Lubiłam swoje introwertyczne dzieciństwo, jednak nie czułam się naprawdę fajna, dopóki nie „poznałam” Hermiony Granger. Do dziś otwiera moją czołówkę silnych kobiet w literaturze. To ona udzieliła mi kilku lekcji, z których wnioski inspirują mnie nawet po latach.
Dorastanie to droga przez męki. Z perspektywy czasu, za nic nie powtórzyłabym tego doświadczenia. W tak trudnym okresie warto otaczać się ludźmi, którzy w jakimś stopniu uczynią go znośniejszym. Moi rówieśnicy mieli przyjaciół. Ja zadowalałam się książkami i chodzeniem z głową w chmurach.
W podstawówce co roku przegrywałam konkurs popularności. Uchodziłam za sztywniarę, nie bez powodu. Dużo rozmyślałam, byłam poważna i dojrzała jak na swój wiek. Odkąd pamiętam, nie miałam też zadatków na sportowca, co – niestety – odbijało się na mojej sylwetce i uczyniło mnie obiektem drwin (wtedy nie słyszano o żadnym body neutrality). Drogą eliminacji, rozwijałam umysł.
Nie bez znaczenia był fakt, że nauczyłam się czytać już jako trzylatka. Chciałam tę umiejętność wykorzystywać. Czas spędzałam między stronami, niedługo później zaczęłam próbować swoich sił w pisaniu. Nauczyłam się lubićsamotność, a przynajmniej dostrzegać jej najjaśniejsze strony.
Gorzej wychodziło z samoakceptacją. Dopiero zetknięcie się z bohaterką literacką J. K. Rowling i dostrzeżenie wniosków płynących z jej rozwoju postaci pozwoliło mi w pełni docenić własne walory. Oto kilka z lekcji, których udzieliła mi Hermiona Granger:
Kręci cię wiedza? Go for it!
Z początku Ron szydził z ,,przemądrzałości” Hermiony. Zmianę podejścia widać już na przestrzeni akcji Kamienia filozoficznego. Chyba wszyscy pamiętamy jego parodię: To jest ,,levi-OOO-sa, a nie ,,levios-AAA”[1], po której dziewczyna uciekła z płaczem. Wystarczyło kilka wspólnych przygód – jak wpakowanie się w Diabelskie Sidła – aby docenił naukową zajawkę przyjaciółki. Wiedza nie jest sexy – zauważmy, że do czwartej części temat kobiecości Hermiony nawet nie był poruszany – jednak w niektórych sytuacjach ratuje życie. Docenienie walorów umysłowych przychodzi z czasem i – cóż – niewątpliwie wymaga pewnej dojrzałości.
Biblioteki są cool
W poszukiwaniu informacji Hermiona zawsze udawała się w jedno miejsce – do biblioteki. Przekopując się przez księgi, nie ustawała, dopóki z tekstów nie wyłuskała odpowiedzi. Zdobyte przez nią wiadomości kilka razy odegrały rolę fabularnego game-changera. W końcu, gdyby nie ona, Złote Trio nigdy nie dowiedziałoby się, czego strzeże Puszek, jak Bazyliszek przemieszcza się po zamku, czy kto może ukrywać się za pseudonimem Książę Półkrwi. A to tylko czubek góry lodowej. To było wspaniałe – poznać osobę, która ceni to sanktuarium wiedzy i potrafi spędzać w nim długie godziny, także dla przyjemności.
Przyswajaniu informacji nierzadko towarzyszy długi i żmudny proces. Hermiona nie wahała się poświęcać mu czas i energię, nawet jeśli szedł mozolnie. Skrupulatność i dokładność ma wpływ na jakość zdobywanych informacji. Staram się o tym pamiętać, gdy tuż przed pisaniem czeka mnie porządny research.
Warto się starać
Hermiona urodziła się w rodzinie mugoli. Świat magii poznawała od podstaw, co więcej, aby doścignąć dzieciaki czystej lub półkrwi, miała wiele do nadrobienia. Do nowego wyzwania podeszła sumiennie, już od wakacji gromadząc tyle informacji, ile była w stanie znaleźć. Postanowiła także nauczyć się i wypróbować kilka prostych zaklęć. Już na wczesnym etapie jej magiczne zdolności przerosły umiejętności przeciętnego pierwszoroczniaka, jednak nic nie przychodzi samo z siebie.
Łatwy start pomaga, ale niczego nie gwarantuje. To, jak pokierujemy naszym losem i czy wykorzystamy potencjał, zależy od decyzji jednostki. Hermiona postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zaangażowała się w proces i – będąc zwykłą mugolaczką – zyskała miano najbystrzejszej czarownicy w swoim wieku.
Strategia ma znaczenie
Bohaterkę można wyśmiewać za bycie sztywniarą i zarzucać jej posiadanie kija w tyłku. Bycie tym odpowiedzialnym w ekipie to niewdzięczna rola. Gdyby Hermiona żyła chwilą i nie myślała perspektywicznie, ewakuacja Złotego Tria z wesela Billa i Fleur nie poszłaby tak sprawnie. Dziewczyna spodziewała się konieczności ucieczki i zawczasu na nią przygotowała. Kompleksowo pomyślała o kwestiach praktycznych – w magicznej torebce zmieściła zarówno namiot i ubrania dla całej trójki, jak i zapas eliksirów czy pelerynę-niewidkę Harry’ego. Gdy robi się gorąco, strategia odgrywa kluczową rolę. Wobec zmiennych okoliczności, warto mieć plan A, B i C.
Miej otwarty umysł
Od początku nauki w Hogwarcie Hermiona zdawała sobie sprawę, że oto otworzył się przed nią wachlarz możliwości. Zyskała dostęp nie tylko do bogatego archiwum wiedzy, ale także do wielu autorytetów w dziedzinie magii. Dziewczyna nie lekceważyła rad i doświadczenia zarówno profesorów (Dumbledore’a, McGonagall, Snape’a), jak i innych dorosłych czarodziejów (Syriusza Blacka, Remusa Lupina, a w Insygniach śmierci nawet Ksenofiliusa Lovegooda). Mimo sceptycznego mindsetu, pozostawała otwarta na sugestie i spostrzeżenia. Zważywszy na ten fakt, dziś nie nazwałabym Hermiony zadufaną w sobie i chełpliwą (o co można ją posądzić na początku, szczególnie obserwując czasem desperackie starania, aby zostać zauważoną przez profesorów na lekcjach).
Nie rezygnuj z siebie
Postaci Hermiony nie docenia się od razu. Na przestrzeni serii przechodzi ewolucję z nabzdyczonej kujonki w świadomą własnej wartości intelektualistkę. Stopniowo, otoczenie coraz częściej zaczyna ją doceniać, zamiast wyśmiewać. Niewątpliwie potrzebowała mnóstwo siły, aby przejść przez ten trudny okres i po drodze w siebie nie zwątpić. Przecież na każdym etapie mogła zbliżyć się do współlokatorek z dormitorium i bezpiecznie zginąć w tle.
Hermiona nie poddała się presji rówieśniczej. Nie zrezygnowała z zamiłowania do wiedzy i książek. Niejako dojrzewała na własnych warunkach, zawierając przyjaźń z dwójką chłopców w wieku, w którym w większości dziewczyn jeszcze budzi to obrzydzenie. W Czarze ognia, nie naśladując koleżanek, zdobyła zainteresowanie najsłynniejszego Szukającego świata i udała się z nim na Bal Bożonarodzeniowy, gdzie miała okazję zabłysnąć.
Jej droga była trudna i żmudna, jednak ostatecznie Hermiona stała się tym, kim chciała. Zdobyła szacunek za tęgi umysł, bystrość i nieustępliwość w kwestiach, na których najbardziej jej zależało.
Cicha woda brzegi rwie
Fanfikcja nie zna granic, a jej twórcy chętnie ingerują w przyjętą konwencję. W opowiadaniach często poznajemy ciemniejszą stronę Granger. Początkujące autorki obsadzają Hermionę w roli mrocznej seksbomby. Tak podrasowana Lwica z Gryffindoru idealnie pasuje do bad boya (w przypadku klasycznego Dramione) lub dojrzałego mężczyzny ze zwichrowaną przeszłością (motyw eksplorowany w paringu Sevmione, Lucmione, a nawet Tomione). To doskonały sposób, aby dać upust nawet najmniej konwencjonalnym fantazjom (szczególnie seksualnym). Niektóre nowatorskie wcielenia strawiłam bez rewolucji żołądkowych, jednak najbardziej lubię Hermionę bliską oryginału – bystrą, empatyczną i pełną subtelnej siły.
W końcu, to ona podbiła serce pucołowatej jedenastolatki i przeprowadziła ją przez męki dorastania.
[1] Kwestia z filmu Harry Potter i Kamień Filozoficzny (2000 r.), reż. Chris Columbus