Pięć powodów, dlaczego warto przeczytać książki o Jakubie Wędrowyczu

-

Pierwszy raz spotkałam się z Jakubem Wędrowyczem jeszcze w liceum. I już wtedy wiedziałam, że nasza znajomość nie zakończy się na pierwszym tomie. Kolejne książki z cyklu kupowałam i pochłaniałam tuż po premierach. I zawsze chciałam więcej. Kulminacją mojej miłości do Wędrowycza było spotkanie z  autorem, Andrzejem Pilipiukiem, jeszcze przed wyjście na rynek Karpie Bijem, gdzie miałam okazję porozmawiać z nim o kobietach Jakuba. A dziś, po prawie dziesięciu latach tej szalonej przygody, zamierzam przekonać was, że po książki o polskim egzorcyście-amatorze naprawdę warto sięgnąć!

Ale w sumie kim jest Jakub?

Jeszcze tylko słowem wstępu – kto to w ogóle jest Jakub Wędrowycz? Już tłumaczę. Wyobraźcie sobie wieś na wschodzie Polski. Taką, do której nie dojeżdża autobus, a najbliższy sklep jest wiele kilometrów dalej. Gdzie stoi tylko kilka domów i knajpa, a każdy zna każdego. Ta wieś nazywa się Wojsławice i leży na drodze do Chełma. Otóż w tej radosnej mieścinie jest pewne zaniedbane gospodarstwo z pewnym mocno wstawionym właścicielem, który w wolnym czasie zbiera śliwki do kolejnego zacieru na bimber. I to on nazywa się Jakub Wędrowycz. Niemalże stuletni bimbrownik i alkoholik, a w wolnych chwilach egzorcysta-amator. A siedzący obok niego mężczyzna w mundurze to Semen – jego kompan w szalonych przygodach, mających na celu ratowanie świata i ludzi.

Pięć powodów, dlaczego warto zapoznać się z historiami o Jakubie Wędrowyczu

Fascynujące przygody

Wyobraźcie sobie najbardziej szaloną historię albo najdziwniejszy sposób, w jaki można uratować świat. Jakub już to zrobił. Tropił wampiry, odwiedził Piekło, handlował z Rosjanami, decydował o losach wojny, egzorcyzmował budynki i ludzi, wskrzeszał dinozaury. Ale to jedynie ułamek jego możliwości. Przygody tej nietuzinkowej pary, bo Jakub prawie zawsze przeżywa je ze swoim przyjacielem Semenem, są tak mocno oderwane od rzeczywistości, że jestem pewna, że gdybym opisała wam kilka, to z nigdy byście w nie nie uwierzyli. Jednak mogę Wam też obiecać, że uśmiejecie się przy nich do łez, a nawet czasem wzruszycie, pokiwacie głową ze zrozumieniem nad trudnościami tego świata i będziecie się świetnie bawić. I mimo że bywają trochę nielogiczne, a nawet naciągane do granic absurdu i zakrapiane bimbrem, to Jakubowi bez mrugnięcia okiem naprawdę wiele wybacamć.

Jakubie Wędrowyczu
okładka książki „Karpie bijem” Fabryka Słów
Jakub jako postać

Andrzej Pilipiuk stworzył postać naprawdę wielowymiarową. Z jednej strony Jakub to prosty menel, alkoholik, skupiający się na przyziemnych przyjemnościach i czerpiący radość z łamania prawa. Do szczęścia wystarczy mu domowej roboty bimber, przekąska ze słoniny i kawałek siennika do spania. Nie oczekuje wiele. Jego życie jest nieskomplikowane i gdy spojrzymy na nie z perspektywy współczesnego, pędzącego świata, całkiem piękne. Jednocześnie jednak Jakub to niesamowicie zaradny, inteligentny i sprytny człowiek. Umie zrobić coś z niczego, logiczne myślenie ma opanowane do perfekcji, a jego zdolność do dopasowywania się do okoliczności i osób jest godna podziwu. To człowiek, od którego naprawdę można się wiele nauczyć.

Czarny humor wylewa się z butelki

Jeśli jesteście fanami niewybrednych, może nawet brutalnych i ostrych żartów, to humor Jakuba i jego kompanów  z pewnością przypadnie wam do gustu. Ich docinki, nie zawsze są na miejscu, a czasem wydają się wręcz idiotyczne, cyniczne, a nawet rubaszne, ale za każdym razem bawią tak samo. Sprawiają, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy od pierwszej do ostatniej strony. Cały świat, który kreuje nam Pilipiuk jest tak mocno przerysowany i groteskowy, że nie będziemy w stanie zachować spokoju, czytając. To polska wieś w swoim najgorszym, a jednocześnie najlepszym wydaniu. Gumofilce, pędzenie bimbru, zaściankowość, strach przed obcymi wyrażony gonieniem ich z widłami, a z drugiej strony skupienie się na rodzinie, funkcjonowanie według praw natury i docenienie życia w spokoju i ciszy. Każdy z mieszkańców wsi ma nie tylko własne zdanie, ale też swoje mocne cechy charakterystyczne i nie da się go z nikim pomylić. Dodatkowo to wszystko, ten cały szalony świat, jest opisany tak lekkim i przyjemnym językiem, że przez cykl się wręcz płynie. A wybuchy głośnego śmiechu są gwarantowane!

Nawiązania historyczne i śmieszne anegdotki

Zarówno Jakub, jak i Semen mają dużą wiedzą historyczną, którą chętnie dzielą się między sobą oraz z czytelnikiem. Nazwiska, bitwy, daty, zwłaszcza te dotyczące Rosji i wojny, przeplatają się przez wszystkie ich przygody. Część zmyślona, część prawdziwa. Natomiast każda z nich opowiedziana jest w taki sposób, że chcemy ochotę dowiedzieć się o nich o wiele więcej. Wspominają wydarzenia, które przeżyli i które miały na nich duży wpływ. To one sprawiły, że są, kim są. Takie wspominki stają się też świetnym punktem wyjścia do ich przygód. Dzięki nim dowiadujemy się prawdziwej historii o Wandzie, co nie chciała Niemca; dlaczego Semen jest wiecznie stary; czemu przed otwarciem hotelu warto wcześniej w jakimś być oraz po co powinniśmy uważać, czego sobie życzymy. Mnie ich historie zachęciły do poznania na przykład: życiorysu Rasputina, o którym pierwszy raz „usłyszałam” właśnie od Semena.

Bo Jakub żyje w każdym z nas

Jakub to postać, którą albo się nienawidzi, albo się kocha. Nie ma nic pomiędzy. Spotkałam się z głosami, że cykl o Wędrowyczu jest głupi, infantylny i przeznaczony dla ludzi o niskim poziomie kultury. Całkowicie się z tym nie zgadzam. Choć rzeczywiście, analizując jedynie wierzchnią warstwę powieści, dostajemy prostą, może lekko nieprzewidywalną historię o starym bimbrowniku, który razem z przyjacielem ma wiele pijackich przygód. Ale gdy tylko sięgniemy trochę głębiej, widzimy nawiązania do innych dzieł kultury, masę odniesień do historii oraz, co najciekawsze, obserwujemy, jak zmienia się polski naród na przestrzeni lat. Ile przemian w nim zachodzi. Początek cyku ma miejsce w latach 90. XXwieku. Finalnie dochodzimy powoli do czasów współczesnych. Pojawiają się komórki, Internet, nowe technologie i kolejne problemy.  Dla mnie Jakub, jego kompani i wioska, w której mieszka, to świetnie odzwierciedlone polskie społeczeństwo – pełne lęku przed nieznanym, obcym; mocno zakorzenione w tym, co znane, tradycyjne i bezpieczne. Niepewne przyszłości, z wahaniem podchodzące do nowinek technicznych, ale też wracające do dumy i chluby dawnych lat i wygranych wojen. Żyjące tym, co było, i bojące się tego, co będzie. To społeczeństwo, które będzie wspominało potyczki z zaborcami i wychwalało swoje możliwości, ale w nowym, nieznanym im świecie poczuje się zagubione i przerażone. A Pilipiuk uczy nas śmiać się z nas samych i z naszych ułomności.

Zaskakujące, zabawne i nieprzewidywalne. Dokładnie tak można by określić przygody Jakuba. Nie będziemy się z nim nudzić i choć wiem, że nie każdy go polubi, to wierzę, że przynajmniej zachęciłam was do wpisania jego nazwiska w Google. Sprawdźcie, przeczytajcie pierwszy tom albo chociaż jego z opowiadań. Dajcie mu szansę i wierzę, że tego nie pożałujecie!

I tu mam dla was niespodziankę – JAKUB POWRACA! Już w listopadzie możemy spodziewać się najnowszego tomu z serii o Wędrowyczu. Faceci w gumofilcach pojawią się na księgarskich półkach dokładnie 22 listopada!

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu