Jeśli uwielbiacie groteskę, literaturę fantasy i motywy polskiej wsi, z pewnością znana wam jest twórczość Andrzeja Pilipiuka. Stworzona przez niego osoba egzorcysty-bimbrownika, Jakuba Wędrowycza, to ewenement w świecie naszej rodzimej twórczości. Ta arcyciekawa postać doczekała się także swojej własnej gry karcianej. Czy wcielając się w Wędrowycza, zdołamy pokonać Drakulę? Uporać się z milicją? Odczarować wilkołaka? A przy okazji cały czas pozostać pod wpływem?
Wędrowycz i matura
Jestem fanem postaci Jakuba Wędrowycza już od czasów liceum. Ba! Moja rozprawka o wykorzystaniu groteski w prozie Andrzeja Pilipiuka zapewniła mi wyróżnienie na maturze z języka polskiego. Wyobraźcie więc sobie, jak duża była ma radość, gdy dowiedziałem się o powstaniu nowej gry karcianej właśnie w uniwersum tego pasożyta społecznego, pijaka, a przy okazji specjalisty od uśmiercania wszelkich potworów i monstrów. Za produkcję odpowiada Portal Games, a dokładniej Joanna Kijanka. Pani Joanno – gratuluję świetnie wykonanej roboty!
Wesołe życie Wojsławic
Mam nadzieję, że głównego bohatera gry nie trzeba nikomu przedstawiać. W końcu ten wiejski egzorcysta posiada nawet swój pomnik w nie tak daleko od mojej rodzinnej miejscowości leżących Wojsławicach. Odbywają się tam także Dni Jakuba Wędrowycza, a podróżnych zagubionych na lubelskich bezdrożach serdecznie na nie zapraszam.
Jakub Wędrowycz to w dużym skrócie wiekowy egzorcysta, który jednak w żaden sposób nie jest związany z kościołem. Jego ulubionym towarzyszem bywa gorzałka, a oprócz niej kozak Semen Korczaszko, Józef Paczenko, czasami mieszkańcy Wojsławic. Z kim musi się mierzyć? Na jego drodze stają wampiry, nieumarli, ale także milicja czy sąsiedzi!
Ilustracyjne mistrzostwo
Już okładka gry przenosi nas do świata, który znamy z książek Andrzeja Pilipiuka. Andrzej Łaski swoją ilustracją idealnie oddał ducha uniwersum Wędrowycza, przedstawiając samego protagonistę wraz z jego przyjacielem, Semenem. Tutaj od razu warto wspomnieć o największej sile całej gry, czyli właśnie obrazach. Wszystkie grafiki, zarówno na kartach postaci czy nawet żetonach, to małe dzieła sztuki. Są one efektem działań zarówno Andrzeja Łaskiego, jak i Macieja Simińskiego.
W pudełku znajdziemy krótką, zrozumiałą instrukcję, karty, znaczniki, żetony oraz bardzo estetyczny znacznik wyposażony w obrotowe tarcze służące jako liczniki punktów życia. Wszystko zaś wykonane jest z dbałością o najmniejsze szczegóły i z twardej tekturki, co z pewnością zapewni trwałość elementom, nawet po wielu godzinach rozgrywki.
Rozdanie kart
Przygotowanie pierwszej rozgrywki jest banalnie proste. Wystarczy tylko znaleźć odpowiednio dużo miejsca, złożyć licznik oraz poukładać żetony i karty. Tutaj należy także ustalić, który gracz wcieli się w jaką postać oraz z którym monstrum zmierzą się bohaterowie w trakcie zabawy. Szybka lektura instrukcji i jesteśmy gotowi! Dostępne są dwie wersje gry – w trakcie jednej Jakub walczy z Diabłem, w drugiej antagonista to Drakula. Nawet każda karta posiada dwie strony, dostosowane do danej wersji gry, co daje dużą różnorodność rozgrywki. Nie zdziwcie się też, bo mimo faktu bycia karcianką, Dziki samogon jest dość złożoną konstrukcją.
Przez zastępy Popleczników…
Postaci należy wybierać rozważnie, gdyż każda z nich posiada unikatowe zdolności. Gracze muszą więc się uzupełniać i tworzyć zgraną drużynę, co wcale nie jest takie proste. Podczas walki z potworami należy też pamiętać, że każde użycie magii kosztuje. Bardzo łatwo utracić żetony Flaszek, co utrudni dalsze przeżycie bohaterów. Aby dostać się do głównego przeciwnika, nazywanego Szefem, musimy przebić się przez zastępy jego Popleczników. Tutaj zaś kluczowe okazuje się strategiczne myślenie. Samego Drakulę lub Diabła uśmiercić trzeba w określonym czasie, co wywiera dodatkową presję na graczach. Pojawia się tu też mechanika Nawiedzenia. Im więcej dusz dręczy bohatera, tym groźniejsi słudzy Szefa będą go atakować. Mimo prostoty karcianki, w Dzikim samogonie czeka nas mnóstwo kombinowania.
Zabawa ze strategią w tle
Największą siłą tej gry zdecydowanie jest rozbudowane uniwersum stworzone przez Andrzeja Pilipiuka. Autorka planszówki dostała je już „na gotowo”, chwała jej jednak za tak zgrabne ubranie go w reguły i mechaniki karcianki. Dziki samogon wręcz kipi klimatem świata Jakuba Wędrowycza, w którym to groteska wygrywa z grozą. Nie ma tu rywalizacji między graczami, a jedynie kooperacja w jednym celu. Także dlatego rozgrywka jest świetnym sposobem na zabawę w gronie przyjaciół. Co ciekawe, z jednej strony grę da się opisać jako lekką karciankę, ale zaawansowane mechaniki tworzą z niej również skomplikowaną strategię. Zdecydowanie najlepiej odnajdą się w niej miłośnicy prozy Pilipiuka, jednak jestem wręcz przekonany, że może stać się też inspiracją do lektury dla osób nieznających tego autora.
Tytuł: Jakub Wędrowycz: Dziki Samogon
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 14+
Czas rozgrywki: 45 minut
Wydawnictwo: Portal Games