SF w starym, dobrym stylu. „Arka” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Arka, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Lost In Time.

Eksploracja kosmosu w poszukiwaniu nowych miejsc do kolonizacji to znany i lubiany temat wśród autorów. Wiele komiksów, filmów i książek dotyka właśnie tego zagadnienia. Myślę, że wynika to z faktu, że dobrze opowiada się historię umiejscowioną w nieokreślnym czasie i przestrzeni. Można popuścić wodze wyobraźni, wykreować interesujący świat, problemy związane z ekspedycją, kontaktem z tubylcami czy iskrzenie pomiędzy członkami załogi. Arka to kolejna próba stworzenia historii o ludziach poszukujących swojego azylu.

Wielki format

Oficyna Lost in Time przyzwyczaiła czytelników do bardzo ładnych wydań swoich tytułów. Komiks ma duży format, przez co możemy podziwiać ilustracje i delektować się ich szczegółami. Twarda oprawa chroni zawartość albumu, a użyty papier jest bardzo wysokiej jakości. Arka ma niewiele ponad sto stron, dlatego łatwo się ją trzyma w rękach i nie ma problemu z jej czytaniem.

Oklepany temat

Tak, jak pisałem we wstępie, fabuła komiksu koncentruje się wokół eksploracji kosmosu w poszukiwaniu nowych planet. Załoga statku budzi się po długiej podróży, a jej członkowie nie mają pojęcia, gdzie się znajdują, jak tu dotarli i ile czasu minęło od startu. Po oględzinach maszyny i sprawdzeniu urządzeń okazuje się, że ekspedycja nie trafiła do pierwotnego celu podróży. Grupa dzieli się na dwie frakcje. Jedni wyruszają zbadać miejsce, w którym wylądowali, drudzy zostają na miejscu, czekając na ich powrót. Niewiele później okazuje się, że wyprawa jest uwięziona w gigantycznym labiryncie, który przeczy wszelkim prawom fizyki.

Scenariusz koncentruje się przede wszystkim na ekipie i jej emocjach. Podczas lektury możemy obserwować dynamikę grupy, jej podziały i ich naturalne konsekwencje. Członkowie wyprawy, główni bohaterowie komiksu, pokazani są jako ludzie z silnymi charakterami i przekonaniami. Często mający rozterki natury moralnej, posiadający silną motywację i chęć rozwiązania sytuacji, w której się znaleźli.

Ile takich historii znacie? Pewnie nie raz widzieliście film czy czytaliście książkę o rozbitkach w kosmosie. To żadna nowość, jednak ważne jest, jak zostanie ona opowiedziana. Romain Benassaya w dość elegancki sposób łączy ze sobą kilka rozpoznawalnych elementów, tworząc ciekawą całość. Labirynt znamy chociażby z filmu Cube. Podziały w grupie, niesnaski pomiędzy jej członkami? Widzieliście Obcego? Dylatacja czasu? Sięgnijcie po któryś z komiksów Leo. Tak, scenariusz nie jest bardzo odkrywczy, jednak Arka ma coś takiego w sobie, że czyta się ten komiks z ogromnym zaciekawieniem. Myślę, że to umiejętne kierowanie emocjami odbiorcy. Podczas lektury czułem ekscytację, żywo kibicując rozbitkom. Złość na decyzje kilku osób z załogi. Nadzieję na pomyślne rozwiązanie sytuacji czy strach podczas eksploracji labiryntu. Joan Urgell, rysownik tego albumu, bardzo umiejętnie przedstawił ten klaustrofobiczny świat i ludzi w nim zagubionych.

Mroczny klimat

Arka zilustrowana jest w ciekawym i spójnym stylu. Urgell przede wszystkim koncentruje się na postaciach i to właśnie bohaterowie odgrywają główną rolę na kadrach albumu. Sceneria stanowi ważne, ale mniej eksponowane tło dla wydarzeń. Myślę, że to zabieg zamierzony przez rysownika i scenarzystę, jako że fabuła koncentruje się przede wszystkim na tym, co dzieje się wśród załogi, ich wzajemnych relacjach i podziałach. To koncentracja właśnie na ludziach, ich twarzach i postawach jestuzasadniena. Urgell ma swoje lepsze i słabsze strony, ale wydaje mi się, że całościowo komiks jest dobrze zilustrowany i pokolorowany.

Wrażenia

Arka wygląda jak świetny odcinek pilotowy do dobrego serialu SF. Rzeczy dzieją się szybko, bohaterowie mają interesujące osobowości, a ich relacje pełne są tarć. Sceneria budzi w czytelniku niepokój, ale i pewne zaciekawienie. Czy labirynt jest zamknięty? A może prowadzi z niego wyjście? Czy jest zamieszkany przez kogoś? Kto lub co go stworzyło? Z drugiej strony fabuła mocno koncentruje się na dynamice grupy, relacjach pomiędzy uwięzionymi w nieznanym miejscu ludźmi, również w obrębie rodziny. Album dotyka wielu problemów, od tych malutkich, jak różnice w zdaniach, po bardzo ważne, dotyczące poradzenia sobie w sytuacji bez wyjścia.

Komiks przeczytałem z ogromnym zaciekawieniem. Może wynika to z mojego zamiłowania do historii opowiadających o rozbitkach i ich poszukiwaniu rozwiązania beznadziejnej, wydawałoby się, sytuacji. Niby nieraz czytałem czy oglądałem film o podobnej tematyce, ale wydaje mi się, że przemawia do mnie sposób podania tej historii. Dialogi są dobrze napisane, kadry rozplanowane, a ostatnie kadry pozostawiają w czytelniku pewien niedosyt, gdyż większość wątków tkwi w zawieszeniu i niedpowiedzeniu. Czy będzie kontynuacja? Autorzy sugerują swoją narracją, że tak. Jednak nie zasmuciłbym się, gdyby opowieść zakończyła się tak, jak teraz, pozostawiając nas na pastwę domysłów i możliwych rozwiązań.

Oficyna Lost in Time po raz kolejny udowadnia, że ma ciekawy dobór tytułów, umie świetnie je wydać i przetłumaczyć. Arka to bardzo dobra lektura SF, którą serdecznie wam polecam.

arka

 

Tytuł: Arka

Autor: Romain Benassaya

Ilustracje: Joann Urgell

Wydawnictwo: Lost In Time

Liczba stron: 112

podsumowanie

Ocena
8.5

Komentarz

Rozbitkowie w kosmosie? To się nigdy nie starzeje.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Rozbitkowie w kosmosie? To się nigdy nie starzeje.SF w starym, dobrym stylu. „Arka” – recenzja komiksu