Jeżycjada to wielopokoleniowa saga napisana Małgorzaty Musierowicz, która szturmem podbiła serca tysięcy Polaków. Od połowy lat 70. autorka uszczęśliwia swoich czytelników rozwijając losy bohaterów swoich książek i niezmiennie robi to w niesamowicie ciepły i humorystyczny sposób. Po wielu latach nadszedł czas na uzupełnienie historii i tym samym wyjście fanom serii naprzeciw, umożliwiając im wejście głębiej w ukochaną, poznańską rzeczywistość rodziny Borejków.
Podróż sentymentalna
Książki Musierowicz towarzyszą mi od dzieciństwa – w moim życiu wręcz nie ma etapu, w którym nie sięgnęłabym po którąś część mojej ulubionej polskiej serii. I choć muszę przyznać, że kilka ostatnich tomów nie zrobiło na mnie już tak wielkiego wrażenia jak poprzednie, to nadal wracam do jeżycjadowego świata z ogromną przyjemnością. Czytając tę sagę czuję, jakbym wróciła do domu po długiej wędrówce – znajome twarze i miejsca otaczają mnie z każdej strony, dając uczucie błogiego relaksu i odrywając mnie od wszelkich trosk. Nie skłamię, jeśli powiem, że żadna inna powieść nigdy nie działała na mnie w ten sposób. Byłam więc bardzo szczęśliwa na wieść o tym, że powstaje uzupełnienie tego cudownego cyklu – czego fan może chcieć bardziej, niż wydania poświęconego w stu procentach rozwinięciu jego ulubionego uniwersum?
Wokabularz jeżycjadowych pojęć
Na Jowisza…, nie jest po prostu książką, bardziej pasują tu określenia takie jak księga lub tomiszcze. Zaprojektowana bardzo efektownie, w dużym formacie, zaskakuje swoją jakością – strony zostały wydrukowane na rewelacyjnym, grubym papierze, który wręcz zapowiada swoją długowieczność. Taki egzemplarz prezentuje się pięknie na półce, będzie więc idealnym prezentem dla kolekcjonerów i estetów. Sama zawartość, kiedy się w nią zagłębić, nie jest już aż tak zachwycająca. Koncepcja jest świetna i to trzeba przyznać – autorki, czyli Małgorzata Musierowicz wraz z córką Emilią Kiereś – postanowiły maksymalnie usystematyzować treść książki, tworząc z niej słownik pojęć. Alfabetyczna kolejność z pewnością pomaga w wyszukiwaniu interesujących nas postaci, czy zagadnień związanych z sagą. Niestety, okazuje się, że za słowem uzupełnienie nie idzie to, czego się spodziewałam. Na próżno więc szukać w tym leksykonie większości słów zaczerpniętych bezpośrednio z serii, gdyż więcej jest tam historii z życia autorki oraz jej rodziny, niż bohaterów książek.
Mimo że wszystko, co przeczytałam, napisane zostało typowym dla Musierowicz lekkim stylem, więc sama lektura była przyjemnym procesem, nie mogłam pozbyć się uczucia zawodu. W moim odczuciu książka jest mylnie zatytułowana i powinna raczej zostać nazwana spisem notek biograficznych i bardzo luźnych nawiązań do Jeżycjady – wtedy oczekiwania wobec niej byłyby całkiem inne.
Kawał historii
Małgorzata Musierowicz wywodzi się z inteligenckiej rodziny, a jej życie przepełnione było miłością do książek i pisania. W Na Jowisza…, dowiadujemy się więc wiele na temat członków tego klanu – rodzony brat autorki, Stanisław Barańczak, słynny polski poeta, pojawia się na kartach tego uzupełnienia częściej, niż ktokolwiek inny. Nie byłoby to dla mnie problemem, bardzo lubię biografie, natomiast mimo rosnącej ciekawości dotyczącej losów rodu Barańczaków/Musierowiczów oraz ich przyjaciół, czytając czułam rozgoryczenie. Szukałam więc punktu zaczepienia, elementu, który zbliży mnie w trakcie lektury do uniwersum sagi. Poza wcześniej już wspomnianym, fenomenalnym stylem autorki, były nim własnoręcznie stworzone przez nią samą rysunki, którymi raczyła nas przez lata wydawania Jeżycjady – wszak z wykształcenia jest malarką, nie mogło więc zabraknąć jej znaku rozpoznawczego, co absolutnie mnie ucieszyło.
Poza zgrabnie wyjaśnianymi pojęciami oraz ilustracjami, w książce pojawiło się o wiele więcej dodatkowych detali w graficznej postaci. Były to prywatne listy (między innymi od Czesława Miłosza – wielkiego fana sagi), fotografie rodzinne, a w końcu coś na co czekałam zdjęcia przedstawiające prawdziwe lokacje, będące inspiracją dla miejsc akcji w powieściach Musierowicz. Ten segment uzupełnienia miałby szansę być jednym z najciekawszych, jednakże wykonanie samych zdjęć pozostawia wiele do życzenia – ot, niedbałe kadry prezentujące budynki czy ulice. W tak pięknie wydanej księdze spodziewałam się lepszej jakości materiałów dodatkowych.
(Nie)uchylone rąbki tajemnic
Mimo iż Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę z tytułem nie ma aż tak wiele wspólnego, jak można byłoby się spodziewać, nie jest to zupełnie nieudane wydawnictwo. Piękne wydanie zawierające cudowne ilustracje, odwołania do sagi oraz powiązania pomiędzy życiem autorki a wątkami przewijającymi się przez strony sagi, to z pewnością miła pamiątka dla oddanych fanów. Alfabetyczny spis haseł pozwala na sięgnięcie do książki w każdej chwili, bez konieczności czytania jej od początku, czy żmudnego wyszukiwania interesującego nas fragmentu. Lekki i ponadczasowy styl autorki mimowolnie przenoszą nas w świat Jeżycjady, a to stanowi dla mnie duży sukces. Wraz z przeczytaniem ostatniej strony książki, uczucie rozczarowania zastąpiła we mnie nagła i piękna potrzeba sięgnięcia po którykolwiek tom Jeżycjady, co szybko zrobiłam.
Warto podejść do tego wydawnictwa jako do bardzo prywatnego przedstawienia nieodzownych połączeń pomiędzy życiem autorki a bohaterów jej powieści – w tym roku mija 45 lat od wydania pierwszego tomu Małomówny i rodzina, co uświadamia, jak mocno Małgorzata Musierowicz musi być związana ze światem, który sama wymyśliła.
Tytuł: Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę
Autor: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo: Egmont Polska
Liczba stron: 344
ISBN: 978-83-28147-87-4
Więcej informacji znajdziecie TUTAJ.