Ręcznik, delfiny i ninja pisarstwo. „Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna” – recenzja książki

-

Wiele osób zna, słyszało albo oglądało Autostopem przez galaktykę – całkowicie nieprzewidywalny, pełen absurdów tekst kultury autorstwa nieprześcignionego mistrza logicznych wolt i tworzenia wymykających się naszemu postrzeganiu rzeczywistości związków przyczynowo-skutkowych. To również opowieść, która wpłynęła znacząco na twórców i twórczynie kultury popularnej. Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna to tom zawierający czwartą i piątą część Autostopem w swoim ostatnim, ilustrowanym przez Janusza Kapustę wydaniu od Zysku i Spółki.
Czy jedzie z nami pilot? Może się przydać

Artur Dent, którego możemy uważać albo za największego szczęściarza albo pechowca we wszechświecie, po długiej tułaczce w bezbrzeżnym kosmosie wraca na odbudowaną Ziemię. Po tym, jak jego rodzinną planetę zniszczono, aby można było puścić w jej miejscu galaktyczną autostradę, trzeba ją było odbudować z kopii zapasowej. Wszystko wydaje się z powrotem w miarę na miejscu – ludzie nadal są dziwni, dom znajduje się tam, gdzie był, a znajomi w pubie wciąż w nim są. Nikt nie pamięta, że został wysadzony w powietrze. Tylko… coś delfinów zabrakło. No i jest jeszcze Fennychurch, niesamowicie miła dziewczyna, która jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie zapomniała tego, co spotkało Ziemię. Tymczasem (a przynajmniej wszystko na to wskazuje, ale to kosmos i działo się gdzie indziej) autor niezwykle rozbudowanego, bogatego w anegdoty i zmyślenia hasła dotyczącego dobrze nam znanej trzeciej planety od Słońca i dobry przyjaciel Artura ma drobny problem. Wspaniałe miejsce pracy Forda Prefecta bowiem zostało wykupione i teraz nowi zarządzający chcą zaprowadzić porządek (na dodatek to Vogoni). I to taki, który zaprzecza wszystkim ideałom olewactwa i życia na koszt firmy zasadom redaktorów najsłynniejszego przewodnika we wszechświecie: Autostopem przez galaktykę. Zanim jednak cokolwiek zrobi z tym faktem – a kilka kroków już podjął i one się mogą dla niego bardzo źle skończyć – musi znaleźć Artura.

Co tu się, to ja nawet nie, ale jest fajnie

Opowiedzenie, nawet pokrótce, o tym, co dzieje się w poszczególnych częściach Autostopem przez galaktykę, przypomina węzeł gordyjski, którego przecięcie niczego nie da, ponieważ zrobiony jest ze słów, a nasz nóż z ołowiu. Douglas Adams miał niesamowity dar do tworzenia fascynujących, wciągających, nieprawdopodobnych światów, planet oraz opowieści, które wymykały się wszelkiej logice oraz przyczynowości.

Przypadkowy obserwator nie umiałby stwierdzić, czy Ford robił to, ponieważ był pijany, chory, czy samobójczo szalony, jednak w barze Pod Starym Różowym Psem na południowym krańcu Han Dold City nie było przypadkowych obserwatorów, ponieważ w miejscach takich jak to – jeśli chce się pozostać przy życiu – nie można sobie pozwolić na przypadkowe działanie. Wszyscy obserwatorzy byli wredni, wszystkowidzący, uzbrojeni po zęby i każdemu pulsowało boleśnie w głowie, więc kiedy widzieli coś, co im się nie podobało, robili szalone rzeczy (s.33).

Jednocześnie doskonale wyłapywał sprzeczności ludzkiego postępowania, myślenia czy emocji i serwował je w swoich tekstach z wielką ochotą:

Przez chwilę Robowi McKennie było miło. Chwilę lub dwie chwile później zrobiło mu się niemiło, że było mu miło. Potem zrobiło mu się miło, że zrobiło mu się niemiło, że było mu miło – i zadowolony pojechał dalej w noc (s. 23).

