Zagadka rozwiązana. „Palcojad. Tom 3” – recenzja komiksu

-

Ponad rok musieliśmy czekać na trzeci tom Palcojada wieńczącego serię.  Czy było warto? Czy rozwiązanie zagadki szesnaściorga seryjnych morderców z Buckaroo jest satysfakcjonujące? Czy ostatnia część trzyma wysoki poziom dwóch pierwszych albumów?
True Detective, a może dokument na Netflixie?

Komiks opowiada o klątwie ciążącej na pewnym małym miasteczku w USA. Z Buckaroo w stanie Oregon pochodzi aż szesnastu seryjnych morderców. Jeden z nich to tytułowy Palcojad, sprawca sześćdziesięciu czterech, brutalnych zabójstw. Czy miejscowość jest przeklęta, czy działają w niej siły nadprzyrodzone? A może to nieszczęśliwy zbieg okoliczności? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć agent FBI, który w trakcie śledztwa tajemniczo znika. Na jego poszukiwania wyrusza były kolega z CSA. Osoba z mroczną przeszłością. Tak właśnie rozpoczyna się ta historia Buckaroo.

Pierwsze dwa tomy Palcojada napisane z polotem, wciągają czytelnika, wprowadzają pewne wątpliwości. Mamy tu jasną sytuację wyjściową.  Poznajemy tego złego, którego wina jest niepodważalna. Pojawiają się też dobrzy, chcący rozwiązać sprawę do końca i ukarać morderców. Jednak w miarę rozwoju historii zaczynamy zastanawiać się, kto faktycznie stoi po której stronie, kim są nowe postacie i jaki będzie ich udział w dalszych losach bohaterów.

Podczas lektury miałem wrażenie, jakbym czytał scenariusz do kolejnego sezonu True Detective. Całość jest bardzo mroczna, owiana mgiełką tajemniczości i mistycyzmu. Są ciekawe postaci detektywów, no i sceneria małego miasteczka z mroczną tajemnicą pasuje do tego serialu jak ulał. O Buckaroo mógłby powstać także dokument o seryjnych mordercach, który z chęcią obejrzałbym na platformie Netflix.

Prawdziwy komiks poznaje się po tym, jak się kończy

Pierwsze dwa albumy Palcojada postawiły poprzeczkę niezwykle wysoko. Historia bardzo angażowała czytelnika, wprowadzała ciekawe twisty fabularne. Było mrocznie, z pomysłem i przede wszystkim niesztampowo. Sprawy, które na pierwszy rzut oka wyglądały na oczywiste, z każdą kolejną stroną wprowadzały coraz więcej wątpliwości i pytań. Pomimo pewnych wskazówek w jaki sposób  potoczyły się wydarzenia  w miasteczku, ciężko było przewidzieć, jak zakończy się opowieść. Miałem zatem bardzo wysokie  oczekiwania co do finału historii .

Ostatni album rozpoczyna się retrospekcją z życia Buckaroo. Trochę mnie to zaniepokoiło i zapaliła mi się czerwona lampka ostrzegawcza. Nie lubię, gdy scenarzyści idą na łatwiznę i rozwiązują zagadki przez banalne pokazanie minionych wydarzeń. Na szczęście na kolejnych stronach wracamy do teraźniejszości. Znów jest mrocznie, krwawo i w klimacie poprzednich tomów. Niestety potem zaczyna się szybkie zamykanie wątków. Znowu cofamy się do przeszłości, poznając kolejne elementy układanki. Nie ma tu żadnego suspensu, czytelnik dostaje gotowe obrazki i wyjaśnienia. Ci źli zaczynają tłumaczyć swoje motywy, czytamy dużo monologów a mało akcji. I o ile to, co wydarzyło się w Buckaroo, jest ciekawe i dość zaskakujące, to sposób podania tego wyjaśnienia zupełnie nie satysfakcjonuje. Przypomina mi to sytuację z filmów grozy, w których przez dziewięćdziesiąt% czasu buduje się intrygujący świat i fabułę, a ostatnie minuty to szalony rollercoaster, byle tylko skończyć i wyświetlić napisy końcowe. Szkoda, że Joshua Williamson zdecydował się na taki zabieg. Czy zabrakło mu pomysłów? Czy źle rozplanował sobie objętość kolejnych zeszytów? Czy od początku planował, że finał będzie bardziej przypominał typowy film grozy dla nastolatków?

Horror, slasher, a może thriller?

Mało jest na rynku dobrych serii w klimacie horroru czy slashera. Ilustracje na okładkach Palcojada przypominają te znajdujące się na płytach kapel heavymetalowych. Obiecują czytelnikowi mocne przeżycia i dostarczają ich. Jeśli lubicie się bać, ciemne kadry i dużo krwi, to ten komiks jest zdecydowanie dla was. Dodając do tego świetne  ilustracje Mike’a Hendersona i kolory Adama Guzowskiego, otrzymujemy  badzo spójną całość. Komiks idealnie łączy  elementy dobrego horroru, głupkowatego slashera i wciągającego thrillera. I ten tytuł, Palcojad, który wspaniale podkreśla, czego możemy się spodziewać po historii.

Wrażenia

Mimo tego, że jestem trochę zawiedziony sposobem zakończenia całej serii, to z czystym sumieniem wam ją polecę. Przede wszystkim dlatego, iż rzadkością na rynku są dobre i wciągające komiksy w klimacie horroru. Fabuła jest interesująca, a rysunki i kolory idealnie dopełniają całość. Palcojad cierpi na syndrom serii, które zaliczają świetny start, mają bardzo dobry pierwszy i drugi album, a potem coś zaczyna iść nie tak jak powinno. Gdzieś brakuje błyskotliwości z początku, a scenariusz staje się  sztampowy i przewidywalny. Zakończenie, mimo tego, że ciekawe, jest podane w mało satysfakcjonujący sposób. Niemniej jednak i tak chcemy je poznać, sprawdzić, czy nasze domysły były trafne.

Zagadka rozwiązana. „Palcojad. Tom 3” – recenzja komiksuTytuł: Palcojad Tom 3.

Autor: Joshua Williamson

Ilustrator: Mike Henderson

Liczba stron: 360

Wydawnictwo: Egmont

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

„Palcojad. Tom 3” to przeciętne zakończenie świetnej historii. Dostajemy sporo retrospekcji i monologów, które w mało satysfakcjonujący sposób wyjaśniają zagadkę miasteczka Buckaroo.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Palcojad. Tom 3” to przeciętne zakończenie świetnej historii. Dostajemy sporo retrospekcji i monologów, które w mało satysfakcjonujący sposób wyjaśniają zagadkę miasteczka Buckaroo. Zagadka rozwiązana. „Palcojad. Tom 3” – recenzja komiksu