Niewinna i prześladowana. „Gdyby ocean nosił twoje imię” – recenzja książki

-

Nieskomplikowana, biała okładka. Dwa rodzaje i kolory czcionki – jeden wielobarwny, drugi stanowiący przeciwieństwo zabarwienia obwoluty. Bardzo często piękno tkwi w prostocie, nie zawsze okładka musi być wypełniona różnymi elementami dekoracyjnymi, czasami wystarczy skupienie się na jednym jej aspekcie.

Zresztą dewiza mniej znaczy więcej nie odnosi się tylko do wyglądu książki, ale także do tego, jak wartościową historię kryje. Wiele razy okazywało się, że przeładowana akcją i opisami opowieść, mimo że bardzo epicka i dopracowana, zniechęcała czytelników. Nie mieli sił, by przebrnąć przez tak skonstruowany utwór, poddając się po kilku rozdziałach.

Powieści młodzieżowe są zazwyczaj dość prostymi historiami, napisanymi przystępnym językiem, który zrozumie każdy odbiorca. Nierzadko taka nieskomplikowana fabularnie książka kryje coś jeszcze – porusza bardzo ważne współcześnie problemy, szuka na nie remedium, pokazuje, jak wyglądają różne sprawy z perspektywy drugiej osoby.

Nie każdy docenia pozycje należące do tego gatunku, niektórzy uważają je za infantylne, skupiające się tylko na miłostkach głównych bohaterów, nijakie i nieżyciowe. Tymczasem większość z nich okazuje się wartościowa: uczy, zmienia postrzeganie świata i ludzi czy daje do myślenia.

Jedną z takich powieści jest właśnie utwór Tahereh Mafi Gdyby ocean nosił twoje imię.

Nowa szkoła, te same problemy

Po 11 września życie Shirin zmieniło się na gorsze. Odkąd pamięta rówieśnicy nie byli dla niej mili, ale po wydarzeniach z pamiętnego dnia zarówno młodsi, jak i starsi zaczęli się do niej odnosić z jeszcze większą wrogością. Co więcej, została zaatakowana przez kolegów ze szkoły, uznana za terrorystkę i pobita. Od tej pory bohaterka żyje w ciągłym strachu, nie spodziewa się po ludziach niczego dobrego, a kolejne przeprowadzki i poznawanie nowych osób tylko ją utwierdza w przekonaniu, że ludzie to rasiści.

Protagonistkę czeka kolejna zmiana miejsca zamieszkania – znowu będzie musiała przyzwyczaić koleżanki i kolegów do swojej obecności, znosić ich docinki i próbować uniknąć niepotrzebnych konfliktów. Dziewczyna robi wszystko, by być niewidzialną, jednak nie jest to łatwe, kiedy większość osób widzi w niej terrorystkę. Pewnego dnia Shirin spotyka na swojej drodze Oceana – złotego chłopca, którego każdy lubi, uważanego za najlepszego sportowca w szkole. Jak potoczy się ich historia? Czy bohaterka otworzy się na nową znajomość?

Cierpienia młodej dziewczyny

Tahereh Mafi porusza w swojej książce wiele ważnych tematów, aktualnych nawet dziś. Mamy więc wątek rasizmu i nietolerancji – Shirin codziennie musi się zmagać z wymierzoną w nią nienawiścią. Dziewczyna nic nie zrobiła, urodziła się tylko jako muzułmanka. Nie jest terrorystką, nigdy nikogo nie skrzywdziła, tymczasem środowisko, w jakim przebywa, uważa ją za dziwadło, zło wcielone, problem, którego należy się pozbyć. Co rusz bohaterka doświadcza ataków – słownych czy fizycznych. By nie czuć bólu, zamyka się w sobie i odcina od innych, jedynie brat i rodzice stanowią centrum jej świata.