Pierwsza z zamieszczonych w tym tomie historii ukazała się pierwotnie w 1984 roku, a druga – w 1992, jednak pomimo swojego znaczącego wieku nie odczujemy tego zanadto. Dzieje się tak głównie dzięki niesamowitości kosmicznych cywilizacji oraz ras z jednej strony, a z drugiej dzięki temu, że ziemską codzienność Artura Douglas opisuje niesamowicie przyziemnie, koncentrując się na tych jej elementach, które są w dużej mierze ponadczasowe. Nowe technologie w końcu niekoniecznie wpłynęły na to, jak jedna osoba próbuje zaimponować innym przy piwie, prawda? Nie pomoże nam również wyjaśnić, co właściwie stało się z delfinami, gdyż zapewne ma to coś wspólnego ze zniszczeniem i odbudowaniem planety. Ale pewności mieć nie możemy. To kolejna cecha pisarstwa Adamsa – autor potrafił tak stworzyć swoje historie, że są z jednej strony bogate w szczegóły, posiadające rozbudowany świat przedstawiony, a z drugiej pomimo albo przez ten nadmiar szczegółów pozostawiają nas wciąż w niepewności, nie tylko co do tego, co się wydarzy, ale o czym właśnie przeczytaliśmy. W pewnym momencie musimy zaufać autorowi, że on panuje nad tym, co tworzy i po prostu pozwolić się mu prowadzić przez kolejne przygody Artura i Forda, inaczej możemy mieć spore problemy z połapaniem się w zależnościach oraz wewnętrznej logice, nawet jeśli będziemy rysować na boku wykresy, wykresy wykresów i wykresy do wykresów wykresów.

Kosmiczny rollercoaster

Nie da się opowiedzieć, o czym dokładnie opowiada i Cześć, dzięki za ryby, i W zasadzie niegroźna. Mogę za to z ręką na sercu powiedzieć, że obie te powieści są popisem wyobraźni, sprawnego pióra oraz setnego poziomu opanowania chaosu, które posiadał Douglas Adams. Z porównywalnym przekonaniem mogę polecić ją wszystkim fanom fantastyki, dobrej oraz niecodziennej literatury. Tylko pamiętajcie zabrać ze sobą w tę drogę ręcznik. Na pewno się przyda.

Ręcznik, delfiny i ninja pisarstwo. „Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna” – recenzja książkiTytuł: Cześć, I dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna

Autor: Douglas Adams

Liczba stron: 653

Wydawnictwo: Zysk i Spółka

ISBN: 9788381164276

podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

Zanim wyruszysz w drogę, zabierz ręcznik. Zawsze się przyda na wyjeździe – a przynajmniej o tym przekonał się Artur Dent oraz jego przyjaciele. Przy okazji przydadzą się umiejętności kreatywnego zdobywania transportu oraz księgowości. Douglas Adams w dwóch ostatnich częściach Autostopem zabiera nas na przejażdżkę równie pokręconą co Droga Mleczna i pełną wrażeń jak przejażdżka rollercoasterem (niekoniecznie ziemskim). Warto przeczytać.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Zanim wyruszysz w drogę, zabierz ręcznik. Zawsze się przyda na wyjeździe – a przynajmniej o tym przekonał się Artur Dent oraz jego przyjaciele. Przy okazji przydadzą się umiejętności kreatywnego zdobywania transportu oraz księgowości. Douglas Adams w dwóch ostatnich częściach Autostopem zabiera nas na przejażdżkę równie pokręconą co Droga Mleczna i pełną wrażeń jak przejażdżka rollercoasterem (niekoniecznie ziemskim). Warto przeczytać.Ręcznik, delfiny i ninja pisarstwo. „Cześć, i dzięki za ryby. W zasadzie niegroźna” – recenzja książki