Opowiadanie baśni to też sztuka. „Bajarka opowiada” – recenzja ksiażki

-

Kiedy nie ma się własnych dzieci, a samemu dawno przekroczyło się wiek, kiedy czytało się baśnie, trudno do nich wracać. Bo, wbrew pozorom, to gatunek bardzo wymagający, nie tylko od czytelnika, ale przede wszystkim od opowiadającego.
Najpiękniejszy zestaw

Przyznaję się, że nigdy nie miałam w ręce książki Bajarka opowiada. W moim domu królowały raczej bajki Jeana de La Fontaine i baśnie braci Grimm. Nie dane mi było zatknąć się z tymi, które w swoim zbiorze umieściła Maria Niklewiczowa, nazywająca sama siebie bajarką Marianną. Dlatego też podchodziłam trochę sceptycznie do tego wydania, notabene wznowionego. Książka ukazała się pierwszy raz na rynku w 1959 roku i rozeszła się jak świeże bułeczki. Ta sama sytuacja powtarzała się z każdym dodrukiem i reedycją. Aż wreszcie ostatnia wersja trafiła w moje ręce, spod patronatu Wydawnictwa Zysk i S-ka. I jest to książka piękna.

Za ilustracje odpowiada Maria Orłowska-Gabryś, więc są to oryginalne grafiki z pierwszego wydania, co nadaje temu tomowi specyficznego klimatu.

Dodatkowo oprawa jest twarda, więc zahacza o niezniszczalność, zwłaszcza, że tomiszcze ma prawie 500 stron.

Baśniowy kalejdoskop

Środek jest niezmienny od lat – te same baśnie, zebrane przez Niklewiczową, zredagowane i absolutnie wspaniałe. Mamy tu teksty  nie tylko z terenów Polski, ale także z Kazachstanu, Rumunii, Grecji, Chin czy nawet odległej Afryki. Dzięki temu poznajemy cały szereg  znanych nam już motywów, które autorzy od wieków wykorzystywali w swoich opowieściach, lecz możemy eksplorować nowe, mniej popularne, a przez to ciekawsze. Ale tym, co mnie urzekło, poza samymi opowieściami, jest dodatkowy rozdział na samym końcu – dotyczący tego jak opowiadać baśnie.

Bajarka Marianna tłumaczy, jak powinno się czytać i dobierać odpowiednie teksty oraz zaciekawić młodego człowieka tym, co mamy mu do przekazania. I choć jej rady teoretycznie dotyczą stricte baśni to myślę, że spokojnie każdy rodzic może spróbować zastosować je w życiu codziennym.

Niklewiczowa traktuje swojego czytelnika jak równego sobie i choćby dlatego warto wziąć Bajarkę… do rąk i spróbować przenieść się w inne czasy, do innych światów.

Oczywiście, że baśnie bywają moralizatorskie, czasem przewidywalne, zwłaszcza dla dorosłego, ale niosą ze sobą wartości zupełnie uniwersalne. A cytując klasyka – wszyscy lubimy piosenki, które znamy.

Wydaje mi się, że Bajarka… jest nie tylko pozycją potrzebną w każdym domu, ale też świetnym powodem i argumentem do spędzenia razem czasu, tych kilku minut codziennego czytania i wprowadzenia dziecka w magiczny świat książek.

 

Opowiadanie baśni to też sztuka. „Bajarka opowiada” – recenzja ksiażki

 

Tytuł: Bajarka opowiada. Zbiór baśni z całego świata

Autorka: Maria Niklewiczowa

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 516

ISBN: 978-83-8116-294-4

Ania Minge
Ania Minge
Lubię leżeć i książki. Jak dorosnę to zostanę Rory Gilmore. Albo Lorelai, zależy jak mi się życie ułoży.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu