Z kim przyszło nam żyć? „Sekretna obsesja” – recenzja filmu

-

Niekiedy nie zdajemy sobie sprawy z tego, z kim przebywamy każdy dzień. Budzimy się u boku tej osoby, jemy razem śniadanie, spędzamy wolny czas i rozmawiamy o tym, co spotkało nas w pracy. Wierzymy, iż najbliższy nam człowiek to ktoś, kto nigdy nas nie zrani, a zawsze wesprze gestem czy też dobrym słowem. Ale jaką prawdziwą twarz przed nami skrywa? Twórcy filmu Sekretna obsesja postanowili postawić na utarty schemat. Czy wyszło to im na dobre?
Gdy w głowie pustka…

Pewnego dnia Jennifer budzi się w szpitalu. Nie pamięta niczego ze swojego życia, nawet tego mężczyzny, który siedzi obok jej łóżka. Po obserwacji i wielu badaniach dziewczyna wreszcie może wrócić do domu i męża, czyli właśnie tego nieznajomego. każda część z jej życia z pozoru wygląda normalnie, jednak tylko do czasu. Stopniowo do Jennifer dociera, iż w jej życiu musiało stać się coś dramatycznego, a mężczyzna udający jej ukochanego to tak naprawdę ktoś bardzo niebezpieczny, zdolny do zrobienia wszystkiego, aby być szczęśliwym…

Z kim przyszło nam żyć? „Sekretna obsesja” – recenzja filmu
Kadr z filmu
Ciekawa fabuła i emocje

Przed seansem sprawdziłam opinie innych na temat tej produkcji, a także weszłam na Filmweb, aby przekonać się, jak pozostali widzowie odebrali Sekretną obsesję. Niestety ale zdania były w większości krytyczne. Z nastawieniem, że również mnie ów film nie zachwyci, zasiadłam do oglądania. I… Od pierwszych minut wszystko przypadło mi do gustu. Natychmiast pojawiło się kilka tajemnic, które później twórcy stopniowo wyjaśniali. Przyznaję, że całość opowieści została oparta na dość znanym schemacie, a oprawcę prawie że z miejsca rozpoznałam, to jednak film nie nużył mnie, odczuwałam swego rodzaju napięcie związane z tym, co też za chwilę się wydarzy. W pewnych momentach historia wywołała nawet u mnie dreszcze, a więc nie odnosiła się do niej zupełnie obojętnie. Twórcy nie postawili jedynie na ciemne kolory, lecz nawet kiedy świeciło pełne słońce, w łatwy sposób można było odczuć zaniepokojenie głównej bohaterki zaistniałą sytuacją, czyli tym, że ciągle ktoś się czai za jej plecami i coś niedobrego knuje.

Jak on mógł?

Przechodząc do omówienia gry aktorskiej, nie sposób nie wspomnieć o fenomenalnym wręcz Mike’u Vogelu (Russell Wiliams). To właśnie on odegrał rolę psychopaty, który obrał sobie za cel młodziutką współpracownicę. Muszę przyznać, że cały jego plan skutecznego odebrania dziewczynie wszystkich jej bliskich, a później uwięzienie jej samej w opuszczonym domu, wymagał niezwykłej inteligencji i przebiegłości. Gdy tylko aktor ten pojawiał się w kolejnej scenie, odczuwałam względem niego złość, gniew, ale także współczucie, bowiem on tylko (albo aż) pragnął miłości od drugiego człowieka. Reszta osób zagrała w porządku, poprawnie, ale jednak tylko ta jedna rola pozostanie na dłużej w mej pamięci.

Z kim przyszło nam żyć? „Sekretna obsesja” – recenzja filmu
Kadr z filmu
Sporo niedociągnięć

Pomimo tego, iż Sekretna obsesja mi się podobała, to łatwo było zauważyć kilka niedociągnięć lub też dziwnych zachowań bohaterów. Pierwszym z nich jest fakt, iż w domu rodzinnym Jennifer pozostawiono zepsute owoce i ciała jej rodziców w łóżku. I nie byłoby w tym nic dziwnego, ale stan rozkładu zwłok wskazywał na to, że leżą już one sporo tygodni, a nawet miesięcy czy też lat, zaś owoce jedynie lekko spleśniały. Poza tym zachowanie detektywa prowadzącego śledztwo w sprawie Jennifer niekiedy mocno odbiegało od normalnego, między innymi wtedy, gdy już dotarł do domu, w którym dziewczyna znajdowała się w swoistym więzieniu, to zamiast wezwać wsparcie, poszedł na akcję sam. Owszem, z bronią, ale co z tego, jak zabójca łatwo go zaszedł od tyłu i uderzył mocno w głowę. Ponadto drzwi pokoju, w którym Jennifer przebywała, wyglądały na dość mocne i twarde, jednak protagonistka bez problemu otworzyła ich zamek za pomocą agrafki, zaś Russell szybko je wyważył.

Z kim przyszło nam żyć? „Sekretna obsesja” – recenzja filmu
Kadr z filmu
Happy end po raz kolejny?

Zakończenie również muszę zaliczyć na minus, bowiem okazało się dość łatwe do przewidzenia. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie, i na tym koniec. Zabrakło ewidentnie czegoś, co by zaskoczyła widza, i jeszcze kilkadziesiąt minut po seansie nie mógłby się z tego otrząsnąć.

Podsumowanie

Sekretna obsesja to kolejna produkcja Netflixa zbierająca dość słabe oceny. Mnie osobiście przypadła ona do gustu. Ukazuje, iż nigdy nie możemy być pewni tego, z kim pracujemy i jak niekiedy ta osoba na nas wpływa. Film trzyma w napięciu, ale niestety fabuła  czasem zupełnie nie stanowi integralnej całości. Jednak pomijając pewne niedociągnięcia oraz przewidywalne zakończenie oceniam go bardzo wysoko.

Z kim przyszło nam żyć? „Sekretna obsesja” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: Secret Obsession

Reżyseria: Peter Sullivan

Rok powstania: 2019

Czas trwania: 1 godzina 37 minut

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Sekretna obsesja to dość dobry oraz trzymający w napięciu thriller. Pokazuje, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć z kim tak naprawdę pracujemy czy też spędzamy wolny czas. W umiejętny sposób ukazuje także psychikę oprawcy, który za wszelką cenę pragnie szczęścia i miłości. Warto obejrzeć.
Paulina Korek
Paulina Korekhttp://zaczytanapanna.blogspot.com
Bez pamięci oddała się czytaniu książek. Zadowoli ją dosłownie każdy gatunek, byle tylko treść była wciągająca. Nie oznacza to wcale, że nie ma swoich ulubionych gatunków. Należą do nich: kryminały, thrillery, romanse, erotyki, horrory. Po skandynawskich autorów sięga już w ciemno. Oprócz literatury jej pasjami są także filmy, zwierzęta, podróże oraz odwiedzanie wszelkich wydarzeń z tym związanych. W przyszłości chciałaby napisać własną książkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Sekretna obsesja to dość dobry oraz trzymający w napięciu thriller. Pokazuje, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć z kim tak naprawdę pracujemy czy też spędzamy wolny czas. W umiejętny sposób ukazuje także psychikę oprawcy, który za wszelką cenę pragnie szczęścia i miłości. Warto obejrzeć. Z kim przyszło nam żyć? „Sekretna obsesja” – recenzja filmu