Śledczy książek. „Czarośledztwo” – recenzja mangi

-

Wcale nie tak dawno temu zdarzyło mi się pracować w miejskiej bibliotece. Dla wielu z was mogłoby się to wydawać wręcz wymarzonym zajęciem: „klientów” stosunkowo niewielu, masa wolnego czasu i tyle książek, ile jesteś w stanie przeczytać. Jednakże po pewnym czasie cisza zaczyna być nad wyraz głośna, a nuda staje się częstym gościem. Z pewnością można by jej uniknąć, gdyby na przykład postaci literackie opuściły swój papierowy świat i zawitały, choć na chwilę, do naszego, prawda?
Śledczy książek. „Czarośledztwo” – recenzja mangiNałogowa czytelniczka

Czarośledztwo koncentruje się na nastoletniej Kaho Ichinose, która uczęszcza do jednego z japońskich liceów. To dziewczyna dość wycofana, często przedkłada czytanie nad towarzystwo rówieśników – i naprawdę dobrze jej z tym. Pomaga w szkolnej bibliotece i jednocześnie może oddawać się temu, co najbardziej lubi. Oczywiście, jak w każdej mandze typu shoujo, stagnacja nie trwa wiecznie. Pewnego dnia Kaho otwiera drzwi do sekretnej biblioteki, która jak się okazuje, kryje w sobie magiczne książki. W wyniku tego zdarzenia część bohaterów różnych powieści ucieka ze swych światów, zagrażając rzeczywistości. Ichinose – bibliotekarz oraz główny przystojniak tej historii – zmusza dziewczynę, by pomogła mu zamknąć zbiegów z powrotem pomiędzy okładkami.

Kreska wręcz ocieka słodyczą, zresztą typową dla tego typu komiksów, którego targetem są nastolatki. Jest jednak przyjemna dla oka, czytelna, choć niezbyt wyszukana. Często występujące kwiatki czy inne formy zapychania białego tła, nie odwracają uwagi od samej treści. Bohaterowie są dosyć sztampowi, dodatkowo autorka nie stara się zbyt mocno wzbogacić ich charakteru czy też pokazać jakiejś zmiany w ich zachowaniu podczas tych niespełna stu sześćdziesięciu stron. Główna postać kobieca to uroczy mól książkowy, a męski protagonista jest kimś w stylu złego chłopca w ugrzecznionej wersji. Ot, typowa shoujo para w typowej, przewidywalnej historii. Jedyny ciekawy wątek fabularny to właśnie „literacka ucieczka”: i tylko dzięki niemu dobrnąłem do ostatniej strony.

Bezwolne laleczki

Śledczy książek. „Czarośledztwo” – recenzja mangi

Każda z postaci, która wykorzystała okazję stworzoną przez Kaho i uciekła z książki, miała własną motywację. Tylko dlaczego Alladyn czy Alicja z Krainy Czarów chcieliby opuścić swoje historie? Co pchnęło ich ku tak drastycznemu rozwiązaniu? Im więcej stron Czarośledztwa było za mną, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że powinienem częściej rozmyślać o powodach, które kierują moimi ulubionymi literackimi bohaterami. I choć tutaj autorka podała tylko kilka przykładów, to po skończonej lekturze myśli płyną dalej i znajdują w pamięci kolejne, pozornie proste, historie. Nagle „żyli długo i szczęśliwie” staje się nie końcem, lecz nowym początkiem.

Utai Isaki stworzyła pełnoprawnego przedstawiciela shoujo. Historia, choć prosta, zafundowała mi nieprzespaną noc, pełną przemyśleń. Prawdopodobnie jednak opowieść ta lepiej wybrzmiałaby w formie anime: zakończenie sugeruje, iż autorka miała pomysłów na co najmniej kilka tomów, lecz wydawca zmusił ją do opublikowania tylko jednego. Przez to fabuła wydaje się urwana i pozostawia pewien niedosyt. Biorąc pod uwagę fakt, że to pierwsza manga Isaki w tym gatunku, śmiało można odtrąbić sukces. Być może doczekamy się kontynuacji, albo nawet powieści w świecie Kaho i Ichinose? Bardzo na to liczę: efekt byłby na pewno interesujący.

Śledczy książek. „Czarośledztwo” – recenzja mangi

 

Tytuł: Czarośledztwo

Autor: Uta Isaki

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 978-83-8096-781-6

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Ciekawa, lekka manga dla fanów gatunku (lub tych, którzy mają za niski poziom cukru). Po skończonej lekturze byłem dość pozytywnie zaskoczony.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Ciekawa, lekka manga dla fanów gatunku (lub tych, którzy mają za niski poziom cukru). Po skończonej lekturze byłem dość pozytywnie zaskoczony. Śledczy książek. „Czarośledztwo” – recenzja mangi