Widziałeś gdzieś mojego słonecznika? „Kwiaciarenka” – recenzja gry

-

Nie będę ukrywać, że moje skromne umiejętności hodowli roślin nie raz zamieniły mieszkanie w mauzoleum botanicznych wpadek…  Jestem jedną z tych osób, którym udało się ususzyć nawet kaktusa. W chwili obecnej moje niewielkie, doniczkowe zbiory to bazylia (po setnej próbie jej hodowli w końcu się przyjęła) i na wpół żywa mięta. Była też roślina-kamień, ale po dwóch dniach została zjedzona przez kota.  Dlatego też, jak na ironię losu, niesamowicie zaciekawiła mnie planszowa nowość od wydawnictwa Granna — Kwiaciarenka. Pojawiła się nadzieja, że może chociaż tutaj mój słaby zmysł ogrodniczy wystarczy do tego, by wygrać.
Mam najlepszy sklep w mieście!

Wyobraźcie sobie, że stoicie przed skrzyniami pełnymi pięknych róż, tulipanów, irysów i słoneczników. To tylko od was zależy, w jaki sposób ozdobicie witrynę swojej Kwiaciarenki. Im bardziej kolorowa i różnorodna wystawa, tym więcej punktów zdobywacie.

W grze mamy cztery plansze, które są witrynami kwiaciarni i to na nich układamy flakony z kwiatami oraz bukiety w wiszących koszach. Na wszystko jest odpowiednie miejsce, przez co nie ma chaosu i łatwo ogarnąć każdą wystawę pod koniec zliczania punktów. Wazony mają swoje zasady – należy do nich włożyć takie kwiaty, jaki rysunek na nich widnieje.  Wszystko opiera się na upiększaniu naszego sklepu.  Gdy brakuje nam funduszy na dalsze wystrajanie kwiaciarni, możemy dobrać kartę zamówienia i ją zrealizować, sprzedając kwiaty lub całe kompozycje. A ja już skończymy grę to spójrzmy na nasze plansze od góry. Wszystko zlewa się w jedną, piękną wystawę Kwiaciarenki. Cudowność!

Widziałeś gdzieś mojego słonecznika? „Kwiaciarenka” – recenzja gry

Rozgrywka

Gra wykorzystuje lubiany mechanizm draftu. Jest to, mówiąc prościej, dociąg elementów, który pojawia się w różnych odsłonach, w wielu rozgrywkach.  W naszej planszówce gracze otrzymują początkowy zestaw kart w liczbie siedmiu, wybierają taką, jaką chcą zachować dla siebie, a następnie przekazują pozostałe kolejnemu uczestnikowi. Komponenty krążą wokół stołu, dopóki wszystkie nie zostaną użyte. W ten sposób niejako wyszukujemy to, co bardziej nam się przyda i planujemy następny ruch. W grze nie ma dużego nacisku na strategię, jednakże trzeba obmyślić kilka kolejnych kroków.  Mając już w głowie jakiś schemat działania, dobieramy karty, które spełnią poszczególne wymagania i dostarczają nam jak najwięcej punktów reprezentowanych, jako płatki kwiatów. Ciekawa paleta decyzji pozwala sporo główkować i wymyślać coraz nowsze rozwiązania.

Podczas trwania rozgrywki nie ma dużo negatywnej interakcji. Jedynie w trakcie gry dwuosobowej występuje niewielki mechanizm, pozwalający pokrzyżować rywalowi szyki. Jeśli nie macie, z kim grać, nic się nie bójcie, Kwiaciarenka ma wariant solo, który możecie spokojnie wykorzystać w jakiś wolny, niedzielny wieczór.

Widziałeś gdzieś mojego słonecznika? „Kwiaciarenka” – recenzja gry

Pierwsze podejście

Tutaj niestety pojawił się największy minus. Instrukcja! Moim zdaniem jest ona niestety bardzo niezrozumiała, przez co pierwsza próba rozegrania zajęła prawie godzinę. Wiele rzeczy wytłumaczono w mało logiczny sposób. Na nieszczęście jest w niej też cała masa odnośników do innych stron, co powoduje częste, niepotrzebne wertowanie i wyszukiwanie interesujących nas haseł. Przykładowo: mamy opisany pierwszy krok rozgrywki – ciągnięcie kart. Czytając dalej, by znaleźć opis kwiatków mogących pojawić się na blankiecie, musimy przejść na inną stronę, opis wazonów – na jeszcze inną, a sprzedaż i wieszanie koszów występuje znowu gdzieś indziej. Szkoda, że to wszystko nie jest w jednym miejscu. Instrukcja zyskałaby przejrzystość, a gracz – czas.

Widziałeś gdzieś mojego słonecznika? „Kwiaciarenka” – recenzja gry

Walka z plastikiem

Opakowanie. Tutaj pojawił się kolejny, niewielki zarzut z mojej strony. Nie jest tajemnicą, że zalewa nas fala plastikowych śmieci. Kultura jednorazowości szerzy się na wszystkich kontynentach, w sklepach, szkołach, urzędach i domach. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych, co roku generujemy ponad trzysta milionów ton zbędnego plastiku – to tyle, ile wynosi łączna waga wszystkich żyjących na świecie ludzi! Dobrze, że wiele firm próbuje odejść od tego sztucznego i niebezpiecznego materiału, zastępując go – jak przypadku Kwiaciarenki – kartonowymi zamiennikami. Wielki ukłon w ich stronę.

Jednakże dość przekomicznie wygląda sporych rozmiarów znak na opakowaniu mówiący: „Dbam o środowisko! Gram bez plastiku”, gdy całość zawinięta jest w foliową osłonkę. Ja rozumiem, że ma to niby służyć ochronie całości i dać mi, jako nabywcy, przeświadczenie, że była ona niegrywana wcześniej. Ale można by zrobić to jakoś inaczej, albo darować sobie ten rzucający się w oczy EKOznak. Wyszło to dość przekomicznie i słabo.

Podsumowując, nie licząc wpadek z instrukcją i folią na opakowaniu, uważam, że w Kwiaciarenkę wciągną się zarówno znawcy, jak i początkujący gracze (niezależnie od płci!). Po kilkukrotnym przegraniu mogę śmiało stwierdzić, że tempo gry jest bardzo szybkie, mamy bowiem tylko trzy rudny (w każdej po siedem kart), by dozbierać to, co zaplanowaliśmy.  Dzięki mechanice draftu nikt nie czeka na swoją kolejkę, a wszyscy są na równi zaangażowani. Nie ma tutaj czasu na nudę. Zasady są proste, a punktacja banalna.

Widziałeś gdzieś mojego słonecznika? „Kwiaciarenka” – recenzja gry

Tytuł: Kwiaciarenka

Liczba graczy: 2-4

Wiek: 10+

Czas rozgrywki: 15-20 minut

Wydawnictwo: Granna

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Granna, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Widziałeś gdzieś mojego słonecznika? „Kwiaciarenka” – recenzja gry

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Kwiaciarenka to urocza planszówka, która potwierdza, że w prostocie siła. Zwykły draft, zbieranie zestawów i prosta punktacja tworzą cudowną grę dla całej rodziny. Niezależnie od płci!
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kwiaciarenka to urocza planszówka, która potwierdza, że w prostocie siła. Zwykły draft, zbieranie zestawów i prosta punktacja tworzą cudowną grę dla całej rodziny. Niezależnie od płci!Widziałeś gdzieś mojego słonecznika? „Kwiaciarenka” – recenzja gry