Boże Narodzenie ponownie jest zagrożone. „Kronika świąteczna” – recenzja filmu

-

Nastał już grudzień. Pogoda za oknami nie rozpieszcza, wręcz przeciwnie – przypomina klimat panujący w odległych rejonach naszego globu. Trzeba więc znaleźć dobry sposób na spędzanie wolnych i nieprzyjemnych wieczorów oraz na poczucie magii Bożego Narodzenia. Myślę, że świąteczne filmy wręcz idealnie się do tego nadają. Ktoś mógłby określić Kronikę świąteczną  mianem odgrzewanego kotleta, bowiem temat Wigilii, która jest zagrożona z powodu jakiś wydarzeń, był już wielokrotnie poruszany w innych obrazach. Jednak omawiana produkcja ma w sobie coś uroczego i trochę pociesznego, co sprawia, że widz chce obejrzeć ją do końca.
Gdzie są prezenty?!

Claire Pierce wraz ze swym mężem, Dougiem, oraz dwójką dzieci, Teddym i Kate, wiodła szczęśliwe i normalne życie. Uwielbiali zwłaszcza Święta Bożego Narodzenia, każdą wspólną chwilę uwieczniali na kamerze, aby móc potem do woli oglądać nakręcone filmiki. Wszystko dramatycznie się zmienia, kiedy głowa domu umiera. Claire oddaje się w pełni swojej pracy, najpewniej, by zapewnić dzieciom odpowiednie warunki życiowe, ale także, by ukoić swój ogromny ból, skrywany gdzieś głęboko w sercu. Teddy bawi się w małego złodziejaszka i zadaje z nieodpowiednimi typami. W tej rodzinie jedynie najmłodsza Kate nadal wierzy w ducha Świąt, jak i istnienie Świętego Mikołaja. I to właśnie ona odkrywa na nagraniu z poprzednich lat coś, co daje jej nadzieję na to, iż uda się w końcu dorwać tego pana w czerwonym wdzianku i z ogromnym workiem na plecach. Kiedy marzenie dziewczynki nagle zaczyna się powoli urzeczywistniać, wszyscy mają okazję uwierzyć w cud…

Boże Narodzenie ponownie jest zagrożone. „Kronika świąteczna” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Kronika świąteczna”
Uroczy, ciepły, chociaż trochę naiwny

Po raz kolejny twórcy postanowili sięgnąć po bardzo oklepany temat. Zbliżają się Święta, Mikołaj rozwozi prezenty i nagle ktoś go na tym przyłapuje. Wszystko sprowadza się do jednej, wielkiej katastrofy, która doprowadzi do jednego wielkiego płaczu dzieci na całym świecie, bowiem nie znajdą pod choinką żadnych prezentów.

Kronika świąteczna to naprawdę przyjemny w odbiorze film, łatwo dać się porwać fabule. Do tego dochodzi świąteczny klimat – wszędzie palą się lampki, domy są pięknie przyozdobione, a wokół unosi się aura dobroci.

Nie zabrakło jednak scen dość przesadzonych, a przynajmniej tak odebrałam niektóre z nich. Można do nich zaliczyć na przykład obraz ukazujący, jak Kate i Teddy biegają po mieście i szukają zgubionego worka prezentów. Dziewczynka zagląda do niego i nagle znika! To, co twórcy postanowili ukazać później, wymaga już od widza (w jakim wieku by nie był) sporej wyobraźni. Kate najpierw przedziera się przez ogromne ilości prezentów, jakby zmagała się z falami wzburzonego morza, po czym nagle, zupełnie niespodziewania, wypada… w podarunkowy kosmos! Tak, dobrze czytacie. Kate dryfowała pomiędzy coraz większymi prezentami, dość dziwnie to wyglądało. Jednak oprócz tej sceny, cała reszta wywołała we mnie pozytywne emocje, przyznam szczerze, że w pewnym momencie nawet się wzruszyłam.

Boże Narodzenie ponownie jest zagrożone. „Kronika świąteczna” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Kronika świąteczna”
Czy to renifery zaprzęgnięte do sań?

Najbardziej właśnie ujęły mnie te zwierzęta. Nie mówcie mi, że to wszystko komputerowe, błagam! Oczywiście zdaję sobie z tego doskonale sprawę, ale były one urocze i jak tylko pojawiały się na ekranie i zaczynano wymieniać ich imiona, moja buzia aż bolała od uśmiechania się.

Spodobała mi się rola Olivera Hudsona, chociaż ten nie za wiele się nagrał w tej produkcji, ale został ukazany jako kochający mąż i ojciec, dbający o to, by na Święta zawsze była ubrana choinka, a pod nią chociaż kilka prezentów.

Postać Teddy’ego (Judah Levis) z początku strasznie mnie, bohater sprawiał wrażenie młokosa, który uważa, że wszystko mu wolno, nawet kraść auta. Jednak z czasem zrozumiał, iż to więź z najbliższymi powinna stanowić najważniejszą rzecz w życiu człowieka i że wszystkie złe uczynki były wynikiem odczuwanego bólu związanego ze stratą ukochanego ojca.

Boże Narodzenie ponownie jest zagrożone. „Kronika świąteczna” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Kronika świąteczna”

Kate (Darby Camp) okazała się urocza sama w sobie, nawet jak rozrabiała, to zdawała się robić to z pewną niewinnością. Ale i tak najlepszą rolę miał Kurt Russell jako Święty Mikołaj. Świetnie sprawdził się w scenach brawurowego pościgu, koncertu w więzieniu.

Nie przemówiła do mnie za to Kimberly Williams-Paisley, która zagrała Claire. Rozumiem, że po stracie męża odczuwała wszechogarniający ból, ale powinna poświęcić więcej uwagi swoim dzieciom, a nie każdą wolną chwilę spędzać w pracy. Sądzę, że te wszystkie złe czyny, których dopuścił się Teddy, poniekąd były spowodowane również jej nieobecnością w domu. Jednak kiedy złożyć powyższe elementy, tj. dobrą grę aktorską, klimatyczną muzykę i uroczą historię, napawającą serca nadzieją na lepsze jutro w całość, oczom widzów ukazuje się wzruszający, zabawny i niekiedy zadziwiający obraz. Idealny na grudzień, aby wczuć się w ten specyficzny nastrój Świąt.

Warto dać się porwać

Podsumowując, Kronika świąteczna to kolejny film dotyczący ratowania Świąt. Jednak nie da się na nim zanudzić na śmierć, najpewniej dzięki genialnej roli Kurta Russella, który skradł całą uwagę widzów. Delikatna muzyka w tle, wartka akcja i zabawne dialogi sprawiają, że ciężko oderwać się od wpatrywania w ekran.

Boże Narodzenie ponownie jest zagrożone. „Kronika świąteczna” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: The Christmas Chronicles

Reżyseria: Clay Kaytis

Rok powstania: 2018

Czas trwania: 1 godzina 44 minuty

 

 

 


RECENZJE INNYCH FILMÓW ŚWIĄTECZNYCH

Bliźniaczki, przygody, miłość i święta. „Zamiana z księżniczką” – recenzja filmu

Paulina Korek
Paulina Korekhttp://zaczytanapanna.blogspot.com
Bez pamięci oddała się czytaniu książek. Zadowoli ją dosłownie każdy gatunek, byle tylko treść była wciągająca. Nie oznacza to wcale, że nie ma swoich ulubionych gatunków. Należą do nich: kryminały, thrillery, romanse, erotyki, horrory. Po skandynawskich autorów sięga już w ciemno. Oprócz literatury jej pasjami są także filmy, zwierzęta, podróże oraz odwiedzanie wszelkich wydarzeń z tym związanych. W przyszłości chciałaby napisać własną książkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu