Obcy atakują, a może to jednak ludzie? „Zostaw świat za sobą” – recenzja filmu

-

Ciągle rozwijająca się technologia sprawia, że świat coraz szybciej się zmienia, jednak nie każda nowość jest dobra dla wszystkich. Często trudno  nadążyć za pojawiającymi się nowinkami, człowiek odnosi wrażenie, iż nie ma czasu na odpoczynek, złapanie oddechu i chwilową zadumę, ponieważ kiedy zatrzyma się, wtedy przegapi bardzo wiele i zostanie w tyle. Jednak ciągłe zmiany mogą również wpływać destrukcyjnie na społeczeństwo, ponieważ rzeczywistość chyli się ku upadkowi. Powstało bardzo dużo wizji tego, jak będzie wyglądać codzienność za chwilę, za naście czy nawet dziesiątki lat.

I co tu się dzieje?

Najnowsza produkcja od Sama Esmaila, który jest odpowiedzialny między innymi za tytuł Mr. Robot czy Homecoming, przedstawia wizję końca świata. Obraz reżysera został oparty na książce Rumaana Alama o tym samym tytule co film, czyli Zostaw świat za sobą.

Amanda i Clay Sandfordowie to małżeństwo z Nowego Jorku, które postanawia wraz z nastoletnimi dziećmi uciec na tydzień z miejskiego zgiełku do dość odludnego zakątka Long Island. Wynajmują przepiękny dom, będący jest niejako spełnieniem ich marzeń. Jednak sielanka kończy się, kiedy technologia zaczyna wariować, rodzina  zostaje odcięta od świata. Nieoczekiwanie pojawia się G.H. Scott wraz z córką, właściciel domu, który informuje wynajmujących o chaosie panującym w mieście. Wspólnie będą musieli przeżyć i odnaleźć się w nowej rzeczywistości, tylko czy im się to uda?

Czy coś zmienili?

Z racji tego, iż produkcja jest oparta na książce, to warto nadmienić, że obraz nieco odbiega od pierwowzoru. Przede wszystkim różne są zakończenia, mimo że w obu przypadkach są one otwarte, dając możliwość kontynuacji, co byłoby to na pewno ciekawym pomysłem. Do tego film jest nastawiony bardziej na widowiskowe momenty, pełniejszą akcję, a nie skupia się tylko na bohaterach.

Trzeba przyznać, że Zostaw świat za sobą rozpoczyna się jak film familyjny, z sielankowym wyjazdem za miasto. Ot szczęśliwa rodzina, która potrzebuje trochę odetchnąć. Kiedy jej członkowie są na plaży, pojawia się pierwszy, niepokojący znak – statek wpływa na ląd, gdzie odpoczywają ludzie. Potem jest tylko gorzej, problemy z telefonami, kontaktem ze światem, dostępnością telewizji. Cały obraz przedstawiano w miarowym tempie, które czasem potrafi znużyć, jednak ciągle pojawiające się pytanie „co się dzieje?” sprawia, że chce się oglądać dalej.

Różni ludzie, inni ludzie

Podoba mi się, że Sam Esmail pokusił się o ukazanie ludzkiego charakteru w różnych sytuacjach, tego, jak podejście protagonistów zmienia się wraz z sytuacją. Nieufna i dość zamknięta Amanda otwiera się na obcych sobie ludzi, żeby ona i jej bliscy mogli przetrwać dziwną anomalię. Spokojny Clay, aby ratować syna, nie boi się chwycić za broń. Idealnie ukazano to, jak stan, w którym jesteśmy, potrafi wyostrzyć schowane gdzieś głęboko cechy charakteru, kiedy trzeba opuścić swoją strefę komfortu, aby przetrwać.

Wraz z rozwojem fabuły widzimy, że z dość zamkniętej rzeczywistości z niewyjaśnioną zagadka przechodzimy do filmu akcji, a wręcz katastroficznego. Zmiany nie są nagłe, bardziej wplecione w całość, tak, że nie rażą po oczach. Niestety wiele zaczętych wątków nie uzyskuje swojego zakończenia, nawet sceny, które powinny dojść do finiszu. Z jednej strony jest to ciekawy zabieg, ale jeśli historia nie doczeka się kontynuacji, to odbiorca zostaje z bardzo dużym niedosytem.

W produkcji możemy zobaczyć Julię Roberts, Ethana Hawke’a czy Kevina Bacona, którzy na pewno skutecznie przyciągają widzów do filmu. Trzeba przyznać, że bardzo dobrze odegrali swoje role, szczególnie ta pierwsza. Jako główna bohaterka pokazuje, że jest gotowa do walki za rodzinę, a swoją nieufność musi porzucić na rzecz wiary.

Piękne obrazy, płynne sceny

Do ekranu na pewno przykuwa obraz, za pomocą którego Sam Esmail chce przyciągnąć widzów. Tam, gdzie trzeba, pokazuje bohaterów oraz otoczenie, aby za chwilę skupić się tylko na szczegółach. Wszystko płynnie przenika się z sekwencji do sekwencji. Jest, jak powinno być, sceny przechodzą jedna w drugą okraszone odpowiednią muzyką dopełniającą całości. Taki zabieg pozwala wierzyć, że całość została przemyślana w nawet najmniejszych szczegółach, co nie pozwala się oderwać od filmu oraz pozostawać w ciągłym niepokoju i ciekawości o to, co za chwilę się stanie.

Film Zostaw świat ze sobą to produkcja trzymająca w napięciu, w jakiej co chwilę pojawia się pytanie, kto za tym wszystkim stoi. Do tego to obraz refleksyjny, zmuszający odbiorcę do zastanowienia się nad życiem oraz motywami, którymi się w nim kierujemy. Najlepsze jest to, że twórcy nie dają odpowiedzi na postawione pytania, zmuszają do myślenia, co będzie dalej, ponieważ zakończenie pozostaje otwarte. Trochę rażą niedokończone wątki oraz głębszego przedstawienia postaci, jakby czegoś jednak brakowało.

Tytuł oryginalny: Leave the World Behind

Reżyseria: Sam Esmail

Rok premiery: 2023

Czas trwania: 2 godziny 21 minuty

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

: Obcy, zmasowany atak innego kraju, a może coś innego?
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

: Obcy, zmasowany atak innego kraju, a może coś innego?Obcy atakują, a może to jednak ludzie? „Zostaw świat za sobą” – recenzja filmu