Piękno, które zwodzi. „The Sojourn” – recenzja gry

-

Obraz – środek, z którego korzysta wiele różnych branży w celu pozyskania klienta. Nie zdziwię nikogo stwierdzeniem, że jest niezwykle ważnym elementem w branży gamingowej i gdy zobaczycie screeny z gry, którą dzisiaj chcę omówić, z pewnością zrozumiecie, dlaczego właśnie od tego hasła zaczynam. Tak, skusiła mnie obłędna grafika w ślicznych kolorach i zrzuty ekranu przedstawiające przepiękne krajobrazy w pastelach. I niestety – tak, poczułam się rozczarowana , w dodatku już w ciągu pierwszej godziny gry.
Piękny mózg i magia myślenia

Sojourn jest grą logiczną, w której musimy rozwiązywać zagadki. Każda kolejna opiera się na elemencie poznanym już w poprzedniej, ale z jakimś twistem, utrudnieniem lub dodatkiem wprowadzonym do nowego zadania. Zbiór takich wyzwań buduje etap, zaś cała gra składa się z czterech części. Rozwiązując kolejne zagadki, powoli poznajemy historię pewnej rodziny oraz społeczeństwa, których życie jest pozbawione barw i pięknych widoków. To wszystko przez opaski na oczach, które zmuszeni są nosić. Dlaczego? Tego nie zdradzę, lecz wiedzcie, że jest to jedna z największych tajemnic tej gry, która nurtuje już od pierwszych minut rozgrywki. Szczególnie że historia ta schowana jest w zwykłych rzeźbach, ukazujących ludzkie sylwetki w konkretnych pozach lub jakby złapane w środku ruchu.

Przez kolejne etapy prowadzą nas małe unoszące się w powietrzu światełka. Początkowo wskazują drogę przez ciemne korytarze i kierują do drzwi otwierających kolejne etapy. Później, zależnie od krainy, którą właśnie przemierzamy, mogą już tylko pokazywać nam punkt, do którego powinniśmy dotrzeć albo też czasem podświetlać niektóre szczegóły.

Piękno, które zwodzi. „The Sojourn” – recenzja gry
Screen z gry
Logika czy powtarzanie tego samego?

Zdaję sobie sprawę, że głównym elementem tej gry mają być zagadki logiczne, których trudność stale wzrasta. Poznajemy nowy element, zostaje od zmiksowany z wcześniejszymi, raz w łatwiejszym, raz w trudniejszym wariancie…i dostajemy kolejny. I tak w kółko. W międzyczasie co ileś plansz dostajemy małe skrawki historii w postaci posągów ludzi w różnych pozach i relacjach, a to wszystko opatrzone przepiękną grafiką, przywodzącą na myśl baśń. Obserwujemy dorastanie dziecka i jego życie z dwojgiem rodziców. Oni mają opaski na oczach, ono nie… do czasu. Dorośli z opaskami muszą uniżać się przed tymi bez. Jakie to ma znaczenie? Tego dowiecie się tylko, grając w grę… Tylko zastanówcie się, czy nie lepiej poczekać na jakąś promocję – ja z pewnością żałowałabym wydania 89 złotych na tę produkcję, ale za 50 byłaby już do przełknięcia.

Tak, przyznam, że przez pierwsze pół godziny grania czułam się omamiona – stylistyką gry i historią budowaną przez kamienne figury, mimo że gdy to piszę, wciąż uważam ją za niewyjaśnioną w pełni. Jednak już przed upływem pierwszej godziny czułam się znudzona i wręcz zmęczona rozwiązywaniem ciągle tak podobnych do siebie zagadek. Powtarzalne schematy nużyły – np. ciągłe bawienie się figurą, która odblokowywała przejścia lub pozwalała wyrobić się w czasie trwania jakiegoś czaru z wykonaniem konkretnego zadania. Dotarłam nawet do momentu, gdzie na widok tego elementu na kolejnych planszach dosłownie mówiłam do siebie (na głos!): Kobieto, po co ci to było?!. Mimo to uważam, że gra może znaleźć wielu fanów, gdyż takie stopniowanie trudności jest pomocne dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z grami logicznymi i wybiorą The Sojourn jak swój pierwszy tytuł.

Piękno, które zwodzi. „The Sojourn” – recenzja gry
Screen z gry

Grałam już tylko po to, by poznać do końca historię posągów. I dla podziwiania grafiki rodem z krainy snów. 

Baśniowa grafika i niesamowity soundtrack

Ach, te piękne pastele. Ach, te cudowne krajobrazy. Ach, gdyby tylko grafika była tym, co jest najważniejsze w grze, ale jednak trudno, by obraz ratował brak wciągającego gameplayu i powtarzające się schematy rozwiązywania zagadek. Przestaw pomnik, otwórz bramę, wejdź do świata cieni, by uaktywnić specjalne moce… i tak w kółko. Fakt, miło się to wszystko śledzi pod względem wizualnym. Chapeau-bas dla grafików! Początkowo czułam się, jakbym wędrowała przez krainę rodem z baśni z dzieciństwa lub z marzeń sennych o wróżkach. W kolejnych etapach, mimo zmiany klimatu i otoczenia, wciąż ekscytowałam się widokami i grafiką. Gdyby tylko zagadki miały coś więcej w sobie i dogoniły jakością grafikę…

Obraz to jednak nie wszystko. Podczas rozgrywki towarzyszy nam również przepiękna muzyka. Zależnie od tego, czy przemierzamy krainy rodem z przyjemnego snu, czy też wchodzimy do świata ciemności, muzyka i efekty dźwiękowe ulegają zmianie i urzeczywistniają rozgrywkę. Sprawiają, że tym łatwiej się wciągnąć i zorientować, kiedy osiągnęliśmy zamierzony efekt. Za soundtrack więc duży plus.

Piękno, które zwodzi. „The Sojourn” – recenzja gry
Screen z gry
Zawód grą tak duży jak zachwyt nad grafiką

Podsumowując, The Sojourn jest grą dla miłośników gatunku, które nie potrzebują nic więcej poza zagadkami logicznymi i którym wystarczy wzrost poziomu trudności kosztem braku zróżnicowania. Jak dla mnie, screeny mamią piękną grafiką, ale przy tak nużącej rozgrywce wiele osób może być podobnie zawiedzionych jak ja.

Piękno, które zwodzi. „The Sojourn” – recenzja gry

  • Obłędna baśniowa grafika,
  • Piękny soundtrack.

 

 

Piękno, które zwodzi. „The Sojourn” – recenzja gry

  • Powtarzalność i schematyczność zagadek,
  • Brak zróżnicowania kolejnych łamigłówek.

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Piękna grafika przegrywa z powtarzalnością zagadek. Tylko dla miłośników gatunku.
Natalia Pych
Natalia Pych
Z wykształcenia fizjoterapeutka, z zawodu - social media manager, zaś na co dzień pasjonuje się tańcem i kinem indyjskim. Zbiera figurki Funko POP, sprawdza kolejne gry komputerowe... i tonie w książkach. Dosłownie. Wolne chwile spędza z Netflixem, na zabawie z psem o imieniu Henio oraz na nauce fotografii i obróbki graficznej.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Piękna grafika przegrywa z powtarzalnością zagadek. Tylko dla miłośników gatunku.Piękno, które zwodzi. „The Sojourn” – recenzja gry