Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

-

Na wzmiankę o kameleonach większości z was pewnie przed oczami staje sympatyczne, niewielkie zwierzątko, które potrafi zmieniać kolor oraz żywi się przede wszystkim owadami. A także żyje w wielkich rodzinach. To, oczywiście, ma swoje plusy i minusy. Żadne leopardy czy inne drapieżne koty go nie tkną, bo zwyczajnie boją się zemsty pozostałych zielonych bliskich. Poza tym ma on do kogo otworzyć swój słodki pyszczek, a spotkania przy świetle księżyca potrafią być naprawdę romantyczne. Wadą takiego wspólnego życia jest pora pożywiania się, wtedy wszystkie chwyty są dozwolone! Najważniejsze, by nie mieć pustego brzucha.

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

Co uda się tym razem złapać?

Zasady Na językach są niezwykle proste. Każdy z graczy wciela się w rolę młodego i głodnego kameleona. Na środku stołu rozkładają poszczególne kafelki z wizerunkami przeróżnych robaków, a także os, stanowiących pewne utrudnienie w rozgrywce, oraz pułapki. Obok nich, na stosie, gracze kładą żetony pyszności, które będą określać, w jakim stopniu dany zwierzak jest już najedzony. Na koniec uczestnicy losują z torebki lepkie języki. Ten, kto wylosuje najdłuższy, rozpoczyna konkretną rozgrywkę.

Pojedyncza runda składa się z dwóch faz: obserwacji i posiłku. Ta pierwsza polega na rzucie dwoma kostkami – na ściankach jednej są ukazane wizerunki poszczególnych owadów, na drugiej – odcień. Na przykład: jeśli uczestnik wylosuje komara i kolor niebieski, oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że na stole należy odszukać właśnie tego insekta o odpowiedniej barwie. Kostki bowiem wskazują owada, który jest najpulchniejszy i na którego trzeba zapolować. Zdobyć go próbują wszystkie osoby, nie tylko ta wykonująca rzut sześcianami. W tej chwili należy przejść do drugiej fazy, czyli posiłku. Uczestnicy chwytają w lepkie języki i próbują jak najszybciej złapać wskazanego robaka. Kiedy któremuś z nich uda się to uczynić, drugą ręką musi go zdjąć i zwinnie odłożyć na stół. Za ten czyn każdorazowo otrzymuje się po jednym żetonie pyszności. Należy jednak uważać na osy leżące pomiędzy owadami. One utrudniają rozgrywkę, a kiedy złapie się je na nasz język, nie można ich z niego zdjąć za pomocą drugiej dłoni. Trzeba postarać się je strącić, potrząsając nimi, albo uderzając o stół. Gra kończy się w momencie zdobycia przez jednego uczestnika pięciu żetonów pyszności.

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

Nauka poprzez zabawę

Co od razu rzuciło mi się w oczy po otwarciu pudełka i rozłożeniu wszystkich elementów na stole to to, że tę grę można zaliczyć do zręcznościowych. Z początku złapanie jednego z owadów wydawało się bardzo proste, jednak szybko zostałam zmuszona do diametralnej zmiany swojej opinii. Problem stanowi już wypatrzenie danego insekta. Dlaczego? Po pierwsze: losujemy go na kostkach, a więc potrzeba chwili namysłu, co faktycznie na nich widzimy (a mężczyźni z pewnością głęboko zastanowią się nad kolorem owada). Po drugie: musimy odnaleźć robaka wśród elementów rozłożonych na całym stole, a uwierzcie mi, od tego łatwo można dostać swoistego oczopląsu. Kafelki różnią się kolorami, wielkością i oczywiście wizerunkiem owada.

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

Niewątpliwie ciekawym elementem gry jest fakt, iż nawet jeśli nasz przeciwnik złapie na swój język dany element, to mamy jeszcze szansę na odebranie mu go. Dopiero, kiedy zostanie on położony na stole, należy już do pojedynczego gracza. Szybko przyszło mi na myśl, że oprócz tego, iż młodsi gracze mogą wyrobić w sobie zręczność, to mają także okazję poznać rywalizację na prostej grze. Poza tym jest to dobry pretekst do ukazania dzieciom przepięknej fauny, w której żyją między innymi kameleony, i przybliżenia im ich sylwetki i sposobu żywienia się.

Ponownie wydawnictwo FoxGames stawia na naukę poprzez zabawę, co wydaje się przyjemne to fakt, że młodsze osoby nawet nie zorientują się, iż to faktycznie była edukacja. Na językach to świetny sposób na naukę rozpoznawania kolorów. Gra na swój sposób jest dość dynamiczna, ponieważ polega tylko na rzucaniu sześcianów i łapaniu poszczególnych owadów. Regrywalność jednak plasuje się na mocno średnim poziomie, bowiem po pewnym czasie jej schematyczność może się znudzić. Warto ją przeplatać innymi tytułami, aby za szybko nie odrzucać jej w kąt. Gra została opakowana w spore pudełko, w którym tak naprawdę nie ma za wiele elementów. Jest więc dość nieporęczne w przenoszeniu z miejsca na miejsce, a od graczy wymaga przeniesienia wszystkiego w mniejsze, foliowe woreczki. Jednak nie zmienia to faktu, iż na łonie natury Na językach okaże się świetnym sposobem na przybliżenie dzieciom mieszkańców lasu, chociaż w bardzo luźnym nawiązaniu (czy można w nim spotkać kameleona?).

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

Sposób wykonania i prezencja

Widać, że wydawnictwo FoxGames i tym razem postawiło na wysoką jakość wykonania. Każdy element zachwyca intensywnością barw oraz dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Oryginalnym pomysłem jest zastosowanie tutaj lepkich języków imitujących te, posiadane przez kameleony. Osobiście spodziewałam się jeszcze czegoś innego – maski z jakimś wysuwającym się organem czepnym, którą uczestnicy będą nakładać na twarz i za jej pomocą próbować łapać poszczególne owady. Myślę, iż wtedy rozgrywki sprawiłyby jeszcze więcej śmiechu i emocji. Nie dziwcie się, że mam takie pomysły, w końcu wyszła nawet gra z wyskakującą z sedesu kupą (a nosi jakże odkrywczy tytuł Kupa Śmiechu), więc moja idea nie jawi się już aż tak absurdalnie. Wracając jeszcze do lepkich języków, to jednak nie jest to trafiony element, bowiem podejrzewam, że dość szybko poprzyklejają się do niego drobinki kurzu i inne rzeczy, więc będą one już mało estetyczne.

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

Dla kogo?

Na opakowaniu wydawca podał, iż Na językach jest dedykowane dla graczy od sześciu lat. Przede wszystkim dlatego, że są tutaj drobne elementy, które dziecko łatwo mogłoby połknąć. Jednak osobiście uważam, iż dolna granica wieku powinna być nawet nieco wyższa, bowiem jest to gra zręcznościowa i młodsi gracze mogą szybko się zniechęcić, gdy nie udaje im się złapać konkretnego owada albo zdobywają te o nieprawidłowym kolorze. Na pudełku widnieje również informacja, iż pojedyncza rozgrywka potrwa około piętnastu minut. Z tym akurat się zgodzę – tak, jak wcześniej pisałam, tytuł ten charakteryzuje się wysoką dynamicznością, jest trochę czasu na zastanowienie się i wyszukanie konkretnego owada, ale reszta odbywa się bardzo szybko. Czy dorośli też będą mieć przyjemność z grania? Pewnie, że tak, podejrzewam nawet, że większą niż dzieci.

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

Podsumowanie

Na językach to kolejna urocza gierka wydana przez FoxGames. Dzięki niej dzieci poznają nazwy owadów, kolorów, a także nauczą się, czym jest zdrowa rywalizacja. To również okazja do rozwijania w sobie zręczności i spostrzegawczości, bowiem wcale nie tak łatwo odnaleźć konkretnego insekta wśród pozostałych. Tytuł ten to idealna furtka do porozmawiania o kameleonach i przybliżenia ich trybu życia. Dobra zabawa jest tutaj gwarantowana!

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

 

Tytuł: Na językach

Liczba graczy: 2-6

Wiek: 6+

Czas rozgrywki: 15 minut

Wydawnictwo: FoxGames

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu FoxGames, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
9.5

Komentarz

„Na językach” uczy, bawi, czasem zaskakuje, a już z pewnością wzbudza wiele emocji. Gra jest dynamiczna i szybko dobiega końca, kiedy jeden z kameleonów już się w pełni naje. To świetny pomysł na wprowadzenie dziecka w świat fauny, który potrafi zaskakiwać rozwiązaniami i swoim naturalnym pięknem.
Paulina Korek
Paulina Korekhttp://zaczytanapanna.blogspot.com
Bez pamięci oddała się czytaniu książek. Zadowoli ją dosłownie każdy gatunek, byle tylko treść była wciągająca. Nie oznacza to wcale, że nie ma swoich ulubionych gatunków. Należą do nich: kryminały, thrillery, romanse, erotyki, horrory. Po skandynawskich autorów sięga już w ciemno. Oprócz literatury jej pasjami są także filmy, zwierzęta, podróże oraz odwiedzanie wszelkich wydarzeń z tym związanych. W przyszłości chciałaby napisać własną książkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Na językach” uczy, bawi, czasem zaskakuje, a już z pewnością wzbudza wiele emocji. Gra jest dynamiczna i szybko dobiega końca, kiedy jeden z kameleonów już się w pełni naje. To świetny pomysł na wprowadzenie dziecka w świat fauny, który potrafi zaskakiwać rozwiązaniami i swoim naturalnym pięknem. Zjeść robala. „Na językach” – recenzja gry planszowej