Czytelnik dowiaduje się, jak trudne jest jej życie. Na początku pojawia się szok, że ludzie mogą być tak okrutni, później gniew na ich zachowanie, na końcu smutek – tak często nie wiemy, jak bardzo krzywdzimy swoim zachowaniem innych, nawet nieświadomie.

Brat protagonistki, Navid, nie boryka się z takimi problemami. Jest chłopakiem, wprawdzie czasem ktoś zwróci uwagę na jego pochodzenie i wyrazi rasistowski komentarz, jednak nigdy nie eskaluje to tak mocno jak w przypadku Shirin. Dziewczyna okazuje się silna, odważna, ale nie zawsze starcza jej energii, by znieść kamienie rzucane jej pod nogi przez życie.

A rodzice bohaterki? Tutaj również pojawia się pewien problem, otóż nie baczą oni na cierpienia latorośli. Uważają, że ona i jej brat urodzili się w cudownych czasach, wspaniałym kraju możliwości, kilka złych komentarzy to nic w porównaniu z tym co sami przeżyli, gdy byli w wieku swoich dzieci. Takie zachowanie nie pomaga, bohaterka nie ma do kogo zwrócić się o pomoc, wysłuchanie, zostaje sama ze swoimi problemami. Kocha brata, jednak ten nie zrozumie tego, z czym musi się mierzyć, a rodzice nie chcą uwierzyć, że społeczeństwo jej nie toleruje.

Dopiero Ocean zaczyna kruszyć mury, za którymi schowała się Shirin.

Czytelnicy ją pokochali

Książka Mafi zdobyła spore uznanie – pojawiało się wiele pozytywnych opinii o niej. Nic dziwnego, autorka porusza ważne problemy, tak znaczące dla rozwoju społeczeństwa i ludzkich relacji w dwudziestym pierwszym wieku. Codziennie słyszymy o aktach rasizmu, czasami jesteśmy ich świadkami, może są nawet wymierzone w nas. To przykre, jak wiele musiała przejść główna bohaterka powieści, jak niesprawiedliwi okazali się otaczający ją ludzie.

Mam jednak jeden problem z tą pozycją. Momentami bohaterka okazuje się niezwykle irytująca, jej zachowanie wobec Oceana drażni. Rozumiem, iż chciała uniknąć bólu oraz oszczędzić chłopakowi spotkania z twardą pięścią rzeczywistości, jednak sporo decyzji, jakie podejmuje Shirin, a są one związane z kolegą ze szkoły, tak naprawdę krzywdzą młodzieńca.

Momentami powieść nuży i okazuje się za bardzo przegadana. Wątki nietolerancji zostały dobrze poprowadzone i wyeksponowane, kiedy jednak na chwilę pisarka porusza inny element fabuły, już nie jest tak ciekawie.

Podsumowanie

Gdyby ocean nosił twoje imię to wartościowa powieść. Wprawdzie nie uderzyła we mnie tak mocno jak w wielu innych czytelników, widzę pewne mankamenty historii Mafi, jednak najważniejszy dla fabuły wątek został bardzo dobre poprowadzony.

Niewinna i prześladowana. „Gdyby ocean nosił twoje imię” – recenzja książki

 

Tytuł: Gdyby ocean nosił twoje imię

Autor: Tahereh Mafi

Wydawnictwo: Wydawnictwo We Need YA

Liczba stron: 315

ISBN: 978-83-66431-28-7

podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

O problemach związanych z nietolerancją i rasizmem powinno się pisać i dyskutować. Książka Mafi porusza wątek prześladowań, pokazuje, jak wiele zniszczenia mogą dokonać słowa w życiu młodej dziewczyny.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

O problemach związanych z nietolerancją i rasizmem powinno się pisać i dyskutować. Książka Mafi porusza wątek prześladowań, pokazuje, jak wiele zniszczenia mogą dokonać słowa w życiu młodej dziewczyny. Niewinna i prześladowana. „Gdyby ocean nosił twoje imię” – recenzja książki