Nie taka zwykła wycieczka. „Elementals. Krew hydry” – recenzja książki

-

Nicole, Blake, Danielle, Chris i Kate są wyróżniającymi się nastolatkami, o czym wiedzą wszyscy, którzy przeczytali pierwszy tom serii Elementals autorstwa Michelle Madow. Przyszedł czas poznać dalsze losy tej piątki bohaterów obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami. Przed nimi niełatwe zadanie do wykonania. Jesteście ciekawi, co tym razem czeka na nich podczas przymusowej podróży w nieznane dotąd rejony? Mitologia grecka i dzieje Odyseusza odżywają na kartach księgi drugiej cyklu, zatytułowanej Krew hydry.
Niebezpieczna wyprawa

Tym razem nasi bohaterowie wyruszają w nietypową podróż, której celem jest zdobycie cennych składników potrzebnych do przygotowania mikstury niezbędnej do skutecznej walki z chcącymi uciec z Kerberosu potworami. To główny wątek tej części i, prawdę mówiąc, nie znajdziemy tu innych. Fabuła nie okazała się w tym przypadku zbyt rozbudowana, jednak w niczym to nie przeszkadza, bo przygody są interesujące i znacznie pochłaniały moją uwagę. Poznajemy nawet nowe osoby, które swoją obecnością urozmaicają akcję – ich pojawienie się zdecydowanie odebrałam pozytywnie. Kim są i jaki będą mieli wpływ na powodzenie wyprawy drużyny Elementals? Pomogą im czy może zaszkodzą? Mogę napisać jedynie, że z  pewnością ostrożności nigdy nie jest za wiele i nie zawsze można być pewnym swojej siły, a niemoc dopada nawet najsilniejszych.

W trakcie lektury zauważyłam pewne zmiany w osobowości kilku postaci, co wpłynęło w dobry sposób na całokształt tej historii. Ich irytujące mnie wcześniej cechy zostały trochę zminimalizowane. Nicole staje się dojrzalsza – nie traktuje swojego daru uleczania już tak bezmyślnie, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie. Jej moc bez wątpienia jest potężna i nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, jak bardzo. Tajemnica, którą skrywa przed przyjaciółmi nie daje jej spokoju. Czy wyjdzie na jaw? Jakie konsekwencje trzeba będzie ponieść? Zwycięży strach Nicole o swoją przyszłość czy jej uczciwość względem pozostałych członków grupy? Musicie przekonać się o tym sami.

Myślę, że nie będziecie spodziewać się takiego rozwiązania tej sprawy… Jej relacje z Blake’iem również nie są dokładnie określone. Czy nastolatkowie będą mogli poddać się swoim uczuciom, nie raniąc nikogo innego? To pytanie oczywiście pozostawiam bez odpowiedzi.

Krótko, zwięźle, treściwie

Po kontynuację Proroctwa cieni sięgnęłam z niemałym zainteresowaniem i miałam ogromną nadzieję, że autorka zaskoczony mnie czymś szczególnym. Kilka sytuacji było dla mnie niespodzianką, ale nie poruszyły mnie one jakoś szczególnie. Pomimo to przyznam szczerze, że miło spędziłam czas podczas tej lektury. Jej nieskomplikowany styl nawet przypadł mi do gustu i choć mam pewne zastrzeżenia co do całości, to nie żałuję czasu spędzonego z tą książką.

W Krwi hydry mamy do czynienia z dość krótkimi rozdziałami, przez co czyta się tę powieść bardzo płynnie. Momentami gubiłam poczucie czasu i z zaskoczeniem zauważałam, że ilość przeczytanych stron zwiększa się w tak szybkim tempie. Dialogi i same wydarzenia mogą zadziwić swym nieskomplikowanym stylem. Akcja rozgrywa się w ekspresowym tempie – gdy pojawiają się problemy, bohaterowie natychmiast znajdują ich rozwiązanie. Nie ma czasu na głębszą analizę ani przemyślenia, gdyż trwają zbyt krótko i łatwo można zapomnieć, o co w zasadzie w nich chodziło.

Lekki powiew grozy

Chcąc jednym słowem scharakteryzować całą powieść można użyć wyrazu – prostota. Cecha ta znacząco przejawia się zarówno w stylu, w jakim książka została napisana, a także w przebiegu wydarzeń. Co prawda autorka wprowadziła momenty grozy i smutku w pewnych scenach, jednak są one opisane w taki sposób, że nie miałam ochoty ich rozważać, ani dłużej się nad nimi zastanawiać. Nie wywarły na mnie głębszego wrażenia – a to już nie za bardzo mi się spodobało. Natomiast na pochwałę zasługuje oczywiście wykorzystanie w fabule wiedzy z zakresu mitologii i dziejów Odyseusza. Bohaterowie podążają jego tropem, ale czy uda im się powtórzyć jego sukcesy i bezpiecznie powrócić do domu?

Przez drugą część cyklu również przebrnęłam bez problemów i niechęci. Jednak nie zmienia to faktu, że tę książkę czyta się bez większych emocji. Jest interesująca, ale nie porusza. Mimo wszystko czytało się ją przyjemnie. Niektóre sceny były wręcz śmieszne – co uznaję za plus, bo fajnie dzięki nim się bawiłam. Przyznaję, że ciekawi mnie, co przydarzy się w księdze trzeciej tej piątce – można by powiedzieć – wspaniałych nastolatków. Sądząc po zakończeniu, które intryguje, będzie jeszcze ciekawiej! Czekam na kolejną część, aby przekonać się, czy będzie ona utrzymana w takim samym, nieskomplikowanym stylu.

Nie taka zwykła wycieczka. „Elementals. Krew hydry” – recenzja książkiTytuł:  Elementals. Krew hydry

Autor: Michelle Madow

Wydawnictwo: Kobiece

Liczba stron: 288

ISBN: 978-83-660-7476-7

Paulina Adamczuk
Paulina Adamczuk
Indywidualistka szukająca nowych wyzwań. Pasjonatka literatury z zamiłowaniem do kryminałów, uwielbia zagadki i mroczne klimaty. Chętnie buja w obłokach oderwana od rzeczywistości poznając fantastyczny świat popkultury. Specjalista od spraw nieziemskich - nic, co trudne nie jest jej straszne. Nie zaczyna dnia bez uśmiechu, czarnej kawy i dobrej książki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu