Autobiografia napisana za wcześnie. „Bukartyk. Fatalny przykład dla młodzieży” – recenzja książki

-

Piotr Bałtroczyk, Andrzej Poniedzielski, Krzysztof Daukszewicz i Piotr Bukartyk – to z nimi mniej więcej kojarzy mi się dzieciństwo i oglądanie programów satyrycznych w domu. Gdzieś tam też zawsze przemknęła moja ukochana Joanna Kołaczkowska czy Grupa MoCarta, ale ta czwórka zdecydowanie wiodła prym. Kiedy natknęłam się na autobiografię Piotra Bukartyka, nie zastanawiałam się ani przez chwilę czy chcę ją przeczytać.
Po co to jest?

Po przeczytaniu tej książki tylko to jedyno pytanie kołatało mi się po głowie. Nie żartuję. Nie mam pojęcia po co powstał,Fatalny przykład dla młodzieży. I to nie jest to dobre uczucie, kiedy człowiek nie wie, co ze sobą zrobić, czując wewnętrzną pustkę, gdy wszystko wydaje się mdłe i nieciekawe po skończonej lekturze. Nie, ono należy raczej do tych, gdy miło spędzimy czas, ale równie dobrze mogliśmy  zjeść sernik czekoladowy i efekt byłby ten sam.

Właściwie sernik i kawa są tańsze.

Ten śpiewak od Manna

Jestem przekonana, że większość ludzi kojarzących Bukartyka, zna go właśnie z radiowej Trójki i piątkowego, porannego programu Wojciecha Manna, w którym wykonywał swoje nowe piosenki. Zazwyczaj były to radosne i satyryczne rymowanki, które pod przykryciem absurdalnych rymów przekazywały jakieś mądre treści. Ja osobiście autora Fatalnego przykładu pokochałam za utwory wydawane na płytach – Małgocha, Trzeba mieć ambicję czy Kobiety jak te kwiaty.

Część czytelników może też kojarzyć Piotra Bukatryka z jeszcze jednego, szczególnego miejsca Przystanku Woodstock. To on napisał i skomponował nieformalny hymn tego festiwalu, który odśpiewywany jest od kilku lat na zakończenie tej imprezy.

Dusza rock’n’rollowca

To jest właściwie kwintesencja tej autobiografii, której autor przeskakuje po kolejnych etapach swojego życia, coś tam o nich mocno zgryźliwie i cynicznie pisze i tyle. Nie znajdziemy tu żadnej dogłębnej analizy ani refleksji, ot dwu- trzy-stronicowe rozdzialiki na tematy przeróżne. Całość ułożona jest chronologicznie i niestety nie da się tej książki czytać na wyrywki, bo raz zgubiony wątek jest nie do odnalezienia. Do tego autor bawi się słowami, co ewidentnie sprawia mu radość, ale…

No właśnie, „ale” Przez całą lekturę odczuwałam pewien dysonans, jakby Bukartyk nie traktował nie tylko swojego życia zbyt poważnie, ale także czytelnika. A to już spory problem. Można nie podchodzić do wszystkiego z emfazą i większość swoich wypowiedzi ubierać w sarkazm, ale jeśli zaczyna się lekceważyć czytelnika, uczestnika tego specyficznego dialogu między autorem i odbiorcą, to sprawia, że czujemy się jak niechciani intruzi na czyimś terenie. Do tego po pewnym czasie ilość ironii i cynizmu robi się po prostu męcząca.

Pitu-pitu o niczym

Cenię sobię Piotra Bukartyka jako tekściarza i niezwykle utalentowanego człowieka. Nie wiem jedynie, po co napisał tę książkę. Po części wygląda jak próba sprawdzenia się w nowym medium, a po części jak kolejny sposób na zarobienie pieniędzy. Sami więc widzicie, że w efekcie końcowym dostajemy mieszankę dość nieprzyjemną. Nie ujmuję tu samej książce, która miejscami jest zabawna i pełna mądrości życiowych, ale po prostu nie wiem, jaki miała przynieść efekt.

Autobiografia napisana za wcześnie. „Bukartyk. Fatalny przykład dla młodzieży” – recenzja książki

 

 

 

Tytuł: Bukartyk. Fatalny przykład dla młodzieży
Autor: Piotr Bukartyk, Jakub Jabłonka, Paweł Łęczuk
Wydawnictwo: 
Bukowy Las
Liczba stron: 272
ISBN: 978-83-8074-097-6

Ania Minge
Ania Minge
Lubię leżeć i książki. Jak dorosnę to zostanę Rory Gilmore. Albo Lorelai, zależy jak mi się życie ułoży.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu