Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Strażnik Miecza do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka
Cassandra Clare znana jest z opowieści osadzonych w uniwersum Nocnych Łowców. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat ukazało się kilkadziesiąt książek jej autorstwa, które zabierały czytelników do świata Nefilim. Tym razem jednak twórczyni stworzyła historię odmienną; fantasy niepowiązane z kultową serią. Jak Clare wypada w całkowicie nowym wydaniu?
Gdy pewnego dnia do sierocińca przychodzi kapitan Szwadronu Strzały, życie Kela zmienia się bezpowrotnie. Od tego momentu chłopiec zostaje zatrudniony w pałacu jako Strażnik Miecza – opiekun i obrońca księcia, który w niebezpiecznych sytuacjach zastępuje następcę tronu. Kel dorastał z Conorem, dlatego jest pewien, że teraz, w wieku dwudziestu trzech lat, może mu zaufać bezgranicznie. Niespodziewanie jednak wiara ta zostaje wystawiona na próbę.
Fantasy polecane przez innych
Do sięgnięcia po Strażnika Miecza zachęcało nie tylko nazwisko Cassandry Clare, lecz także rekomendacje dwóch autorów potrafiących stworzyć dobrą fantastykę – Leigh Bardugo oraz George’a R.R. Martina. Okazało się jednak, że choć powieść reklamują twórcy fantasty, których cenię, nie mogę napisać, iż najnowsza książka serii Clare znajduje się na tym samym poziomie co ich. Nie mogę również stwierdzić, że jest to znana dobrze autorka w nieznanym wydaniu. Sytuacja wygląda wręcz przeciwnie.
Cassandra Clare chciała stworzyć świat, w którym dochodzi do zderzenia króla ze Wzgórza oraz władcy półświatka, Króla Szmaciarza. Po tego typu rzeczywistości czytelnik nie spodziewa się jednoznacznych rozwiązań czy czarno-białych postaci. W takim świecie zazwyczaj królują odcienie szarości. Jest on jakby brudny; pełen kłamstw i obłudy. Tego jednak u autorki nie znajdziemy. Strażnik Miecza w gruncie rzeczy jest bardzo prostolinijny pod każdym względem. I niestety ogromnie przypomina pozostałe książki autorki.
Nowy świat, stara Clare
Powieść jest wprowadzeniem do całkowicie nowej rzeczywistości, zawierającej jedynie odrobię magii. W świecie tym króluje dworska polityka. Autorka od samego początku stara się wprowadzać kolejne wątki rozwijające fabułę. Jednocześnie po przeczytaniu całości pojawia się myśl, że bardzo mało wiadomo o świecie przedstawionym. Jest to rzeczywistość mająca ogromny potencjał, a jednak Clare z tego nie korzysta. Z krótkich fragmentów między rozdziałami dowiadujemy się o historii magii, ale nie są to informacje wystarczające. Brakuje backgroundu; Clare nie pozwala czytelnikom na poznanie tej rzeczywistości, ten jedynie towarzyszy postaciom, które z każdą kolejną stroną stają się coraz bardziej bezbarwne.
Kel jest tym typowym bohaterem z pogranicza. Nie należy ani do pięknego świata arystokratów, ani do brutalnej rzeczywistości ulic. Jednocześnie jednak wiemy o nim niewiele ponad to. Z jednej strony jest lojalny wobec Conora, z drugiej – wystarczy chwila, by zwątpił w nie tyle podopiecznego, ile przyjaciela. To dorosły mężczyzna, a jednak zachowuje się jak dziecko. Ogromnie kojarzy mi się z innymi nastoletnimi bohaterami wykreowanymi przez Clare w jej kultowej serii.
Podobne odczucia miałam w przypadku pozostałych bohaterów. Żaden mnie nie ujął ani nie zaintrygował. Postacie takie jak Conor czy Lin były zbyt papierowe, a o Królu Szmaciarzy, Ji-An czy Jolivecie wiedzieliśmy zbyt mało. Ciekawie mogłaby wypaść „świta” Conora – jego najbliżsi, poza Kelem, przyjaciele, jednak oni również często zostali sprowadzeni do imion i przypisanej jednej cechy podstawowej.
Fajna rozrywka dla niewymagających
Nie twierdzę jednak, że jest to całkowicie zły tytuł. Ma trochę zalet, w tym styl, dzięki któremu jedynie kilka godzin zajmuje zapoznanie się z ponad siedmiusetstronicową książką. Ponadto sam pomysł na historię ma potencjał i potrafi po prostu wciągnąć. Mimo dość przewidywalnych i schematycznych rozwiązań, podczas czytania książki można się naprawdę świetnie bawić i zapewne niejednej osobie opowieść ta spodoba się.
Cassandra Clare stworzyła powieść w gruncie rzeczy podobną do pozostałych przez nią napisanych. Gdyby zdecydowała się na kolejną książkę dla młodzieży, mógłby to być dość dobry tytuł, jednak jako fantasy dla starszych odbiorców Strażnik Miecza nie sprawdza się. Jest zbyt prosty i naiwny. W brutalnym świecie zbyt mało znajdujemy tej wymaganej brutalności, system magiczny zaś został za mało rozwinięty. Niemniej jestem pewna, że znajdą się czytelnicy, zwłaszcza miłośnicy twórczości autorki, którzy z czystą przyjemnością przeczytają książkę.
Tytuł: Strażnik miecza
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 728
ISBN: 9788383350790