Bajka o upartym Kapturku. „Scarlet” – recenzja książki

-

Kiedy policja przysyła Scarlet koma (powieściowego maila), że zarzuca poszukiwania jej zaginionej babci, uznając, iż odeszła z własnej woli, dziewczyna jest gotowa do nich natychmiast pobiec i wbić komu trzeba rozumu do głowy. Bohaterka wie, że jej opiekunka i najlepsza przyjaciółka w jednym nigdy, przenigdy nie zostawiłaby jej bez słowa wyjaśnienia. W tym samym czasie bohaterka pierwszej części sagi, uzbrojona w nową rękę i nogę, próbuje wydostać się z więzienia i uratować skórę i uciec przed zemstą królowej Levanny. A Jego Imperialna Wysokość Kai, wciąż rozmyślając z uczuciem o Cinder, stara się ze wszystkich sił powstrzymać porywczą, wściekłą władczynię Księżyca przed podbiciem Ziemi.
Akcje ratunkowe razy trzy

Tym razem do napisanej przez Marissę Meyer opowieści o świecie przyszłości wkracza Czerwony Kapturek – uparty, porywczy, dobrze posługujący się bronią i całkiem celnie rzucający pomidorami. Scarlet, ponieważ tak ma na imię, nie zamierza porzucić poszukiwań swojej babci, niezależnie od tego, co twierdzi policja. Dlatego przyjdzie jej wyruszyć na akcję ratowniczą, werbując na wyprawę utalentowanego, tajemniczego (i przystojnego) pięściarza każącego nazywać się po prostu Wilkiem. Tego samego, który w jakiś niejasny dla niej na razie sposób jest uwikłany w porwanie jej babci. W tym samym czasie Cinder w czasie próby ucieczki trafia do celi z osadzonym w niej aktualnie niezwykle czarującym Carswellem Thornem, samozwańczym kapitanem ukradzionego statku. Ze względu na to, że posiada on działający pojazd kosmiczny, zbiegła Księżycowa księżniczka postanawia zabrać go ze sobą. I tak oto przez szyby wentylacyjne oraz kanały deszczowo-ściekowe uciekają z więzienia. Obie historie połączy jedna osoba: Michelle Benoit, babcia Scarlet.

Co za dużo…

Drugi tom Sagi księżycowej budują trzy, przeplatające się ze sobą linie narracyjne: tytułowej bohaterki, Cinder oraz Kaia, co daje nam pełen ogląd tak na dalsze losy zbiegłej mechanik, jak i jej ukochanego. Biorąc pod uwagę fakt, że większość postaci już jest, a część zaraz będzie uwikłana w międzyplanetarne i międzynarodowe spiski najwyższego szczebla – przyda się nam wiedzieć, co się u kogo dzieje. Z drugiej strony takie poprowadzenie narracji sprawia, że nie mamy do końca sposobności poznania Scarlet, na której to jednak w tym tomie powinna skupiać się nasza uwaga. A jest to zdecydowanie protagonistka warta poświęcenia jej więcej miejsca w powieści. Ponadto wydarzenia opisane z jej perspektywy są nie dość, że bardzo intensywne, to jeszcze rozgrywają się w krótkim przedziale czasowym, podważając nieco zasadność wprowadzonego wątku romansowego. I to pomimo tego, iż napisano go naprawdę sprawnie – śmiem nawet twierdzić, że, pomijając czas, w jakim się nawiązuje, jest o wiele lepiej przemyślany niż Kaia i Cinder.

Wciąż jednak to fajna bajka

Mam wiele zarzutów do tej sagi – tak w kwestii budowania bohaterów, jak i konstrukcji świata. Istnienie Księżycowych jest po prostu źle wplecione w geopolityczne mechanizmy, tak samo jak ich obecność powinna o wiele mocniej wpłynąć na to, co działo się na Ziemi. Pomimo tego jednak obie dotychczas wydane u nas powieści są tak silnie powiązane ze światami baśni, z których się wywodzą, że na te niedociągnięcia światotwórcze można przymknąć oczy i po prostu cieszyć się lekko wariackimi przygodami dobrze znanych bohaterów i bohaterek. W Scarlet zresztą te najgłośniejsze kwestie polityczne zejdą na drugi plan, przedstawiając nam zaplecze działań królowej Levanny – te brudne, pełne kłamstw, spisków i oszustw machinacje władczyni, pragnącej jedynie powiększyć swoje władztwo.

Inną zaletą sagi jest fakt, że Meyer pokusiła się o wprowadzenie dość ciekawego wątku związanego z dyskryminacją cyborgów i posiadaczy jakichkolwiek ulepszeń cybernetycznych oraz ksenofobią wobec Księżycowych (nie żeby królowe Księżyca na to ciężko nie zapracowały). W Scarlet będziemy mieli okazję wybrać się na nielegalną walkę (Wilk zaprosił) i oczami bohaterki zobaczyć przestępczy półświatek, który nie kryje się ze swoją innością czy ulepszeniami, a wręcz je celebruje. Choć to dość krótka scena, to dużo jednak mówiąca o społeczeństwie portretowanym w Sadze.

Świat się kończy, ale historia nie

Czerwonego Kapturka z przyszłości w drugim tomie Sagi księżycowej czeka wiele niebezpiecznych przygód oraz wydarzeń, które złamią jej serce. Ale nawet z krwawiącym organem wciąż pozostaje protagonistką uparcie dążącą do celu. I doskonale wie, że nie należy rozmawiać z nieznajomymi spotkanymi w lesie.

Bajka o upartym Kapturku. „Scarlet” – recenzja książki

 

 

Tytuł: Scarlet

Autor: Marissa Meyer

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Liczba stron: 350

ISBN: 978-836-5830-55-5

Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu