Śmiech przez łzy. „Wielkie kłamstewka” – recenzja 1. odcinka 2. sezonu

-

Siódmego lipca w legendarnym, a zarazem kameralnym kinie Iluzion w Warszawie odbył się przedpremierowy pokaz pierwszego odcinka drugiego sezonu serialu Wielkie kłamstewka, czyli mega hitu HBO na podstawie powieści Liane Moriarty o tym samym tytule. Po projekcji na wszystkich gości oczekiwał drobny poczęstunek.

Jeżeli obawialiście się, że po zakończeniu Gry o tron HBO podkuli ogon i zaszyje się gdzieś w głuszy, czekając na nową  produkcję, która zawojuje świat, tak jak ekranizacja powieści Martina, to byliście w błędzie! Powrót Wielkich kłamstewek jest świetnym dowodem na to, że amerykański gigant telewizyjny nie powiedział ostatniego słowa, a wszystko co najlepsze jeszcze przed nami!

Przeklęta piątka powraca

Celeste, Madeline, Jane, Renata i Bonnie to główne bohaterki serialu Wielkie kłamstewka. Przez pierwszy sezon obserwowaliśmy, jak panie z odcinka na odcinek ewoluują, zdejmują maski idealnych żon i matek, które poza organizowaniem przyjęć i rozdawaniem sztucznych uśmiechów nie mają społeczeństwu nic ciekawego do zaoferowania . W drugim prezentują się one kompletnie inaczej. Maski zostały w szafie, a dziewczyny są silniejsze niż wcześniej, albo przynajmniej starają się być. Widmo wydarzeń z przyjęcia, które miało miejsce w ostatnim odcinku pierwszego sezonu, niczym żniwiarz podąża za każdą z bohaterek. Jedne z nich się tym przejmują, drugie starają się to wyprzeć, jednak każda z nich wie, że jeżeli prawda wyjdzie na jaw, to będzie koniec ich dotychczasowego życia, dlatego też za żadne skarby nie mogą na to pozwolić.

Śmiech przez łzy. „Wielkie kłamstewka” – recenzja 1. odcinka 2. sezonu
Kadr z serialu „Wielkie kłamstewka”
On był cudownym mężczyzną

Śmierć Perrego wyszła na dobre wszystkim bohaterom Wielkich kłamstewek i to jest fakt. Przypuszczam, że dziewięćdziesiąt procent widzów liczyło na to, że jego wątek z pierwszego sezonu zakończy się właśnie w taki sposób i nie ma się co temu dziwić, w końcu każde z nas widziało, w jak  traktował on swoją żonę. Jest jednak jedna osoba, która nie może sobie poradzić z jego śmiercią. To oczywiście nie kto inny, tylko jego mama, czyli Mary Louise, grana przez fenomenalną Meryl Streep. Ta postać bez wątpienia bardzo namiesza w życiach naszych bohaterek. Dlaczego? O tym przekonacie się sami po obejrzeniu pierwszego odcinka. Mogę wam zdradzić jedynie tyle, że aktorka prezentuje się fantastycznie na ekranie, jej historia jest porywająca, a nastawienie do otoczenia sprawia, że ciągle nam jej mało. Meryl zawładnęła już światem kina, tą rolą udowadnia nam, że przyszła pora na opanowanie świata seriali!

Śmiech przez łzy  

Wszystko zaczyna się dość spokojnie, delikatnie, momentami to, co widać na ekranie, może wydawać się zabawne. Szczerze mówiąc, po pierwszych minutach seansu pomyślałem – co tu się dzieje, robią komedię z dramatu obyczajowego… Kompletnie nie spodziewałem się czegoś takiego. Przed projekcją przewidywałem, że serial zacznie się ciężko, a problemy będą  wyskakiwać niczym króliki z magicznego kapelusza, tak jak w pierwszy sezonie. No i się nie pomyliłem. Wystarczyło  dwadzieścia minut i cała komediowa otoczka pękła niczym bańka mydlana. Ten sezon bez wątpienia będzie o wiele bardziej emocjonujący niż jego poprzednik. Głownie, dlatego, że cały wątek fabularny to jedna wielka niewiadoma, co sprawia, iż tak naprawdę może wydarzyć się wszystko.

Śmiech przez łzy. „Wielkie kłamstewka” – recenzja 1. odcinka 2. sezonu
Kadr z serialu „Wielkie kłamstewka”
Wszystko podane na tacy

Zdaję sobie sprawę, że to, co zobaczyłem na ekranie, jest dopiero początkiem tego, więc nie mogę oczekiwać, że już na starcie intryga będzie goniła intrygę. Jednak tak jak pierwszy sezon wymagał ode mnie większego zaangażowania i analizy przekazywanych treści, tak teraz wszystko było proste, dosłowne, podane na tacy.

To dopiero początek

Wszystko się może zdarzyć i oby się zdarzyło, bo im więcej emocji na ekranie, tym większa radość dla widza. W końcu to nieprzewidywalność to jeden z głównych atutów dramatów obyczajowych. Mam nadzieję, że Wielkie kłamstewka zakończą się tak samo dobrze, jak się rozpoczęły, nie wyobrażam sobie sytuacji, że serial o tak bardzo rozbudowanej i zawiłej fabule zwolni tempo chociaż na sekundę! Pierwszemu odcinkowi drugiego sezonu daję mocne 8, było dobrze, a nawet fantastycznie, ale jako wymagający widz liczę na więcej! Ekskluzywną produkcję HBO możecie oglądać w poniedziałek o godzinie 3:00 (premiera amerykańska) oraz 20:00  (premiera polska) oraz w HBO GO o każdej porze dnia i nocy!

https://youtu.be/xrnLo8lPI0w

GrafikaHBO Polska

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Wielkie kłamstewka” to serial, który jest nie tylko interesujący, ale i angażujący. Realizm świata przedstawionego, genialna obsada oraz klimatyczna muzyka sprawiają, że nie można przejść obok niego obojętnie.
Damian Daszek
Damian Daszek
Miłośnik literatury fantastycznej, prozy polskiej, komiksów i gier wideo. Gra, czyta, pisze, ale tańczyć nie będzie, w ostateczności może coś zaśpiewać, ale na pewno nie za darmo.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Wielkie kłamstewka” to serial, który jest nie tylko interesujący, ale i angażujący. Realizm świata przedstawionego, genialna obsada oraz klimatyczna muzyka sprawiają, że nie można przejść obok niego obojętnie. Śmiech przez łzy. „Wielkie kłamstewka” – recenzja 1. odcinka 2. sezonu