nastoletnim Spencerze Jamesie (w tej roli Daniel Ezra), który ze szkolnej drużyny futbolowej trafia do elitarnego zespołu z Beverly Hills, została luźno oparta na losach futbolisty Spencera Paysingera.

Nasz bohater mieszka w biednej dzielnicy razem z matką i młodszym bratem i wydaje się, że na swoich barkach dźwiga ciężar młodzieńczych traum i problemów całej okolicy. Z jednej strony nie potrafi uporać się z porzuceniem przez ojca, z drugiej – walczy o to, by jego bliscy nie mieli obaw przed wyjściem na ulicę i by dzieciaki z sąsiedztwa nie ginęły z rąk miejscowych przestępców. Wśród osób najbliższych jego sercu znajduje się jedna z najciekawszych postaci serialu – Coop (w tej roli raperka Bre-Z) – homoseksualna przyjaciółka, balansującą na granicy życia i śmierci poprzez zadawanie się z lokalnymi gangami.

Czy życie pisze najlepsze scenariusze? „All American” – recenzja serialu
Kadr z serialu „All American”

Na skutek pewnych wydarzeń – wyjaśnianych z biegiem historii – nasz bohater wyrywa się z przygnębiającego Crenshaw i trafia do Beverly Hills High – ekskluzywnej szkoły średniej pełnej bogatych białych dzieciaków, dzięki której ma szansę spełnić marzenie o grze w NFL.

Ale że w życiu nigdy nie może być zbyt łatwo, szybko okazuje się, że Spencerowi przyjdzie żyć na granicy dwóch światów. Problem w tym, że do żadnego z nich już nie pasuje. Bo z jednej strony jest zbyt biedny i zbyt czarny na Beverly Hills, a z drugiej – za bardzo odciął się od biedy Crenshaw, by ziomki z dzielnicy mogły mu to wybaczyć.

Mogło być dobrze, ale nie jest

Gdyby akcja All American w pełni skoncentrowała się na rozgrywkach sportowych i kontraście między życiem bogatych białych i biednych czarnych, mógłby wyjść z tego całkiem udany serial. Tym bardziej że zadbano tutaj o zdjęcia, montaż i fantastyczną ścieżkę dźwiękową.

Niestety, jak to zazwyczaj w przypadku seriali The CW bywa, nie uniknięto tutaj wikłania bohaterów w liczne romanse i koloryzowania rzeczywistości. Historia poruszająca ciekawe problemy – nałogi, biedę, rodzinne tajemnice, walkę o marzenia – szybko zostaje sprowadzona do taniej teen dramy, która wydaje się być mało wiarygodna, a przez to także zniechęcająca. I chociaż widz ma ochotę brnąć w tę historię do końca – sezon pierwszy liczy trzynaście odcinków – to jednak z czasem pojawia się przesyt. Bo za dużo tu dram, przerobionych już w setkach innych seriali. Za dużo pięknych nastolatków (granych, rzecz jasna, przez aktorów koło trzydziestki), którzy nieustannie walczą z całym złem tego świata. Za dużo schematów, sztuczności i powielania stereotypów, a za mało świeżości, pomysłu, oryginalności.

Czy życie pisze najlepsze scenariusze? „All American” – recenzja serialu
Kadr z serialu „All American”

Można się w All American nawet wciągnąć, ale co z tego, jeżeli po obejrzeniu całości zostaje w głowie pustka i poczucie straconego czasu? Potencjał był ogromny, bo i ważnych społecznie tematów poruszono tutaj sporo – ale całość nie wnosi absolutnie nic do życia widza. Poza fałszywym przekonaniem, że amerykańskie licea pełne są wymuskanych trzydziestolatków, którzy zamiast się uczyć, muszą nieustannie balować i podnosić się po kolejnych ciosach, jakie zrzuca na nie los.

Czy warto obejrzeć All American?

Jeżeli zaliczasz się do fanów rapu albo sportu, możesz tutaj znaleźć coś dla siebie, o ile nie oczekujesz niczego specjalnie zaskakującego czy inteligentnego. Albo jeśli lubisz mało wymagające teen dramy, w które łatwo się wciągnąć i które tak po prostu cieszą oko – również sięgaj śmiało po All American.

Jeżeli natomiast liczysz na to, że opowieść oparta na losach znanego futbolisty wniesie coś do twojego życia, to tak nie będzie. To po prostu dobrze nakręcony serial rozrywkowy z papierowymi bohaterami i morzem sztuczności wylewającym się ze wszystkich stron. Typowa produkcja The CW, która prędzej ucieszy szesnastolatków niż widzów 20+.

Możesz sprawdzić, czy przemówi do ciebie. Serial dostępny jest na platformie HBO GO.

https://youtu.be/jtyDAiyAed0

GrafikaThe CW

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

Bez cudów i zaskoczeń, serial typowo rozrywkowy, który zadowoli miłośników ładnych twarzy, futbolu i dobrego rapu. Jeżeli nie mamy większych oczekiwań – będzie w sam raz na kilka wieczorów.
Klaudyna Maciąg
Klaudyna Maciąghttps://klaudynamaciag.pl
Za dnia copywriter, wieczorami - nałogowy gracz. Widywana albo z książką pod pachą, albo z padem w dłoni. Dużo czyta, jeszcze więcej tworzy i ogląda. Uzależnienie od popkultury, piłki nożnej i żużla zdiagnozowane już ze trzy dekady temu.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Bez cudów i zaskoczeń, serial typowo rozrywkowy, który zadowoli miłośników ładnych twarzy, futbolu i dobrego rapu. Jeżeli nie mamy większych oczekiwań – będzie w sam raz na kilka wieczorów.Czy życie pisze najlepsze scenariusze? „All American” – recenzja serialu