Od czego nie zaczynać czytania książek Philipa K. Dicka?

-

Autor Blade Runnera był niezwykle płodny, stworzył czterdzieści pięć powieści oraz ogromną liczbę (sto dwadzieścia) opowiadań. W Polsce od kilku lat Rebis wznawia i systematycznie wydaje kolejne dzieła Philipa K. Dicka.

Philip Kindred Dick był znany z tego, że zacierał granice między światem realnym a wyobrażonym, teraźniejszością i przyszłością, a w jego książkach uderzały czytelnika wizje zagład ekologicznych, zbuntowanych robotów, utylitarnych rządów i ataków jednej cywilizacji na drugą. I z tego, że potrafił pisać hurtowo, bo za każde słowo otrzymywał dwa amerykańskie centy. Efektem tego była bardzo zróżnicowana pod względem tematyki, jakości i stylistyki twórczość science-fiction, a fabuła o drugorzędny, wręcz znaczeniu, bo teksty stawiały ważne pytania o sens naszej egzystencji w kosmicznym chaosie.

Sięgając po prozę autora Człowieka z Wysokiego Zamku, trzeba mieć na uwadze, iż Dick był bardzo specyficznym pisarzem: jego dzieła powstające pod wpływem środków odurzających i ogromnych ilości alkoholu, są przesiąknięte różnego rodzaju obsesjami, rozważaniami psychologicznymi, pytaniami o realność naszego świata i naturę człowieka. Wiele z jego książek to prawdziwe perełki, jak chociażby Ubik, Płyńcie łzy moje, rzekł policjant, Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?, Valis, Boża inwazja, Trzy stygmaty Palmera Eldritcha.

Mistrz żyjący we własnym świecie

Do książek Dicka nie sposób podejść w lekki i łatwy sposób. Zdecydowana większość jego dzieł wymaga znajomości różnych kultur, systemów religijnych oraz filozoficznych. Co ciekawe, mimo ogromnej wiedzy i niewątpliwego talentu, Amerykanin przechodził kryzys za kryzysem, jego osobowość tworzyły jaźń depresyjna i twórcza, pisał nocami i tworzył niewiarygodne sfery, lecz nie radził sobie z kontaktem ze światem zewnętrznym.

W filmie dokumentalnym Światy Philipa K. Dicka (Planete, 2015) przedstawiono tezę, że na czterdzieści pięć powieści aż trzydzieści pięć jest genialnych i to naprawdę dobry wynik, ale nie wskazano tych nieco mniej udanych.

A wrażenia wizualne? Dotychczas najładniejsze i najbardziej schludnie zaprezentowane pod względem wizualnym są dzieła markowane logiem Rebisu, biorąc pod uwagę średniej klasy publikacje od wydawnictwa Prószyński i S-ka oraz koszmarki od wydawnictwa Amber. Mimo wszystko i tak lepsze niż pierwsze, amerykańskie wydania (na najtańszym papierze, z potworami atakującymi roznegliżowane kobiety). Piękno zamknięte w  najgorszej z możliwych form.

Jeśli jednak sięgniemy po te słabsze, to zamiast cudownych wizji geniusza będziemy mieć do czynienia z chorymi abstrakcjami spaczonego umysłu opętanego przez lęki i przesiąkniętego strachem. Twórczość autora Cudownej broni jest miejscami niezrozumiała, przewidywalna i banalna, czasami nawet można odnieść wrażenie, że pisarz to podrzędny gryzipiórek lub osoba chora psychicznie. Dlaczego? Na niekorzyść P.K. Dicka świadczą chociażby poniższe tytuły.

Najgorsze z najlepszych

Lojalnie ostrzegam: nie czytałam wszystkiego spod pióra autora, może się okazać, że gdzieś jest coś znacznie gorszego niż poniższe pozycje. Zresztą nie są one złe, lecz po prostu biorąc pod uwagę całość dorobku pisarza, lecz zwyczajnie przeciętne.

Inwazja z Ganimedesa

Bardzo przeciętna powieść, która może zniechęcić do dalszych literackich przygód z prozą Dicka. Inwazja obcych przeplata się z problemami czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Mamy tu bohaterów nudnych, nijakich, bez polotu, a przewidywalne zakończenie, sporo podobieństw fabularnych do Człowieka z Wysokiego Zamku i niedopracowanie wielu wątków sprawia, że szybko (i słusznie) zapomina się historii. Książka mocno naznaczona czasami, w jakich pisał Dick, przez co dziś nieco trąci myszką.

Słoneczna loteria

Przyszłość, w której ludzkość oszalała, bo wszystko, od luksusowych artykułów po dzierżenie władzy, można wylosować w ramach tak zwanej słonecznej loterii. Kawałek papierka umożliwia nawet stanie się aktualnym zarządcą świata (Lotermistrz), z jednym zastrzeżeniem: ostatni ustąpił i przysługuje mu prawo jednej, legalnej próby zamordowania nowo wybranego następcy. To pierwsza opublikowana powieść Dicka, z bardzo ciekawym pomysłem i słabą realizacją. Mamy tu do czynienia z cechami charakterystycznymi dla prozy Dicka: niekontrolowany przez nikogo system, lustracja obywateli, usuwanie niewygodnych jednostek, androidy nie do odróżnienia od ludzi, jednak w oprawie zbyt dużej liczby bohaterów i naiwności świata przedstawionego. Wyszło naprawdę przeciętnie.

Inna Ziemia

Nie wiem, czym kierował się Dick, tworząc ten literacki koszmarek. Jedynie trudności finansowe są możliwym usprawiedliwieniem istnienia tej historii. Mamy 2080 rok, przeludnioną planetę i problem wybudzenia zahibernowanych ludzi, którzy liczyli, że po ocuceniu dostaną szansę zamieszkania na innej planecie. Żeby było jeszcze bardziej ponuro, to książka koncentruje się wokół prowadzenia kampanii prezydenckiej w USA, a nie na kryzysie społecznym. Denerwuje infantylność bohaterów, im dalej, tym powieść staje się jakąś abstrakcją, słaby język oraz żenujący finał sprawiają, iż chce się o niej jak najszybciej zapomnieć.

Humpty Dumpty w Oakland

Moim zdaniem najgorsza powieść Dicka. Książka, przed jaką wydawcy bronili się rękami i nogami, byle tylko jej nie wydać. Gorzka opowieść o losach dwóch facetów z branży motoryzacyjnej (sprzedawcy i mechanika), którym po prostu nie wyszło w życiu. Książka bardzo nietypowa, bo traktująca o losach Amerykanów mieszkających na przedmieściu na przełomie lat 50. i 60. XX wieku i o tym, co pieniądze są w stanie zrobić z dwóch neurotyków. Obyczajówka, pozbawiona jakichkolwiek elementów charakterystycznych dla prozy Dicka, którą zwyczajnie źle się czyta.

Patrycja Wieleba
Patrycja Wielebahttps://portafortunas.pl/
Herbatoholiczka, miłośniczka prozy Philipa K. Dicka, absolutnie zakochana w bajkach Disney'a. Fanatyczka kotów, zakochana w Deanie Winchesterze i Thorze, bierze kąpiele do soundtracka Władcy Pierścieni i próbuje rozgryźć walkę na miecze w Wiedźminie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu