Ugryź klasyka. Wichrowe Wzgórza

-

Sztywna etykieta, zakazana miłość, ukradkowe spojrzenia i przelotne muśnięcia dłoni. Kwintesencja XIX-wiecznego romansu. I jedno dzieło szczególnie wyróżniające się na tle wiktoriańskich klasyków. Gotyckie, mroczne i pełne tajemnic Wichrowe Wzgórza Emily Brontë.

Pamiętam to bardzo wyraźnie – gdy podczas czytania kolejnych rozdziałów raz po raz zamykałam tom i przyglądałam się inskrypcji na odwrocie okładki. „Romans wszech czasów” brzmiało dumne hasło reklamowe i pewnie gdybym wcześniej zwróciła uwagę na ten slogan, książka raczej nie trafiłaby w moje ręce. Nie chodzi mi tu bynajmniej o podział na fanów i antyfanów tego gatunku literackiego, a o zwrócenie uwagi na fakt, jak na przestrzeni dziesięcioleci niepokojąca, buńczuczna historia na skutek działań filmowców i scenarzystów została wyparta przez ckliwe, melodramatyczne adaptacje. Surowa północna Anglia, malownicze wrzosowiska, romantyczne pejzaże i archetyp miłości, która przetrwa wszystko – do tego wielu sprowadza tę opowieść współcześnie. Zamiast polemizować z tym stwierdzeniem, opowiem, dlaczego moim zdaniem po Wichrowe Wzgórza powinni sięgnąć nie tylko wielbiciele romantycznych klasyków.

Szatańskie uczucie

Brontë wydała książkę w 1847 roku pod męskim pseudonimem Ellis Bell i co może nam się teraz wydawać niezrozumiałe, jej twórczość początkowo wcale nie cieszyła się uznaniem krytyków. Pisarce zarzucano nadmierny brutalizm i okrucieństwo. „To straszliwa opowieść, powiązana z równie przerażającym i odstręczającym miejscem. Powinna się nazywać Obmierzłe Wzgórza, bo trudno sobie wyobrazić coś, przy czym umysł i ciało instynktownie bardziej się wzdryga niż ów dwór i jego mieszkańcy” – brzmiała recenzja „New Monthly Magazine”. Potrzeba było sporo czasu, by tragiczne losy temperamentnych mieszkańców domostwa zwanego Wichrowym Wzgórzem doczekały się sławy i szacunku. W międzywojennej Polsce powieść wydano jako Szatańskie uczucie. Historia uznawana współcześnie za romans przed laty była postrzegana w kategoriach mrocznej opowieści grozy, wzbogaconej o wątek paranormalny. Nie mówcie, że nie jesteście lekko zaskoczeni.

Miłość (teoretycznie) oszałamiająca

Bogaty kupiec Earnshaw przygarnął pod swój dach osieroconego chłopca, Heathcliffa. On i córka kupca, Catherine, wychowywali się niemal jak rodzeństwo, a z czasem połączyło ich silne (i skazane na porażkę) uczucie. Drapieżna, niespotykana pasja, jedność dusz i więź granicząca z szaleństwem zepchnęła bohaterów na drogę zemsty, gdy dziewczyna kilka lat później poślubiła innego mężczyznę. Tak Catherine mówiła o Heathcliffie:

[perfectpullquote align=”full” bordertop=”false” cite=”” link=”” color=”#cc2854″ class=”” size=”18″] On jest wszystkim, co nadaje mojemu życiu sens. Gdyby wszystko inne zginęło, lecz zostałby on, ja wciąż bym istniała. Gdyby zaś wszystko inne pozostało, a on był unicestwiony, wszechświat stałby się dla mnie czymś nieskończenie obcym; nie czułabym, że do niego należę. [/perfectpullquote]

Znacie na pewno to stwierdzenie: kochać za mocno. Wichrowe Wzgórza to bilet do najmroczniejszych i najintymniejszych zakamarków ludzkiej duszy. Obrazuje, w jaki sposób wspaniałe, czyste uczucie przeradza się w zwykłą ułomność i jak nikła jest granica między miłością a nienawiścią. W relacji tej dwójki jest coś odrażającego i złego, a sposób w jaki Catherine i Heathcliff zabiegają o siebie, burząc spokój bliskich i rodziny, stanowi przykład niezdrowego uzależnienia i obsesji, a nie walki o szczęśliwy finał. Ona jest kapryśna i próżna, on gwałtowny i dumny. Razem stanowią niebywałą mieszankę. Jeżeli nużą was wyidealizowani, do szpiku kości przyzwoici bohaterowie i tak jak ja duchem jesteście za tymi nikczemnymi, siejącymi zamęt – w Wichrowych Wzgórzach więcej jest tych złych niż dobrych.

Czytelniku – decyzja należy do Ciebie

Mogłabym wmawiać wam, że książka została napisana przystępnym i prostym językiem, ale zbyt szybko poznalibyście prawdę – do tego stylu trzeba po prostu przywyknąć, przychodzi to nadzwyczaj łatwo i powiedzmy sobie od razu: warto. Trudno przywołać z pamięci pisarza, który równie zręcznie jak Brontë odmalowywałby na papierze krajobrazy, dźwięki, zapachy i emocje, niejako „rozgryzając” kolejne postacie oraz ich osobowości. Każda strona powieści pachnie mrocznymi wrzosowiskami oraz dramatem ich mieszkańców. Losy Earnshawów i Lintonów poznajemy dzięki relacji gospodyni Nelly Dean, która swoimi opowieściami umila czas dochodzącemu do zdrowia dzierżawcy Drozdowego Gniazda, panu Lockwoodowi. Autorka odeszła od koncepcji wszystkowiedzącego narratora. Ocenę charakteru i sposobu postępowania poszczególnych postaci pozostawiła czytelnikowi – a tak jak wspominałam wyżej, jest w czym wybierać.

Wichrowe Wzgórza zostały okrzyknięte arcydziełem literatury klasycznej, bo mierzą się z tym, co w nas najgorsze. Obnażają głupotę, okrucieństwo i wszystko co złe, nawet w rzeczach i uczuciach pierwotnie pięknych i szlachetnych, takich jak miłość. Emily Brontë pokazuje, jak kochali „brzydcy” ludzie – nikczemni, egoistyczni i dumni, a także jakie niosło to za sobą konsekwencje. Zdaję sobie sprawę z tego, że moja rekomendacja kłóci się z obrazem Heathcliffa i Catherine jako symbolu miłości romantycznej, ale to tylko pokazuje, że najlepiej jest wyrobić sobie o tej książce własną opinię, do czego gorąco was zachęcam.

Renata Jowsa
Renata Jowsa
Jest jak kot Kiplinga - zawsze chadza własnymi ścieżkami. Dotknięta nieuleczalną skłonnością do prokastynacji. Umiejętniej wyraża własne myśli pisząc, niż mówiąc.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu