Wszechświat w wiejskiej kałuży „Ocean na końcu drogi” – recenzja książki

-

Neil Gaiman w Oceanie na końcu drogi wywraca do góry nogami wszelkiego rodzaju oczekiwania: dorosłych czytelników wobec złożonej powieści, młodszych odbiorców na poziomie fabuły, interpretacje krytyków literackich, a także i samego wydawnictwa. Książka początkowo tworzona jako krótka nowela z dedykacją dla Amandy Palmer (prywatnie żony pisarza), i to pozbawiona pierwiastka fantastyki, stała się moim zdaniem jednym z najlepszych tytułów w bibliografii Anglika.
Dorośli wędrują ścieżkami. Dzieci badają

Fabuła powieści koncentruje się wokół powrotu mężczyzny o nieznanym imieniu do rodzinnego miasteczka na pogrzeb. Spacer po okolicy, a także wizyta wśród starych murów domu Lettie, jej matki i babci staje się przyczynkiem do sentymentalnej podróży do czasów dzieciństwa. Wraz ze wspomnieniami wracają dawne lęki, strach, obawa przed spotkaniem złowrogiej opiekunki, ale i ciekawość świata i otwarcie na niezwykłe, ponadnaturalne doznania.

I właśnie ów powrót do wydarzeń sprzed lat jest najbardziej interesującą warstwą całej historii. Na poziomie realistycznym to smutna opowieść: złodziej, który okradł rodzinę, popełnił w skradzionym aucie samobójstwo, matka bohatera, z powodów finansowych, musi wracać do pracy, a dwójkę dzieci pozostawia pod opieką Ursuli, kobiety uwodzącej jej męża. Znacznie lepiej prezentuje się warstwa fantastyczna, ponieważ czytelnik ma do czynienia z wydarzeniami opowiadanymi przez siedmioletniego chłopca o ogromnej wyobraźni: na końcu wiejskiej drogi znajduje się ocean, niania jest tak naprawdę ogromnym robakiem pozbawionym nóg, a krążące po niebie ptaki chcą powoli zjeść jego świat, zmuszając cała rodzinę Hempstocków do przeprowadzki.

Dorośli i potwory niczego się nie boją

Kluczowy jest wspomniany ocean: kiedy chłopiec się w nim znajduje, to rozumie cały stan rzeczy, pojmuje rzeczywistość, całość nabiera sensu, jednak tuż po wyjściu z wody o wszystkim zapomina. Ważną rolę odgrywają także trzy kobiety o bliżej nieznanym statusie ontologicznym: wróżki, czarodziejki, wiedźmy, osoby obdarzone ponadnaturalnymi umiejętnościami? Pilnują one bramy do fantastycznego świata i pilnują, by nikt jej nie przekraczał. Strzegą prastarego, odwiecznego, bliżej nieokreślonego prawa rządzącego naszą rzeczywistością.

Narracja okazała się niezwykle płynna i plastyczna, miejscami ciężko jest rozróżnić, co faktycznie miało miejsce, a co pozostaje w domenie młodzieńczej wyobraźni. Czy walki z potworami, swoją drogą bardzo przerażające, były stoczone w rzeczywistości, czy może był wytwór wyobraźni i  sposób na ucieczkę od problemów codzienności? Interpretacyjna mnogość otwiera szerokie spectrum odbioru tej fantastycznej historii: z pierwotnie niewielkich rozmiarów noweli Gaimanowi udało się na niecałych dwustu stronach poruszyć wiele ważnych tematów. Strach przed samotnością, lęk przed śmiercią, obawa przed porzuceniem i opuszczeniem, problemy wieku dojrzewania, trudności finansowe, negatywne uczucia związane z rozpadem małżeństwa rodziców i próbą odnalezienia w tym wszystkim prawdziwego „ja”.

Co ciekawe, członkowie rodziny Hempstock pojawiają się także w innych powieściach Gaimana: Gwiezdnym pyle oraz w Księdze cmentarnej. I podobnie jak w tej ostatniej książce, Ocean na końcu drogi jest melancholijny, podszyty nutką niepewności połączonej z ogromną, dziecięcą ciekawością opowiedzianą w nieco gawędziarskim stylu. Neil Gaiman dotyka tematu młodzieńczych lęków i traum, których nie sposób się pozbyć. Na zawsze pozostają one gdzieś w głębi duszy, nawet powrót do nich po latach nie sprawia, że nękające uczucia, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, po prostu wyparują w magiczny sposób.

Nie warto porównywać Oceanu na końcu drogi do Amerykańskich bogów lub Chłopaków Anansiego, ponieważ w tych pozycjach pisarz dotyka zupełnie odmiennych problemów egzystencjonalnych. Tej powieści znacznie bliżej do wspomnianej Księgi cmentarnej i Koraliny, także z tego względu, iż łączy je postać dziecięcego bohatera. Po książkę mogą sięgnąć zarówno dorośli, wytrawni czytelnicy poszukujący w utworach głębszych treści, jak i młodsi, odbierający ją na poziomie magicznej historii o potworach i walce chłopca z fantastycznymi stworami.

Mimo swojej niewielkiej objętości, jest to jedna z lepszych powieści autora Nigdziebądź.

 

Wszechświat w wiejskiej kałuży „Ocean na końcu drogi” – recenzja książki

 

 

 

Tytuł:Ocean na końcu drogi

Autor:Neil Gaiman

Wydawnictwo:MAG

Liczba stron: 192

 

 

 

 

 

 


Cytaty ze śródtytułów pochodzą z książki

Zapraszamy do zapoznania się z artykułem Życie literackie Neila Gaimana

Patrycja Wieleba
Patrycja Wielebahttps://portafortunas.pl/
Herbatoholiczka, miłośniczka prozy Philipa K. Dicka, absolutnie zakochana w bajkach Disney'a. Fanatyczka kotów, zakochana w Deanie Winchesterze i Thorze, bierze kąpiele do soundtracka Władcy Pierścieni i próbuje rozgryźć walkę na miecze w Wiedźminie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu