Wielka odpowiedzialność. „Syn Nieskończoności” – recenzja książki

-

Każdy z nas, książkoholików, robi swoje własne czytelnicze spisy i podsumowania. Wybieramy najlepsze pozycje, jakie przeczytaliśmy w danym miesiącu czy roku, podajemy tytuły, które oceniliśmy najniżej, dzielimy się ilością utworów, z jakimi się zapoznaliśmy. Są jeszcze książki dodane do kategorii ROZCZAROWANIA. Z tymi zawsze jest najtrudniej.

Dlaczego? Ponieważ chcieliśmy, by były dobre. Słyszeliśmy, jakie są interesujące i wciągające, że warto je kupić i przeczytać, na pewno nas nie rozczarują. Tymczasem prawda okazuje się zupełnie inna. Ten hype wokół jakiegoś tytułu sprawia, iż poprzeczka co do oczekiwań względem niego zostaje bardzo wysoko umieszczona. A potem pozycja ich nie spełnia…

Adam Silvera tworzy poruszające utwory. Dotyka w nich ważnych współcześnie problemów, pokazuje życie nastolatków, którzy nie podążają za tłumem. W swojej nowej powieści pod tytułem Syn Nieskończoności także nie zabrakło odniesień do znanych z dnia codziennego sytuacji. Problem w tym, że książka ma sporo wad.

Dwaj bracia

Emil i Brighton od zawsze marzyli o jednym, żeby posiadać moce. Gdy byli dziećmi, często udawali, iż mają specjalne zdolności, dzięki którym są w stanie pomagać potrzebującym. Zwłaszcza Brightonowi zależy na tym, by w końcu przebudziły się w nim moce, chce bowiem zostać przyjęty do Iskry – grupy strażników walczących z widmami, czyli osobami używającymi swoich darów do czynienia zła. Emil z biegiem lat nie marzy już tak bardzo o specjalnych zdolnościach. Niebawem urodziny bohaterów, może wtedy wydarzy się coś nadzwyczajnego.

I rzeczywiście, w najmniej oczekiwanym momencie okazuje się, że jeden z protagonistów ma dar. Problem w tym, że otrzymał go nie ten brat co trzeba. Emil posiada moc feniksa, z czym nie może pogodzić się Brighton. To przecież on zna się na darach, wie tyle o Iskrze i Posocznikach, prowadzi swój kanał o Niebiańskich Nowego Jorku. Los jednak zazwyczaj lubi płatać nam figle. Szybko okazuje się, że wielka moc oznacza również wielką odpowiedzialność, a na Emila zaczynają polować ci źli.

>>Polecamy: Historia miłosna? „A jeśli to my” – recenzja książki<<

Czy braterska więź przetrwa? Kim tak naprawdę jest uzdolniony protagonista? Do czego zaprowadzi bohaterów ścieżka, jaką obiorą?

Ciekawy koncept. ALE…

Motyw posiadania specjalnych umiejętności nie jest niczym nowym w popkulturze. Wystarczy chociażby sięgnąć do komiksów DC Comics albo Marvela. Cały pomysł Silvery przywodzi na myśl przygody walecznych X-Menów, którzy walczą z Magneto i systemem. W powieści Adama mamy podobnie – są ci dobrzy uzdolnieni, zmuszeni do ukrywania się, oraz ci źli, pragnący większych mocy i władzy. Ludzie bez darów boją się tych je posiadających, spora grupka rządzących wygłasza w swoich manifestach tezy o tym, jak niebezpieczni są niekontrolowani z nadnaturalnymi predyspozycjami. Nagonka, strach, przerażenie – dla osób z mocami nie ma spokojnego miejsca.

Jeśli znacie filmy, seriale albo komiksy o marvelowskich mutantach, bardzo szybko znajdziecie analogie pomiędzy utworem Silvery a historiami o X-Menach. Problem w tym, że zarówno motyw mocy, jak i strach związany z ich posiadaniem zostały o wiele lepiej przedstawione w produkcjach o marvelowskich charakterach. Nawet Agenci T.A.R.C.Z.Y. w sezonach poświęconych Inhumans ciekawiej żonglują tymi tematami niż Adam w Synu Nieskończoności. Owszem, autor zarysowuje sytuację w Nowym Jorku, jak źle wygląda sprawa dla ludzi z darami, ale robi to pobieżnie, brakuje głębszego zrozumienia problemu.

Większość fabuły skupia się na uczuciach protagonistów opowieści – zwłaszcza Emila. Z jednej strony nie ma w tym nic złego, czytelnik dowiaduje się dzięki temu, jak trudno jest obu postaciom, z czym muszą się mierzyć, tego, iż władanie mocą wcale nie okazuje się tak cudowne i niesamowite. Każdy z bohaterów musi znaleźć swoje miejsce w świecie i podjąć kilka ważnych dla ich dalszego losu decyzji.

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kreacja Emila. Można zrozumieć zagubienie protagonisty i jego niezdecydowanie oraz strach. Znalazł się w ekstremalnej sytuacji i jakoś musi sobie poradzić z natłokiem informacji i zdolnościami. Iskry i brat oczekują od niego, że będzie bohaterem, a tak naprawdę chłopak nie chce działać w polu i walczyć. Niestety jego ciągłe narzekanie denerwuje czytelnika. Tak naprawdę Emil nie został dobrze wykreowany – nie ma charakteru, jest niewidzialny, momentami irytuje odbiorcę. Już Brighton posiada o wiele więcej iskry, można go dostrzec i z zainteresowaniem śledzi się jego perypetie.

Owszem, powieść szybko się czyta, tylko tak naprawdę niewiele się w niej dzieje. W kółko dostajemy te same problemy. Ta powtarzalność nuży. Najciekawsze wydarzenia Silvera zostawił czytelnikom na koniec, co może sugerować, że drugi tom serii okaże się lepszy.

Podsumowanie

Syn Nieskończoności miał być czymś niesamowitym, tymczasem okazał się rozczarowaniem. Kilka elementów zostało zgrabnie poprowadzonych i skonstruowanych, jak choćby postaci poboczne i Brighton, jednak pisarzowi zabrakło pomysłu na Emila i akcję. Intrygującym zabiegiem okazał się również wątek poświęcony social mediom oraz wykorzystaniu ich do budowania popularności Iskier. Nie jest to zła powieść, ale na pewno pozostawia wiele do życzenia.

Wielka odpowiedzialność. „Syn Nieskończoności” – recenzja książkiTytuł: Syn Nieskończoności

Autor: Adam Silvera

Wydawnictwo: We Need YA

Ilość stron: 400

ISBN: 9788366570191

Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Adam Silvera potrafi stworzyć dobrą powieść. Niestety w przypadku tego tytułu nie pokazuje całego spektrum swoich pisarskich umiejętności.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Adam Silvera potrafi stworzyć dobrą powieść. Niestety w przypadku tego tytułu nie pokazuje całego spektrum swoich pisarskich umiejętności. Wielka odpowiedzialność. „Syn Nieskończoności” – recenzja książki