Relacja z Festiwalu Starfest

-

Falkon, czyli jedna z największych imprez około fantastycznych, odbywał się w Lublinie od 2000 roku. Ostatnia edycja miała miejsce trzy lata temu. Hala lubelskich targów dość długo była wyłączona z normalnej pracy. Jednak w tym roku to się zmieniło i w końcu miłośnicy fantastyki mogli spotkać się w Kozim Grodzie, ale na nieco innej imprezie, czyli Starfest.

Relacja z Festiwalu Starfest
Starfest
Pierwsza edycja

To pierwsza edycja tego festiwalu, który reklamowany był jako duchowy spadkobierca Falkonu. Impreza odbyła się w dniach 4-6 listopada na terenie lubelskich targów. Organizatorzy zapowiadali ponad czterysta wydarzeń związanych z szeroko pojętą fantastyką. Wśród gości Starfestu znalazły się takie osoby, jak Przemysław Kossakowski, Daniel Myśliwiec, Grupa Filmowa Darwin, Łukasz Orbitowski, Andrzej Pilipiuk, Jacek Komuda, Agnieszka Hałas i wiele innych. Program wydarzenia podzielony był na kilkanaście bloków: spotkań z twórcami, dyskusji i prelekcji popularnonaukowych, filmowo-serialowy, sceniczny, gier fabularnych, konkursów, Star Wars, kultury japońskiej, mangi i anime, gier karcianych i planszowych, gier komputerowych i konsolowych, warsztatów, technologiczny, wystawców i dziecięcy. Tabelka z konkretnymi wydarzeniami była bardzo podobna do tych, które widziałem przy okazji odwiedzania Falkonu… w 2005 roku. Zresztą organizatorzy dość długo jej nie publikowali, opierając marketing na ogólnikowych opisach i wymienianiu zaproszonych gwiazd. Na festiwalu spodziewano się około 8,5 tysiąca odwiedzających, czyli troszkę mniej niż miało to miejsca na ostatnim takim wydarzeniu w 2019 roku. 

Atrakcje festiwalu

Wiedziony ciekawością odwiedziłem Starfest w sobotę, na kiedy zaplanowano najwięcej atrakcji dla publiczności. Przed halami ustawiono kilka foodtrucków, ale przed głównymi drzwiami nie kłębił się tłum fantastów. Pomyślałem, że zapewne wszyscy już są w środku i korzystają z punktów programu. Po wejściu na hale okazało się, że impreza nie zgromadziła zapowiadanej liczby uczestników. Z łatwością poruszałem się po wydarzeniu, nie przeciskając się, nie czekając w kolejkach. Być może to kwestia terminu odbywania się festiwalu, wszak kilka dni wcześniej większość studentów udała się do domów z okazji Dnia Wszystkich Świętych. 

Jako pierwszą odwiedziłem część wystawców połączoną z pokazami i sceną. Tu królowały niewielkie stoiska z rękodziełem lub usługami. Szerokie przejścia, pozwalały na niespiesznie i bezproblemowe zapoznanie się z ich ofertą. Niestety na imprezie nie pojawiły się wydawnictwa książkowe, planszowe czy komputerowe. Wśród stoisk znajdowały się trzy sklepy oferujące RPG-i, puzzle, figurki i gry, jedno z produktami Funko. Jeśli ktoś nastawił się na zrobienie zakupów, mógł się mocno zdziwić i rozczarować, bo ta strefa, pomimo starań organizatorów, nie stała na najwyższym poziomie. 

Marta Kisiel – polska mistrzyni słowa

Zdecydowanie lepiej wyglądały wystawy, w szczególności obóz Star Wars czy pokaz starych pojazdów militarnych. Piękne eksponaty zajmowały sporą część hali wystawienniczej i przyciągały oko zarówno starszych, jak i młodszych odwiedzających. 

Następnie udałem się do najbardziej mnie interesującego pomieszczenia na imprezie, czyli do ogromnego games roomu. Rokrocznie podczas Falkonu to miejsce tętniło życiem. Z trudem można było znaleźć wolny stolik, a na graczy czekała ogromna kolekcja planszówek. Po wejściu na halę zobaczyłem garstkę osób korzystających z tej formy rozrywki. Puste miejsca, mało uczestników i dość ubogi wybór tytułów. W tym bloku zaplanowano kilka turniejów, ale na większość zapisywało się niewielu chętnych. Z przykrością patrzyłem na ten obrazek, bo moje doświadczenia podpowiadały mi, że to właśnie w tym miejscu impreza będzie tętniła życiem. W tej hali rozstawiono sprzęt komputerowy i tam widziałem sporo osób biorących udział w zabawach. 

Udało mi się też pójść na jedno ze spotkań autorskich, na którym Hubert Ronek i Jakub Syty opowiadali o kulisach powstawania ich wspólnego komiksu. Zdecydowanie to był najciekawszy punkt moich odwiedzin na Starfeście. 

Wrażenia

Starfest, mimo wysokich oczekiwań, nie dorósł do miana następcy Falkonu. Mam wrażenie, że impreza była przygotowana naprędce, nie otrzymała wystarczającego marketingu i organizatorzy liczyli, że uda im się wybić na dobrze znanej marce Falkonu. Z drugiej strony po blisko trzech latach niebytu cieszy fakt próbowania przywrócenia Lublina na mapę konwentową Polski. Z tego, co się dowiedziałem, w przyszłym roku planowane są obie imprezy. Mam nadzieję, że w sytuacji, kiedy będzie więcej czasu na przygotowania i zaplanowanie, ich jakość wzrośnie. Podsumowując, Starfest oceniam na tróję w skali ocen szkolnych.  

GrafikaStarFest

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu